Edward NortonI

Edward Harrison Norton

8,8
106 203 oceny gry aktorskiej
powrót do forum osoby Edward Norton

Norton to dobry aktor, ale ma jedną bardzo poważną wadę - mimika. Gość ogranicza się do kilku wyrazów twarzy, w Iluzjoniście spisał się po prostu źle, cały film grając na jednej minie.

Pojawiają się tu komentarze, jakoby miał być w pierwszej dziesiątce.
Pierwsza dwudziestka, to i tak za wysoko dla niego. Okolicę 50 miejsca byłyby odpowiednie.

_Ja_

szanuję Twoje zdanie, aczkolwiek moje odczucia się diametralnie różnią. Moim zdaniem warsztatowo jest genialnym aktorem, a mimikę opanował do perfekcji, wystarczy obejrzeć kilka jego filmów: Lęk Pierwotny, American History X czy chociażby 25 godzinę by stwierdzić że w każdym z tych obrazów stworzył inną kreację, włączając do tego "mimikę". W Iluzjoniści właśnie to jest świetne że nie epatuje mową niewerbalną, przez to postać jest autentyczna i naturalna. Tak sobie wyobraził ta postać, tak ja zagrał i jestem pewna że efekt był zamierzony. Jeśli uważasz że z jego mimika jest zawsze taka sama to nieuważnie oglądasz, chociażby rola uposledzonego Briana w Score to mistrzostwo. Niewielu jest tak wszechstronnych aktorów młodego pokolenia, bo do takiego jeszcze można go zaliczyć, którzy do każdej roli podchodziliby w indywidualny sposób, za każdym razem tworząc niepowtarzalną kreację. Wszystkie jego role tak różnią sie od siebie, ja osobiście delektuję się wręcz jego grą. Moim zdaniem on zasługuje na pierwszą piątkę, ale to tylko moja opinia:)
pozdrawiam

Layla_5

A moim zdaniem nie zasługuje nawet na zajmowane teraz miejsce. Mogę jednym tchem wymienić lepszych aktorów: Nicholson, Brando, De Niro, Mcqueen, Brynner, Coburn, Hoffman, Hopkins, Spacey, Hanks, Harris, Bronson, Roger Moore, Streep, Hackman, Bogart, Depp, Pitt, Carrey, Poesci, Gibson, Crowe, Redford, Newman, Connery, Freeman, Douglas, DiCaprio, Wayne, Bergman, Flynn, Walken, Chaplin, Pacino, Dean, Winslet, Hepburn, Oldman, Fonda, Ford, Kirk Dogulas, Donald Sutherland, Marvin, Duvall, Penn, Foster ... To jest 45 nazwisk aktorów zdecydowanie (znaczy o klasę) lepszych od Nortona.
Pomyślisz pewnie, że po prostu gościa nie lubię - mylisz się, po prostu powyższa 45 jest od Nortona zdecydowanie bardziej utalentowana.

Nie chcę Cię zbyt pochopnie osądzać, ale myślę, że Twoje podejście do jego osoby i całego rankingu jest zbyt subiektywne tzn. oceniasz go głównie na podstawie jego aparycji, a nie talentu, potencjału i umiejętności.

Oglądałem wszystkie filmy, które wymieniłaś w powyższym poście i tak:

American History X - nie pamiętam tego filmu dokładnie, ale wiem, że wypadł, co najwyżej nieźle.

Lęk pierwotny - za ten film mógłbym go porządnie zbesztać. Mimo że film do najgorszych nie należy to Norton zagrał źle.

25 godzina - film średni, podobnie, jak gra Nortona.

Rozgrywka - rzeczywiście, to jest świetny film i świetna kreacja Nortona.

Jedna dobra rola aktora (nawet jakby były 4, to i tak zdecydowanie za mało) to zdecydowanie za mało na pierwszą piątkę na liście najlepszych ludzi kina. Zdecydowanie.

Nie kwestionuje tego, że Norton ma dobry warsztat. Rzeczywiście - pod tym względem jest dobry, technika improwizacji została przez niego opanowana świetnie, podobnież dykcja, która jest genialna (do Spacey'ego się nie umywa, ale jest dobrze).

Za to mimicznie gość jest po prostu sztywny. W każdym filmie wykorzystuje co najwyżej 5 min. Jack Nicholson, dla porównania, w takim "Lepiej być nie może" wykorzystał 50 różnych kombinacji twarzy.
Świetnie poradził sobie z tzw. pięciokątem mimicznym: Brwi, oczy, nos, usta, poliki. (pewnie wiele Ci to nie powie, ale mniejsza z tym;-)).
Norton nie opanował tej zdolności i podobnie, jak beznadziejny Nicolas Cage nigdy jej nie posiądzie.

To wszystko. Pozdrawiam.

_Ja_

"American History X - nie pamiętam tego filmu dokładnie, ale wiem, że wypadł, co najwyżej nieźle."
Uwaga! Prawdziwa gratka dla aktorów! Macie nominację do Oscara w kieszeni, jeśli wypadniecie co najwyżej nieźle!;) A tak na poważnie - nie chcę się tutaj wykłócać, ani nikogo na siłę "nawracać" na swoje poglądy (większość użytkowników tego forum nie potrafi przyjąć do wiadomości, że jego ulubiony aktor dla innych może już nie być tak wspaniały i genialny. Twoja krytyka jest konstruktywna, więc chciałam zabrać głos w tej sprawie, to gwoli wyjaśnienia), polecam zapoznać się z tym obrazem ponownie. Na pewno nie pożałujesz, a nuż zmienisz swoje zdanie:)

"Lęk pierwotny - za ten film mógłbym go porządnie zbesztać. Mimo że film do najgorszych nie należy to Norton zagrał źle."
Oj, oj, powstrzymałabym się przed zbesztaniem Pana Nortona za ten niezwykle udany debiut. Gere nie jest zbyt podobny do niego, więc nie wiem z kim mogłeś go pomylić?;)Za ową kreację Pan Edward został nominowany do Oscara i nie sądzę, żeby była to pomyłka ze strony Akademii Filmowej.

