Wiem, że Yates spartolił Harrego Pottera, ale nie tylko on. Mike Newell też spartolił Harrego Pottera, pomijając ważne sceny. Nie narzekajcie tylko na Yatesa, bo Newell też rozpiepszył Harrego Pottera, np. Syriusz Black w postaci węgielków - a przecież w książce, Syriusz pojawia się w Hogsmeade jako Wąchacz i po powrocie Harry’ego z cmentarza. A gdzie było pokazane to, że mróżka była oskarżona o wyczarowanie tego znaku ? Czyli najgorsza ekranizacja Harrego Pottera, zaczęła się od Czary Ognia. Newell i Yates są warci siebie. Oboje z nich to porażka i beznadzieja. Oni nie dorastają Chrisowi Columbusowi I Alfonsowi Curaonowi do pięt.
Takie jest moje zdanie. Pozdrawiam
Damian
Tyle, że film Newella mimo, że niezgodny z książką był w miare dobry, a Yates spieprzył wszystkie elementy...
Masz rację, wypominając brak ważnych scen w filmie M.Newella ale zauważ też skalę "rozpieprzenia" Harrego Pottera przez Yatesa. Skala ta jest nieporównanie większa. Przy jego filmach Czara Ognia jest filmem znakomitym.
U Newell'a brak Mróżki, czy Syriusz w węglach zamiast w postaci Wąchacza nie wpłynęły na fabułę aż tak znacząco, film, mimo iż nie był zachwycający, miał sens i bez problemu można było się połapać o co chodziło... niestety nie można już tego powiedzieć o KP Yates'a.
Po obejrzeniu filmu czułam się wręcz oszukana, a ludzie którzy oglądali go ze mną, a nie czytali książki, nie wiedzieli co z czym jeść. [??] Mnóstwo niepotrzebnych scen, bez których film mógłby się obejść. Gdyby skrócono nieco niektóre sceny np. wątki miłosne, quidditcha (którego naoglądaliśmy się w poprzednich częściach), klub ślimaka... już byłoby miejsce na skupienie się na ważnych wątkach takich jak zadanie Malfoya, młodość Voldemorta, szturm Śmierciożerców na Hogwart... czy chociażby pogrzeb Dumbledora (jak na ironie pierwszym pytaniem jakie padło po obejrzeniu filmu było: To co z tym Dumbledorem, żyje czy nie?)
Tak bardzo czekałam na zakończenie, akcje na wieży, akcje w Hogwarcie... a tu d*pa, nawet Snape nie powiedział Harry'emu na do widzenia: "Nie nazywaj mnie tchórzem!" - a to moim zdaniem istotne.
Nom tylko że jakby miało się robić wszystko jak w książce to by 7 godzin nie wystarczyło.Yates i tak dość dobrze to zrobił,chyba że wy zrobili byście lepiej co tylko że u was 2,5 godziny było by w momencie jak Harry zawitał do Hogwartu.Ja jak oglądam zakon i księcia to wiem o co kaman jeśli wy nie wiecie to tylko współczuć można
Kamil, chyba źle coś zrozumiałeś. Tutaj nie chodzi o to aby Yates przedstawił wszystko, całą książkę, bo to trwałoby nie 7 godzin a 27. Rozbiega się o to, że skupił się na mało istotnych wątkach, a pominął bądź mgliście przedstawił te istotne dla fabuły.
Jeżeli wiesz o co chodziło w części Książę Półkrwi to zapewne czytałeś książkę, a jeżeli nie czytałeś to zapewniam, że tylko ci się wydaje że wiesz "o co kaman".