Co do Daenerys to się zgadzam. Ale uważam, że Melisandre jest najciekawszą postacią kobiecą w całej sadze- tajemnicza, mistyczna, silna, bezkompromisowa. W ogóle nie wyobrażam sobie wątku Stannisa bez niej.
To nie była prowokacja, naprawdę lubię Mellisandre. Nie podobało mi się tylko jak pokazała cycki Jonowi (bo w końcu ma do zaoferowania więcej niż ciało i książkowa w życiu by się nie rozebrała przed pierwszym, lepszym, jakimś tam bękartem), ale i tak ją lubię. I w serialu i w książce.
A co do Daenerys, to jeżeli uda jej się zdobyć tron, zima nigdy nie opuści Westeros.
Moim zdaniem jedna z najsłabiej zagranych postaci.. na początku w pierwszych sezonach podobała mi się jednak z czasem mam wrażenie że ona gra jedną miną i jakoś nie lubie jej wątku..myślę że to wina aktorki bo sam wątek jest ciekawy.
Urody jej nie można odmówić a jeśli chodzi o gre to widziałam ją tylko w GOT więc może nie jestem obiektywna. Po prostu mam wrażenie że ona ma ciągle ten sam wyraz twarzy jak na początku a powinna być bardziej pewna siebie, stanowcza. Jakoś mnie nie przekonuje i tak jak napisałam wcześniej nie lubie jej wątku.
Ona jest strasznie drętwa i dziwię się ludziom, którzy uparcie prawdzie zaprzeczają. Ma wysoką ocenę (o wiele za wysoką) a nie jest wybitną, a mierną aktorką. Daenerys miała być piękna, to i jest piękna, olać resztę.
Ja Dany uwielbiam - i książkową i serialową. Melisandre mnie drażniła od początku. Nie mogłam przyzwyczaić się do twarzy aktorki, która wydawała mi się być odlana z wosku. Wygląda w serialu jak ostrzyknięta botoksem. W końcu jednak przywykłam.
Emilia nie jest może wybitna, ale trzyma poziom.
Myślę, że dobrze wiesz, że to nie jest prowokacja. Carice jest przyzwoitą aktorką i nieźle śpiewa, ale widać to przede wszystkim poza planem Gry o Tron. W Grze o Tron jej postać jest bardzo jednowymiarowa i określona, mocna charakteryzacja i niemal karykaturalnie wygładzona twarz potęgują wrażenie, że jej postać jest enigmatyczną famme fatale nie z tego świata. Nie chcę powiedzieć, że odgrywanie tej roli to bułka z masłem, ale jeśli tylko ma się warunki, dobrą charakteryzację i doświadczenie aktorskie, to można zagrać tę postać wiarygodnie bez większego wysiłku, bo ona nie wymaga wybitnych zdolności. W postaci Malisandre subtelności jest jak na lekarstwo - zupełnie inaczej niż np. u Cersei, która jest zarówno okrutną królową, kochającą matką, skrzywdzoną kobietą i nieradzącą sobie z emocjami kochanką. Owszem, Emilia wypada blado przy Cersei czy Tirionie, ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić żeby tę postać grał ktoś inny. Jej Dany jest kombinacją dziedziczki tronu z potencjałem do rządzenia i skwaszonego dziecka, które nie wie czego chcę. Myślę, że daje radę i do drewna jej daleko.
E tam, najsłabsza! :)
Może Emilia nie jest jakąś strasznie dobrą i utalentowaną aktorką, ale moim zdaniem akurat rola Daenerys jej się udała i, wbrew opiniom większości, jej wątek o wiele bardziej mnie interesuje niż chociażby wątek Cersei (ale oczywiście też jest ciekawy). Wcale nie oceniam jej po urodzie, bo gdyby tak było, miałaby u mnie niską notę- nie uważam, aby była jakoś wybitnie piękna; nie dorasta Lenie Headey do pięt. Po prostu moim zdaniem zrobiła dobrą robotę jako Daenerys i tyle ;)