"Rozgrywka - rzeczywiście, to jest świetny film i świetna kreacja Nortona."
Czy film świetny? Hmm... dla mnie jedynie porządne kino sensacyjne z doborową obsadą. Norton przyćmił samego Roberta De Niro (ale on świecił wyjątkowo słabiutko);)

"Jedna dobra rola aktora (nawet jakby były 4, to i tak zdecydowanie za mało) to zdecydowanie za mało na pierwszą piątkę na liście najlepszych ludzi kina. Zdecydowanie."
Co Pan się tak na niego uwziął?:)

"Norton nie opanował tej zdolności i podobnie, jak beznadziejny Nicolas Cage nigdy jej nie posiądzie."
Zgadzam się tylko z jednym - Nicolas Cage rzeczywiście jest beznadziejny:)

Norton to dobry aktor i myślę, że zasługuje na zajmowane emocje, bo zupełnie jak bohater, w którego niedawno się wcielił, potrafi oczarować widownię i skupić całą uwagę właśnie na sobie:)

Życzę miłego dnia

Buszujaca_w_filmach

"Uwaga! Prawdziwa gratka dla aktorów! Macie nominację do Oscara w kieszeni, jeśli wypadniecie co najwyżej nieźle!;)" Powiem więcej, macie nominacje do Oscara nawet jeśli polegniecie na całej linii.
Oscary to nagroda, którą mogę sobie (ostatnimi czasy - kiedyś to znaczyło nieco więcej), mówiąc kolokwialnie dupę podetrzeć. Przyznaje je banda stronniczych idiotów i bardzo często ich decyzje są nietrafione (Przykłady: Dwa Oscary dla beznadziejnej Hilary Swank, Oscar dla Costnera z Tańczącego z wilkami).

American history X podobał mi się jako film, ale Norton swoją kreacją nie oczarował.

Co do Rozgrywki i De Niro - zgadzam się, ten film (bardzo dobry) Robertowi nie wyszedł. Nie powiesz mi jednak, że był lepszy w tym filmie od Marlona.

Lęk pierwotny oglądałem stosunkowo niedawno - gość zagrał słabo.

Nie uwziąłem się na niego, chciałbym jednak prosić o obiektywizm i dystans. Lubię go, ale facet miał mało ról, a aktorem jest niezłym i tylko niezłym. Wymieniona przeze mnie 45 przewyższa go o wiele.

Z całym szacunkiem dla niego, ale uwagę skupia na sobie głównie dlatego, że ma ładną buzię.;-)

Również życzę miłego dnia.

_Ja_

Pierwszej odpowiedzi nie skomentuję, bo nie jestem żadnym(!) filmowym znawcą, żeby rozważać, komu Oscar się należał, a komu nie. Tobie to prawo bardziej przysługuje niźli mnie.

"Nie powiesz mi jednak, że był lepszy w tym filmie od Marlona."
Ja Pana Marlona chcę pamiętać jedynie z tych dawniejszych czasów:)

"Z całym szacunkiem dla niego, ale uwagę skupia na sobie głównie dlatego, że ma ładną buzię.;-)"
Ładną, nieładną... Orlando Bloom podobno też ma ładną buźkę, a uwagi nie skupia niczyjej (osoby poniżej 15. roku życia nie brały udziału w tej ankiecie:)).

"...chciałbym jednak prosić o obiektywizm i dystans."
Bardzo trudno jest pozostać obiektywnym, jeśli wyraża się własne opinie.

"Wymieniona przeze mnie 45 przewyższa go o wiele."
Pozostaje pytanie: dlaczego oni, genialni i wybitni, zajmują gorsze pozycje niż Norton? Weź pod uwagę czynnik jakim jest przyjemność. Mi o wiele przyjemniej ogląda się kreację Nortona niźli Rogera Moore'a.

Z góry przepraszam za wszystkie błędy interpunkcyjne, składniowe i ortograficzne, jeśli takowe wystąpiły. Niestety czas nie zawsze jest po naszej stronie:)

Buszujaca_w_filmach

Obok rozpoczęcia zdania od "mi" błędu nie popełniłaś (może z dwa interpunkcyjne), zatem nie jest źle.;-)

Ja Marlona kocham za całokształt twórczości (bardziej cenie tylko Jacka).;-) U schyłku życia grał w gniotach, ale on po prostu bardzo potrzebował pieniędzy, a aktorstwo nie było czymś, co kochał (wielokrotnie powtarzał, że tego nie kocha), tylko źródłem utrzymania. Jednakże, pośród tych gniotów znalazło się też kilka dobrych filmów.

Orlando w gruncie rzeczy nie jest takim złym aktorem. Jest średniakiem, takim jakich jest wielu.

Ja proszę tylko o obiektywizm w ocenie aktora. Na tej stronie nie powinna liczyć się aparycja, ino talent, umiejętności itd.

"Pozostaje pytanie: dlaczego oni, genialni i wybitni, zajmują gorsze pozycje niż Norton?"
Wielu nie przekroczyło jeszcze progu 1000 głosów. Poza tym, jakieś 90% ludności filmwebowej, wbrew pozorom, marne ma pojęcie o kinie.

Źle trafiłaś z tym Moorem... Właśnie wszystkie jego filmy (szczególnie Bond i Święty) są bardzo przyjemne w odbiorze. Moore to człowiek, który nie szczędził swoim kreacjom groteski, autoironii i narcyzmu. Na ekranie ogląda się go rewelacyjnie. Serie o przygodach Jamesa Bonda oglądałem bodaj z 20 razy ( i zamierzam oglądać dalej). To, co zawarłem w tym akapicie to już jest jednak bardziej kwestia gustu.

Pozdrawiam.

_Ja_

Do Moore'a to ja mam uraz psychiczny z dzieciństwa;) Na zawsze zapamiętam go już pewnie jako słynnego Jamesa Bonda, którego niestety lub stety nie cierpię. Byłam "katowana" filmami o słynnym agencie i Pan Roger oraz Pan Timothy w każdym obrazie, nie wiadomo jakby się przebrali, zawsze pozostaną dla mnie brytyjskim szpiegiem 007.

"Ja proszę tylko o obiektywizm w ocenie aktora. Na tej stronie nie powinna liczyć się aparycja, ino talent, umiejętności itd."
Oczywiście, że nie powinna, ale nikomu nie zakażesz oceniać go po ilości włosów na głowie czy wielkości mięśni;) Wolna wola robi swoje, a dostęp do tego serwisu mają wszyscy, niezależnie od wieku i IQ. Wszyscy narzekają tutaj na, cytuję: "napalone fanki", ale ilu mężczyn podwyższało oceny aktorkom kierując się ich urodą?

Naprawdę nie wiem, czemu narzekasz akurat na miejsce Nortona, kiedy jakaś Rachel Bilson jest na 73. pozycji (chcę wierzyć, że to jakiś mało śmieszny żart)? Co dzisiaj na 39. miejscu robi Nicolas Cage, skoro nie mieści się w twojej liście najlepszych 45.? Dlaczego gwiazdeczka z "Piratów z Karaibów" - Keira Knightley jest wyżej niż John Malkovich czy Leonardo Di Caprio? Akurat to ci nie przeszkadza, ale dla Nortona jest miejsce w okolicach 50. (to są twoje słowa).

Wszystko było, jest i zapewne będzie kwestią gustu i wierz mi, w pojedynkę raczej tego nie zmienisz.

