Moja przygoda z tym "młodzieńcem" zaczęła się przypadkowo. Trzy lata temu na Boże Narodzenie razem z rodzicami (jeszcze) włączyliśmy "Charlie i Fabryka Czekolady". Najpierw zachwycałam się Johnym Deepem, ale zdałam sobie sprawe, że przecież cały film kręci się koło Freddiego. Potem już tylko z niecierpliwością wyczekiwałam filmów z nim w obsadzie. "August Rush", "Arthur i Minimki", oraz "Kroniki Spiderwick" zadowoliły mnie. Mam nadzieję, że za jakieś piętnaście lat będę mogła zobaczyć go z Oskarem w ręku.