Edward Norton to według mnie najlepszy aktor swojego pokolenia. Jest moim ulubionym
aktorem tej kategorii wiekowej. Szczerze mówiąc dziele ją tylko na 2 struktury- Ci młodzi i Ci
starzy. Nortona pierwszy raz zobaczyłem w "Więzieniu Nienawiści"- od tego momentu
zacząłem oglądać z nim filmy na gminie. Nie umiałem się powstrzymać.. Tylko Norton i
Norton. I wcale nie żałuje czasu którego poświeciłem na oglądanie filmów z tym aktorem !
Wręcz przeciwnie, dalej poświęcam na nie czas, bo oglądanie Nortona na ekranie to czysta
przyjemność. Podziemny Krąg, Więzień Nienawiści, 25 godzina czy Lęk Pierwotny to popis
aktorstwa i talentu Nortona ! Coś wspaniałego. Warto też obejrzeć film "Rozgrywka" który
mimo tego że jest bardzo słaby warto obejrzeć ze względu na Nortona. Gdyby nie on film
byłby porażka. Moim marzeniem byłoby żeby Norton zagrał w filmie który kiedyś, w
niedalekiej przyszłości otrzyma miano klasyk i może nawet zmieni oblicze kina.
Moim zdaniem "Fight Club" już jest klasykiem, więc mati9423 - ciesz się z tego faktu razem ze mną.
Czy zmieni oblicze kina? A kto je zmienia? Nikt tego nie zrobi... Kino żywi się kiczem i tak już pozostanie.
W wielu postach przemawia gorycz, że Norton nie jest idealny. Nie popadajmy w paranoję! Nie ma aktora, który by miał w dorobku same świetne role w oscarowych filmach. Edward Norton nie jest bogiem (nie - bo jest półbogiem ;p), nie jest nieomylny, zalicza wpadki jak każdy człowiek! Nie wszystkie filmy z jego udziałem są idealne ale bez względu na to role w nich odgrywa po mistrzowsku a to już odróżnia go od innych kolegów po fachu. Większość filmów na prawdę jest dobra i nie wiem nad czym tu marudzić. Te, które zostały wymienione wcześniej są super, dodałabym "Iluzjinistę", "W cieniu chwały", "Malowany welon", "Hazardzistów", "Czerwonego smoka"...Filmy z gwiazdorską obsadą, świetnie zagrane, na co tu narzekać? Nie wiem.
Edward ma pewnie znacznie skromniejszą rzeszę fanów niż Brad Pitt, Johnny Depp i tym podobni aktorzy ale na pewno bardziej świadomą i dojrzałą. Czy byłby dalej taki wyjątkowy gdyby oglądało się go w co drugim "kasowym" filmie? Z pewnością nie. Nie przeżyłabym tego gdyby przystroił się w kolorowe piórka hollywoodzkiej maniery.... A to czekanie z niecierpliwością na film z jego udziałem też ma swój urok.
zgadzam się w 100%!! Postacie kreowane przez niego są dla mnie jak ''perełki'' w tym całym dzisiejszym szlamie Hollywood, gdzie tylko tak na prawdę niewielu aktorów potrafi pozostać sobą i nie stawia na komercję oraz sławę samą w sobie, typu ''jestem gwiazdą, bo na filmy z moim udziałem chodzą miliony fanów..'' Edward nie dba o to by było o nim głośno. Wręcz przeciwnie.