Buszujaca_w_filmach

A ja Bonda - Moore'a kocham.;-)

Wiem, że jest wiele innych aktorów gorszych od Nortona, którzy zajmują miejsce w TOP 100. Oni jednak nie zajmują miejsc przed Spacey'em i Dustinem Hoffmanem, a to najbardziej mnie razi.
Poza tym, tu można porozmawiać na poziomie, na forum Keiry Knightley musiałbym po prostu obrzucać nastoletnie idiotki inwektywami, żeby cokolwiek zrozumiały.

Nie, Norton nie powinien być nawet w okolicach 50. Znacznie dalej. Jednak taki kompromis byłbym gotów zaakceptować.;-)

Powtarzam: To nie kwestia gustu, tylko umiejętność oceny. Ja powiem, jak zwykle (nieskromnie), że moja ocena ma uchodzić, uchodzi i uchodzić powinna za profesjonalną. Gość ma zauważalne braki, poza tym, brak mu doświadczenie i znaczących ról.

Nigdy nie wystawiłem żadnej kobiecie noty 10 za wygląd i nigdy tego nie zrobię.

Pozdrawiam.

_Ja_

"Nie, Norton nie powinien być nawet w okolicach 50. Znacznie dalej. Jednak taki kompromis byłbym gotów zaakceptować.;-)"
To ja wolę nie słyszeć, na jakim miejscu wylądowałby biedny Norton bez tego kompromisu:)

Buszujaca_w_filmach

Nie taki biedny... Ale nie zasługuje na miejsce nawet w pierwszej setce.
Było mnóstwo wspaniałych aktorów, o których zapewne nigdy nie słyszałaś, a Nortona biją na głowę.

_Ja_

Witam! włacze sie w rozmowe... powiem że co do mimiki to masz racje, nie ukazał jej zbyt wiele w ostatnim - "Iluzjonieście" i chwała mu za to! Jego kreacja właśnie taka wypadła wspaniale! świetnie się utożsamił z Esesheimem, wyszedł tak tajemniczo... wyobraź sobie Jacka Nicholsona w takiej roli;) Hmmmm... nie wypadł by za dobrze;D Niestety twoje zdanie że 45 aktorów (czy tam ile) jest o klase od niego lepsza to wielka bzdura! Co ty możesz na ten temat wogóle powiedzieć;) chłopak jest naprawde dobry i perfekcyjnie dobierany do swych ról przez reżyserów... ma swoje atuty i to wykorzystują. niestety dokładnie nie oglądałeś filmów z jego udziałem, niewiem co cie skłoniło by wogóle post na tak odległy dla ciebie temat napisać...

FaNeil

Najpierw odpiszę na to, co najbardziej mnie w Twoim poście poruszyło.

Pytasz, co ja mogę wiedzieć na temat aktorstwa, sądzisz, że temat aktorstwa jest dla mnie odległy... Odpowiadam: Wiem cośkolwiek na ten temat, ponieważ sam jestem aktorem (a raczej studentem akademii teatralnej).

Co do mojej listy 45. Dopisałbym jeszcze kolejnych 45, ale to już byłaby bardziej kontrowersyjna lista. Wymień mi zatem tych aktorów z mojej 45, którzy są gorsi od Nortona.

Filmów z Nortonem widziałem dokładnie 10 (w jednym z nich był narratorem), także nie sądzę, żeby Twoja wiedza na jego temat była dużo obszerniejsza od mojej. Każdy film (chyba, że nudzi mnie, niczym 300, albo inne gówno) oglądam z wielką uwagą, a aktorstwo jest filmach aspektem, do którego przykładam wielką wagę.

Co do Ilzujonisty. Jack nie mógłby zagrać Eisenheima, ponieważ jest na to za stary. Gdyby jednak pozwalał mu na to wiek, stworzyłby, jak zwykle niepowtarzalną kreacje. Antycypuje, że to właśnie Twoje pojęcie na temat gry aktorskiej jest marne. Uprzedzam Twą myśl - żadnego wrażenia nie wywierają na mnie Twoje dwa łby.

"powiem że co do mimiki to masz racje, nie ukazał jej zbyt wiele w ostatnim - "Iluzjonieście" i chwała mu za to!" Chwała mu za to, że obnażył w filmie swoje braki? Nie sądzisz, że to pachnie utopią?
Zastosuję taką metaforę piłkarską (rzuciło mi się apropos dzisiejszej Ligi mistrzów na piłkę i mam teraz różne takie filmy - wybacz):

Drużyna X podejmuje drużynę Y. Drużyna X gra wyśmienicie i zasłużenie prowadzi z drużyną Y. W drużynie X jest jednak piłkarz, który na boisku nie robi zupełnie nic, szybko się poci i pozuje tylko, by jak najlepiej wypaść na zdjęciach reporterów. I co (nie zaczyna się zdania od "i";-)), chwała mu za to?

Norton jest aktorem niezłym i tego nie zamierzam kwestionować. Jednakże, miejsce przed takimi aktorami, jak Spacey czy Hoffman jest kompletnym nieporozumieniem. Norton nie jest godzien im butów wiązać (mimo mojego całego szacunku do jego osoby).

Spójrz jednak na jego bardzo ubogą filmografie. Gość ma nie więcej niż 15 filmów i tylko w dwóch wykazał się dobrym aktorstwem.

Twój nick świadczy jednak o Twoim wielkim przywiązaniu do Nortona i ślepej admiracji w stosunku do niego. Wątpię zatem, by ta dysputa miała sens, ponieważ, jak mniemam (bez obrazy i z całym szacunkiem do Ciebie), nie przemówi Ci do rozsądku żadna siła argumentu.

Pozdrawiam.

_Ja_

"Norton nie jest godzien im butów wiązać (mimo mojego całego szacunku do jego osoby)."
Wątpię, żeby Norton w ogóle miał ochotę wiązać im te buty:)

"Spójrz jednak na jego bardzo ubogą filmografie. Gość ma nie więcej niż 15 filmów i tylko w dwóch wykazał się dobrym aktorstwem. "
Liczy się jakość, nie ilość:) Z tymi dwoma filmami to nieco przesadziłeś i sam pewnie zdajesz sobie z tego sprawę. Życzę ci, żebyś był przynajmniej tak dobrym aktorem jak Edward, a jeśli już jesteś lepszy od niego, to nie pozostawiasz mi wyboru - podaj dane osobowe, bo muszę dodać cię do ulubionych:)

Buszujaca_w_filmach

"a jeśli już jesteś lepszy od niego"
Oczywiście, że jestem lepszy. Ja osobiście stawiam się na poziomie Deppa, Freemana - poziom niżej od tych największych.;-) Tylko, że mój talent stoi póki co w teatrze.;-) Zapewniam jednak - jak skończę szkołę teatralną (za 3 lata) zobaczysz mnie na srebrnym ekranie.;-)

P.S. Ale ze mnie skromniacha, co?;-)

_Ja_

"Skromność przy przeciętnych zdolnościach jest zwykłą szczerością; przy wielkich talentach - obłudą."
Arthur Schopenhauer

Wierzę, że nie lubisz obłudy i... cierpliwie czekam:)


FaNeil

Abramakabra - pokaż się mój poście...;-) Przepraszam - to taki błąd filmwebu - nie wyświetla czasami postów, zanim nie napiszę się następnego.

FaNeil

Zgadzam się. Podobnie jak herezją jest porównywanie Nortona do aktorów pokroju Spacey'ego, Pitta czy Depp (o tych lepszych typu Brando, Nicholson - nawet nie wspominam).

FaNeil

odniosę się jeszcze raz do swojego postu, nie uważam się za dogłębnego krytyka gry aktorskiej, ale bardzo dużo oglądam i mam prawo do własnego zdania tak jak Ty. Wymieniłeś 45 aktorów lepszych Twoim zdaniem od Nortona i bardzo dobrze jeśli tak uważasz, z większością Twoich typów się zgodzę. Ale nie uważam ich za lepszych czy gorszych, to tak jak ustalać czy lody truskawkowe są lepsze od czekoladowych. Kwestia gustu. Jeśli uważasz, że moja ocena Nortona przesiąknięta jest emocjonalnością i zaburzona jego wyglądem( chyba o tym pisałeś) to muszę się nie zgodzić. Akurat jego trudno chyba nazwać typowym przystojniaczkiem w stylu Blooma czy Pitta, gdzie rzeczywiście ocena gry może być zniekształcona poprzez doznania wzrokowe. Może rzeczywiście nic mi nie mówi Twoje określenie dot. mimiki( widzisz nawet nie pamiętam jakie, wybacz), co nie znaczy że jestem na nią ślepa. Jeśli napiszę że przez wielu aktorskich tuzów Norton uważany jest za genialnego aktora, pewnie też Cię nie przekonam, bo stwierdzisz że też się nie znają. Spróbuj może wgłębić się w jego role i w ten sposób dostrzec jego kunszt. I nie sądzę, że go nie lubisz, może jesteś uprzedzony. Ja np nie lubię Clinta Eastwooda co nie oznacza, że gardzę jego filmami czy rolami, potrafię te sprawy oddzielić. Kończę mój wywód, bo zaraz emocję mną zawładną:) I jeszcze jedno, tak naprawdę żadne rankingi czy wyścigi w przyznawanie zaszczytów i nagród nie zastąpią prawdziwej przyjemności, jakiej mi przynajmniej, daje gra Nortona. Tak więc może być nawet poza pierwszą setką, dla mnie zawsze będzie pierwszy:)
pozdrawiam serdecznie

Layla_5

Właściwie zgadzam się z Tobą (oprócz oceny Nortona, rzecz jasna). Odniosę się tylko do jednego aspektu Twej wypowiedzi: "Ale nie uważam ich za lepszych czy gorszych, to tak jak ustalać czy lody truskawkowe są lepsze od czekoladowych. Kwestia gustu."
To nie jest kwestia gustu, to umiejętność oceny gry aktorskiej. Porównanie z lodami jest złe, trafniejsze byłoby porównanie motoryzacyjne.

Edward Norton to na ten przykład taka Toyota Yaris - dobry, solidny samochód, ale brak mu wyrazu.
Taki Kevin Spacey to już Mercedes klasy S, a Brando, lubo Nicholson... Brando i Nicholson to Rolls Royce.;-)

Pzdr.

_Ja_

Teraz fani Nortona będą jeździć Toyotą Yaris:)
No cóż, a miłośnicy talentu Nicholsona trochę się wykosztują:)

Layla_5

Jeszcze jedno, nie wmawiaj wszystkim którzy maja odmienne opinie od Twoich i chwalą Nortona, że są jego fanami i ulegają jego urokowi, wielkiej urodzie itd. Stwierdzasz że wtedy ocena jest subiektywna i koniec. Za to Twoja krytyka jest obiektywna. Jak wejdziesz na dziesiąte piętro abstrakcji to wtedy będziesz może wiedzieć czym jest obiektywizm, ale to wyższa szkoła jazdy.
pozdrawiam raz jeszcze:)

Layla_5

Ależ moja opinia jest w miarę obiektywna i profesjonalna.
Jak zauważyłaś, przy ocenianiu aktorów, nie sugeruje się sympatiami i antypatiami. Dla mnie liczą się tylko i wyłącznie umiejętności.

_Ja_

Zgodze sie całkowicie odnosnie gry Nortona w "iluzjoniscie",do tej pory ten aktor był dla mnie ozdoba kazdego filmu w jakim sie pojawiał-po prostu perełka-i nie chodzi mi tu bynajmniej o to czy jego atrakcyjnosc fizyczna; dla mnie ma w sobie tajemniczość,stwarza niesamowity klimat. W "iluzjoniscie" tego mi zabrakło,niestety nie uratował w moich oczach tego filmu. Nie zgodze sie jednak z negatywnymi wypowiedziami odnosnie "Lęku pierwotnego"-moim zdaniem w pełni zasłuzył na Oskara,wcielił sie w "podwójna" rolę,tak,ze udało mu sie nas(na pewno mnie,ale sadze ze wiekszosc z nas)brawurowo zmylić. Postać Aarona i Roya to dzieki kreacji Nortona dwie zupełnie rózne osoby,pod względem głosu,mimiki,wyrazu twarzy,gestów.Wydaje mi sie,że trudno zagrac (mimo wszystko)jednego bohatera nie przeplatając,mieszając dwóch stron jego osobowości-a Nortonowi sie udało.To oczywiscie tylko moja opinia i rozumiem ze mozecie miec odmienne zdanie. Co do porównań Nortona z innymi aktorami to ja np.wogóle nie porównywałabym go i nie oceniała pod kątem Jacka Nicholsona.Oni sa zupełnie róznymi aktorami,graja w róznych filmach.Nicholson to aktor rewelacyjny bo wszechstronny,wypadł swietnie zarówno w "locie nad kukułczym gniazdem "jak i "lepiej byc nie moze"mimo iz tematyka filmów to zupełnie inne bajki.Norton natomiast ma "to coś",jak już wspomniałam mrok,tajemnice i wypada swietnie w filmach brutalnych czy głębokich.Niechetnie oglądałabym go w komedyjkach romantycznych,poniewaz po prostu to do niego nie pasuje.On jest rewelacyjny w tym co robi.Nicholsona,poprzez jego wszechstronnosc trudno skojarzyc z jednym typem bohatera,Norton ma po prostu swój wizerunek i uwazam,że nie należy tego porównywac->jedno i drugie jest dużym plusem.

angela_11

Ogólnie zgadzam się - Nortona do Nicholsona porównywać nie należy, bo to tak, jakby porównać Wieżycę do Mount Everest...;-) Różnica klas, po prostu.;-)

"jedno i drugie jest dużym plusem." Brak wszechstronności jest zdecydowanie wadą aktora.

_Ja_

"Ogólnie zgadzam się - Nortona do Nicholsona porównywać nie należy, bo to tak, jakby porównać Wieżycę do Mount Everest...;-) Różnica klas, po prostu.;-)"

Uderzyła mnie właśnie niemiła woń sarkazmu;)
Czuję się zobowiązana powiedzieć, że koleżance prawdopodobnie chodziło o całkiem inny powód.
Norton jest aktorem bardzo charakterystycznym - pojawia się na ekranie i właściwie trudno oderwać od niego wzrok (bynajmniej nie chodzi mi tu o urodę). To nie lada sztuka zaciekawić widza, a on, nawet w rolach drugooplanowych, wiedzie prym i onieśmiela swoją grą starszych i bardziej doświadczonych kolegów z branży. Posłużę się chociażby "Rozgrywką" - Ed grał o wiele pewniej niż weteran De Niro.
Nie ucieka od trudnych roli - wątpię, by wielu aktorów zgodziło się zagrać dość odważną scenę pod prysznicem w "American History X". Zresztą ten obraz to idealny przykład, że jest aktorem-kameleonem. Porządny, skromniutki i na dodatek śpiewający w "Wszyscy mówią: kocham cię", oszczędny w gestach, spokojny, nieco uśpiony i tylko na jedną chwilę nieobliczalny, wybuchowy w "25. godzina", władczy, zdecydowany i przekonujący w "American History X", niezwykle inteligentny: raz bezbronny i wzbudzający litość chłopiec z chóru, raz agresywny, niepokojący morderca w "Lęku Pierwotnym"...

Bardzo nie lubię porównywania aktorów, bo czy wyobrażasz sobie Jacka Nicholsona w "American History X", albo Nortona w "Locie nad kukułczym gniazdem"?

"Brak wszechstronności jest zdecydowanie wadą aktora."
Na szczęście Pan Norton tej wady nie posiada:)

Buszujaca_w_filmach

Pan Norton tę wadę posiada. Praktycznie, do tej pory zagrał 2 typy człowieka (narratora nie wliczając).

Wiem, że koleżance chodziło o coś innego.;-)
Wyobrażam sobie Jacka (trzydzieści lat młodszego) w American History X, nie wyobrażam sobie natomiast Nortona w Locie...

_Ja_

Bardzo mnie interesują, te dwa typy człowieka... Chyba zastosował Pan podział jego ról na: bohater pozytywny, bohater negatywny:) Wtedy się zgadzam: był zarówno "czarnym charakterem" jak i dobrym, naiwnym obywatelem.

"Wyobrażam sobie Jacka (trzydzieści lat młodszego) w American History X..."
Akurat:)

Buszujaca_w_filmach

Oglądałem około 10 (trochę mniej) produkcji z Nortonem. W każdej, poza Score, był Edwardem Nortonem.

Tak jak Bruce Willis w każdej swej roli gra Bruca Willisa, tak Norton w większości ról gra Edwarda Nortona.

"Akurat:)"
Dla Jacka byłaby to zapewne kolejna rola Oscarowa. Jack jest dobry w każdej roli. Strach (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) pomyśleć, co by było, gdyby dostał rolę w Milczeniu Owiec. Nie umniejszając chwały za ten film Hopkinsowi - Jack mógłby tam stworzyć jeszcze lepszą kreacje.

_Ja_

"...tak Norton w większości ról gra Edwarda Nortona."
Boże... czyli Norton naprawdę też jest takim "psycholem"?:)

"Dla Jacka byłaby to zapewne kolejna rola Oscarowa. Jack jest dobry w każdej roli."
Dostrzegam tutaj pierwsze objawy obsesji:) Jack jak to Jack, wiadomo, że jest świetny - ale ja za Chiny nie dodam go do ulubionych, bo się go ... boję:) W żadnym filmie nie wzbudził mojej sympatii i (zaraz zostane zamordowana przez fanów Jacka!) przypomina mi diabła.

Pozdrawiam

Buszujaca_w_filmach

"przypomina mi diabła. " - Masz racje. Za to gościa kocham. Zresztą diabła zagrał - W Czarownicach z Eastwick.
Mało filmów z nim chyba widziałaś, skoro w żadnym nie wzbudza Twojej sympatii...

"Boże... czyli Norton naprawdę też jest takim "psycholem"?"
Nie chodzi mi tu o postacie, które gra, tylko o sposób gry.
To, że Bruce Willis w każdym filmie jest Brucem Willisem, nie znaczy, że zdetonował ładunek na zbliżającej się do ziemi asteroidzie, że został kilkukrotnie zamordowany i że chodził na bosaka po Nakatomi Plaza, wysadzając w powietrze kilka pięter i zabijając przy tym z 50 terrorystów.;-)

_Ja_

Mnie on diabła przypominał zanim jeszcze zagrał w "Czarownicach Eastwick".

Owszem, nie widziałam chyba nawet połowy filmów z nim, ale Jack nawet grając postacie pozytywne, zabawne, dowcipne, takie, które instynktownie wywołują uśmiech na twarzy... przypomina mi diabła lub wilkołaka:) Mój uśmiech automatycznie rzednie:) Mając nie więcej niż 8 lat oglądałam u dziadków "Wilka". Tego Pana, który przemieniał się w wilkołaka bałam się jak nie wiem co:)

"To, że Bruce Willis w każdym filmie jest Brucem Willisem, nie znaczy, że zdetonował ładunek na zbliżającej się do ziemi asteroidzie, że został kilkukrotnie zamordowany i że chodził na bosaka po Nakatomi Plaza, wysadzając w powietrze kilka pięter i zabijając przy tym z 50 terrorystów.;-)"
Nie? Kłamiesz:)
Oj, dobrze wiedziałam, o co Panu chodziło, ale pozwoliłam sobie na mały żarcik:)

Buszujaca_w_filmach

"Oj, dobrze wiedziałam, o co Panu chodziło, ale pozwoliłam sobie na mały żarcik:) " Żartowniś z Ciebie.;-)

Wilk - rewelacja. Ja już tak mam, że każda rola Jacka, czy to zła czy dobra wywołuje u mnie uśmiech na twarzy. Jak tylko Jack strzela jedną ze swoich min, ilekroć oglądając Lśnienie (a oglądam średnio raz na dwa miesiące" słyszę "Here's Johnny", wręcz promienieje. Dlatego też uważam go (razem z Marlonem Brando) za najlepszego aktora w historii kina.

Z tych młodszych, obiektywnie patrząc, najlepszy jest Spacey. Nie wierzysz? Zobacz, jak potrafi modelować swoim głosem, wcielając się w znane Hollywoodzkie osobistości. http://www.youtube.com/watch?v=X0_hPjz2Gks

_Ja_

"Z tych młodszych, obiektywnie patrząc, najlepszy jest Spacey. Nie wierzysz? Zobacz, jak potrafi modelować swoim głosem, wcielając się w znane Hollywoodzkie osobistości."
Wierzę, wierzę:) Zapoznałam się już wcześniej z tym króciutkim pokazem 1/20 umiejętności Pana Kevina. Moja młodsza siostra pytała się, czy to jest jakieś oszustwo ("A może oni puszczają tam gdzieś z taśmy te głosy?"):)
Nigdy nie twierdziłam, że Norton jest najzdolniejszy, ale na pewno nie ogranicza się do kilku min i 50. miejsce w TYM* katalogu byłoby dla niego krzywdzące.

"(a oglądam średnio raz na dwa miesiące" słyszę "Here's Johnny", wręcz promienieje."
Skąd ja to znam?:)

*Przypominam, że jest to katalog, w którym Nicolas Cage zajmuje 39. miejsce.

Buszujaca_w_filmach

50 miejsce dla Nortona byłoby krzywdzące. Wobec innych, wybitniejszych i wspanialszych aktorów.

Cage to popierdółka, a nie aktor. Jemu, tudzież piastującemu wysokie miejsce Costnerowi nie należy się nawet pięćsetna pozycja. Nie o nim jednak rozmawiamy.

_Ja_

Czemu więc Pan nie zjawi się na forach tych tajemniczych "wybitniejszych i wspanialszych aktorów" i nie zachęci ich fanów do przyznawania im wyższych ocen?
Czemu nie przekona Pan jakiegoś młoda widza (który zna jedynie Miller'a z "Prison Break" czy Jessicę Albę) do Kevina Spacey'a albo nie zaproponuje mu zapoznania się z filmami Hoffmana?

Bo łatwiej jest czekać, aż po tym temacie znajdą się jacyś quasi-fani Kevina czy też Dustina i uhonorują Pana Edwarda 1. Wszystko po to, by ich ulubieńcy znaleźli się wyżej niż ten jedynie "niezły" aktor.

Pewnie będzie Pan niezmiernie zadowolony, kiedy Norton zajmie odpowiednie według Pana miejsce - czyli poza katalogiem.

Buszujaca_w_filmach

Żarty żartami, ale bez panowania, proszę.;-)

Oczywiście, że bywam na forach innych. To jest jednym z licznych.
Na forum Millera przeprowadziłem istny przewrót, gromiąc fanki tego beztalencia i nawracając na właściwą drogę.

Jestem też obecny na forach tych najwybitniejszych i wspaniałych aktorów. Jak widzę, mało aktywna jesteś na forach innych aktorów i filmów, gdyż pojawiam się wszędzie tam, gdzie uznam za stosowne (czyli na bardzo wielu forach;-)).

Będę niezmiernie zadowolony, gdy wyprzedzą go Spacey, Hoffman i Bogart.;-) Jak na razie, to mi wystarczy.;-)

_Ja_

"Żarty żartami, ale bez panowania, proszę.;-)"
Jak sobie życzysz:)

Ja się w ogóle nie udzielam na forach (co nie znaczy, że ich nie czytam). Wolę czasami posłuchać, co inni mają do powiedzenia, niż sama afiszować się ze swoimi poglądami. To pierwszy i zapewne ostatni temat, w którym zabrałam głos. Możesz być z siebie dumny, bo to głównie Twoja zasługa:)

"Będę niezmiernie zadowolony, gdy wyprzedzą go Spacey, Hoffman i Bogart.;-) Jak na razie, to mi wystarczy.;-)"
O dziwo wcale mi nie ulżyło... :)

_Ja_

?Ja? Brawo. Stary po raz kolejny mamy podobne zdanie(chyba tylko mamy różne na temat Hanksa). Nie mam tutaj zamiaru obrażać fanów Edwarda Nortona, ale to co oni piszą o tym całym Edwardzie Nortonie jest niekiedy śmieszne. Mianowicie stawianie go na równi z DeNiro czy Pacino czy właśnie innymi aktorami tej klasy, jest w moim odczuciu zupełnie niezrozumiałe. Widziałem z nim całkiem sporą ilość filmów(zastrzegam, że Lęku Pierwotnego nie widziałem - musiał być co najmniej niezły skoro był do Oscara nominowany, ale jedna rola nie wystarczy, żeby uznać go za geniusza i nawet za bardzo dobrego aktora) i w każdym filmie ktoś go miażdżył grą. W Podziemym krągu sam Brad Pitt, w Smoku Hopkins, w Rozgrywce DeNiro... Widziałem z nim jeszcze trochę filmów i poza Więźniem nienawiści nie zrobił na mnie większego wrażenia. Jego wyraz twarzy jest często taki sam w każdym filmie a przypomina mi jakby był naćpany. Nie jest to gość z pokroju mimiki Nicka Cagea ale coś mw jak Cruise. Jednak ma lepszy akcent, dykcje i lepsze filmy. Argumentacja w postaci Oscarów, malin czy innych nagród jest nienajlepsza. Owszem może i ma jakieś znaczenie, ale ludzie !!! ? Jest tylu artystów, którzy zostali pominięci tymi pozytywnymi nagrodami, że zajęło by szmat czasu by podać ich wszystkich? Poza tym spójrzmy na taki przykład? Tom Cruise. Facet w każdym filmie jest identyczny. A w jednym filmie jest nominowany do Oscara a w innym do maliny. Inny przykład. Nicolas Cage w jednym jest nominowany do Oscara w kolejnym do Maliny. Jeżeli film zostanie obsypany Oscarami to i aktor grający role w tym filmie będzie też nominowany bądź Oscara dostanie. Przykład to Gladiator i Crowe. Przykład malin. Jeżeli film to porażka to nawet Ci najlepsi niezależnie od tego jak zagrają dostaną malinę przykład to Gigli i Pacino w nim występujący.
Mam nadzieje, że mnie fani nie zagryzą.
Pozdrawiam "Ja" i fanów Pana Nortona.

Szajba

"w każdym filmie ktoś go miażdżył grą (...) w Rozgrywce DeNiro"
i z tym się nie zgodzę bo Edward był dużo dużo lepszy od weterana DeNiro i go przyćmił. jeżeli Ciebie on nie rusza no trudno mnie owszem.

daze

Nie przyćmił DeNiro. I wcale nie tak "trudno" bo DeNiro oferuje dużo więcej niż Norton jako aktor.

Szajba

Akurat w tym filmie "zaoferował" bardzo mało... Starszy, nieco znudzony pan, który ma dobry gust i zwinne ręcę:)
Jestem jednak pewna, że Ty dalej będziesz upierał się przy swoim zdaniu. Nasuwa się pytanie: czy kieruje Tobą wstydliwa chęć przypodobania się koledze "Ja", czy ślepe uwielbienie Roberta?

Buszujaca_w_filmach

Nie rozumiem Twojego napastliwego tonu w stosunku do Szajby? Czy to, że mamy podobne zdanie, znaczy od razu, że Szajba chcę mnie się przypodobać? Bez przesadyzmu. Wielokrotnie wymieniałem z nim poglądy i w niejednej kwestii się różnimy, Twój zarzut jest absurdalny.
Ślepe uwielbienie Roberta De Niro jest natomiast o wiele bardziej uzasadnione niż ślepe uwielbienie Edwarda Nortona. A to już, bez obrazy, Twoja domena.

W Rozgrywce, rzeczywiście - De Niro wypadł jakoś nijako, to jedna z gorszych jego ról, Norton natomiast stworzył niezłą kreacje, ale i tak wszystkich w tyle zostawił żegnający się z kinem Brando.

Z tym naćpaniem to poniekąd prawda i wychodzi to choćby w Iluzjoniście. Gość miał ospały mocno ospały wzrok, przymrużone oczy i taką zblazowany wyraz twarzy. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że ćpa, podobnie, jak Nicholson koke, albo browna.

Przykro mi, ale poza Oscarami i zanegowanymi przeze mnie rzekomymi dobrymi rolami Nortona, nie padł z Twojej strony żaden argument.
A nie przepraszam - był jeszcze "argument", z którym często spotykałem się na forum 300. Kiedy wspomniałem o jego mimice (a raczej jej braku) w Ilzujoniście chórem odpowiedzieliście "Bo tak miało być"...

Pozdrawiam.

_Ja_

Napastliwy ton? Przepraszam, nie wiedziałam, że kolega jest taki wrażliwy (żeby nie powiedzieć przewrażliwiony). Eufemizmy są niestety moją słabą stroną, na pewno nie zostanę współczesnym "Lukrecjuszem".

Muszę cię wyprowadzić z błędu - ślepe uwielbienie do Nortona nie jest moją domeną. Założyłeś nowy temat, napisałeś swoje zdanie, ja wyraziłam swoją opinię - sprzeczną z Twoją. Bez bluzgania, bez "JA gO koFFaM, niE obraŻaj Go"... Przyznałam Ci rację: Nicholson, Brando są lepsi od Nortona. Dla mnie to oczywiste. Tak samo, jak oczywiste jest to, że w "Rozgrywce" Edward zagrał lepiej niż Robert.
Kiedy napiszę, że Norton jest zdolniejszy od Jacka - możesz zarzucić mi ślepe uwielbienie.
Kiedy Szajba napisze, że de Niro był lepszy w "Rozgrywce" od Nortona - mogę zarzucić mu ślepe uwielbienie.
(Powtórzenia są umyślne)

"w Ilzujoniście chórem odpowiedzieliście "Bo tak miało być"... "
Nie przypominam sobie, żebym była w tym chórze.
Ed w "Iluzjoniście" zagrał przeciętnie. Ni to źle, ni to wybitnie. Norton najlepiej wypada w dość "energicznych", ekspresyjnych rolach. Nie mógł zagrać szalonego, latającego od jednego, do drugiego końca sceny magika, więc stworzył tajemniczą, spokojną postać. Nie wiem czy tak miało być, ale tak jest...

Buszujaca_w_filmach

Ślepe uwielbienie?? Nie moja droga. Taka teoria odpada od razu. Powiem Ci dlaczego. Weźmy przykład z kimś kogo najbardziej lubię. Moim ulubionym aktorem jest Keanu Reeves. Uważam go za wspaniałego, zdolnego i ambitnego aktora. Ale gdyby ktoś miał mnie zapytać czy jest lepszy od DeNiro nie powiedziałbym ?jest?. Gdyby ktoś mnie zapytał czy jest lepszy od Kevina Spaceyego również bym nie powiedział ?Jest? Swoją drogą to dopisałbym go do listy aktorów, którą ?Ja? napisał na początku(zresztą nie tylko jego ? masa innych aktorów takich jak Quinn, Guinness, Robert Downey Jr. Etc). Potrafię jednak przyznać, że nie spisał się w kilku filmach, ale z racji tego, że widzę racje w swoich argumentach usprawiedliwiających jego wpadki, wybaczam mu to. I mało tego? doskonale go rozumiem. A skoro Keanu to mój ulubiony aktor i potrafię spojrzeć obiektywnie na jego osobę to tym bardziej umiałbym spojrzeć obiektywnie na tych ?mniej? lubianych prze zemnie aktorów jak właśnie np. DeNiro.
?Jestem jednak pewna, że Ty dalej będziesz upierał się przy swoim zdaniu.? Jeżeli masz mi do zaoferowania takie kontrargumenty na poziomie ?Ale się uśmiałam:) A ty mówisz, że to, co my piszemy, jest zabawne? to nie powinno to nikogo dziwić :) Ale w sumie trudno będzie mnie przekonać do jego ?geniuszu?, bo ktoś kogo oceniam musi sam w sobie na mnie wrażenie wywołać jak np. Hopkins każdą swoją rolą. Niestety Norton nie robi na mnie żadnego.
DeNiro vs. Norton. Zwycięzca to DeNiro. Dlaczego? Głównie ze względu na jego naturalną postawę. Nortona rola miała więcej do zaoferowania niż rola Brando czy DeNiro ale ograniczał się on do kilku min jako normalny i jako nienormalny. Ponad to bez przerwy czułem, że koleś gra. Natomiast Robert był tym kogo grał. Akurat tu nie zgodzie się z ?ja? że Brando zostawił ich w cieniu. Wg mnie Norton spisał się lepiej od Brando, ale nie od Roberta. Choć jeden i drugi nie mieli takiej możliwości wykazali się jak Norton to jednak DeNiro wygrywa. Ale Brando też potrafię zrozumieć. W końcu facet przeżywał depresje która rozpoczęła się już 1990 roku do końca swoich dni.
P.S Swoją drogą to mój nick jest taki dlatego, że łatwo mnie wkurzyć i bardzo łatwo wpadam w szał(i uwielbiam Mirosława Bake znanego jako ?szajba? z fali zbrodni :P), ale w gruncie rzeczy jestem bardzo wrażliwym i czułym chłopakiem(koleżanki mi mówią, że to dobra cecha u faceta) :P
Buźka :*

Szajba

Przyznam szczerzę - Rozgrywka jest filmem, na którym płakałem. Film oglądałem na krótko po śmierci Marlona i ostatnia scena z Brando wbiła mi się w pamięć po wsze czasy. Usuwający się w cień mistrz - wymarzone zakończenie kariery, Brando odszedł w wielkim stylu i stąd ta moja admiracja dla roli Marlona w tym filmie.

W swojej liście nie wymieniłem jeszcze wielu lepszych aktorów od Nortona. Znalazł bym jeszcze przynajmniej z 50. Keanu Reeves jest jednym z nich. Lubię, szanuje i cenie sobie tego aktora i jego grę. Jestem wstanie zrozumieć jego słabą postawę w kilku filmach, spowodowaną tragediami życiowymi i wybaczyć mu to, tak jak wybaczyłem Brando.

Biorąc pod uwagę ogół umiejętności i ról De Niro i Nortona i porównując ich, Edward wypada naprawdę blado, wręcz nie istnieje. De Niro to wirtuoz kina, a Norton to niezły aktor, lecz bez większego potencjału.

Apropos Szajba - wiem, że jesteś fanem Hopkinsa - gratka dla Ciebie. Jeśli nie widziałeś jeszcze Cienistej doliny, możesz kupić ją na DVD w Tesco za 9.99.

Pzdr.

Szajba

"Jego wyraz twarzy jest często taki sam w każdym filmie a przypomina mi jakby był naćpany."
Ale się uśmiałam:) A ty mówisz, że to, co my piszemy, jest zabawne.

"Argumentacja w postaci Oscarów, malin czy innych nagród jest nienajlepsza."
Dlatego zostały podane również inne argumenty:) Rozumiem, że nie wspominasz o nich, bo całkowicie się z nimi zgadzasz.

Pozdrawiam



Buszujaca_w_filmach

Moi Kochani chyba nigdy się nie zgodzimy, Pan JA będzie twierdził że Jack jest najlepszy, co oczywiście będzie wynikało z jego obiektywizmu, a nie z prostego faktu, że ma (jak ktoś pięknie zauważył) obsesje na jego punkcie i choćby Norton nie wiem jak się starał nie zagości w jego sercu:) a szkoda, ale dla mnie to dobrze, nie lubię się dzielić:) oczywiście żartuje. Wszelkie rankingi są subiektywne, fajnie że istnieją ludzie dla których genialnym aktorem jest Małaszyński czy Wentworth Miller. Nie każdy może być Nortonem czy Jackiem i rzeczywiście porównywanie ich czy zestawianie z kimkolwiek innym mija się z celem. jeszcze Cie Norton zaskoczy, ale jeśli nie to Twoja strata:)
pozdrowienia dla Was i dla Jacka też oczywiście:)

_Ja_

Czytam te wasze posty i widze jak znizacie sie do poziomu poronywania wielkiego Nicholsona do Edzia Nortona... Pan "Ja" jest wielkim fanem Jacka Nicholsona, uwaza go za najlepszego i nikt tego nie zmieni. A na tym forum prowadzi rozmowy z nudnymi fankami Nortona, ktore udaja ze znaja sie na filmach i jego filmografii a przedewszystkim kochaja go za jego piekna buzie. Tak to wyglada z mojej perspektywy. Wedlug mnie panie "Ja" to nie Nicholson jest najlepszy tylko:

ROBERT DE NIRO -ULICE NĘDZY, OJCIEC CHRZESTNY 2, TAKSÓWKARZ,ŁOWCA JELENI,WSCIEKLY BYK, DAWNO TEMU W AMERYCE, MISJA, NIETYKALNI, CHLOPCY Z FERAJNY, KASYNO, GORACZKA

Z panem "Ja" spotkalismy sie juz na innym forum i w sprawie najlepszych juz wyminilismy swoje zdania.

Dziwi mnie ze jak wymieniacie w swoich postach Brada Pitta to zaraz obok niego pojawia sie Johny Depp. Czy CI panowie sa do siebie az tak podobni??

A co do Nortona to mysle ze jego miejsce na rankingu ewentualnie moze byc. Szkoda mi tylko ze DiCaprio ktore jest wg mnie lepszy jest dopiero 68

Klinar

Porównania De Niro do Nicholsona nie mają sensu. Obaj to geniusze kina, którzy jednak różnią się między sobą sposobem gry i gatunkiem filmów. Obaj są równie genialni, a mi po prostu bardziej pasuję styl gry Nicholsona od De Niro (choć on też jest wspaniały). To już jest kwestia gustu i wszelkie dywagacje nad tym nie mają najmniejszego sensu - do konsensu nie dojdziemy. Zostańmy przy tym, że obaj są genialni.

Brad Pitt i Johnny Depp to aktorzy podobnej klasy, przystojniacy, dwa obiekty pożądania kobiet, którzy mają za sobą wiele wspaniałych ról.
Obok De Niro bardzo często stawia się Pacino, Nicholsona, tudzież Hopkinsa - Czy ci panowie są aż tak do siebie podobni?;-)

Nie, nie, nie - miejsce Nortona jest zdecydowanie za wysokie. Okolice 100 miejsca byłyby OK. Masz powyżej gdzieś listę 45 lepszych aktorów - mógłbym dodać jeszcze drugie tyle.

DiCaprio jest świetny i tyle. Ranking nie odzwierciedla faktów, o czym świadczy pozycja Nortona, pozycja DiCaprio i np. Keiry Knightley.

Pozdrawiam.

Klinar

przyznaję się, jestem nudną fanka Nortona i nie znam się na filmach, tylko udaję, że rozumiem o czym mówicie. Chyba przestanę się udzielać, bo nie znoszę obrażania. Tylko dlatego , że bronię swojego zdania jestem nudna i się nie znam?bardzo interesujące. Takie bezsensowne komentarze mnie zniechęcają i po prostu są nie na miejscu. Jeśli to Ci poprawi humor to tylko Ty znasz się na filmach, grze aktorskiej i od dziś Twoje komentarze będą dla mnie wyrocznią. Sarkazm? Chyba po prostu czasami trzeba ustąpić i pokazać wyższość. Myslę że jesteś bardzo fascynującym człowiekiem, a ja jako nudna fanka Nortona potrafię to docenić, więc już się nie włączam do tych prze inteligentnych rozmów, bo i tak wg Ciebie zachwycam się tylko szanowną facjatą Edwarda. Jaka szkoda, że na to wcześniej nie wpadłam, zaraz sobie wydrukuje jego zdjęcie i nakleję na czole , żebyś mógł mnie rozpoznać w tłumie:)
pozdrawiam wszystkich ludzi
ps ten post oczywiście nie tyczy sie JA, bo choć się z nim nie zgadzam, to uważam że prezentuje jakiś poziom wypowiedzi.