Czasem myślę, że może komuś nie na rękę, żeby taki film powstał skoro produkcja jest tak niemiłosiernie długo odwlekana...
Cos w tym musi być. Ten film byłby finansową bombą i bierna postawa potencjalnych producentów czy aktorów (notabene gwiazd kina, bo o takich była mowa) daje nam powody do myślenia - o czymś. Nie zdziwię się jeżeli wypłynie jakaś poważniejsza plotka w tej sprawie. Btw. poważniejsza plotka, jak to w ogóle brzmi. ; p Tak czy inaczej pragnę tego filmu.
No i wyszło szydło z worka - Cohen odszedł z obsady, bo dążył do kompletnej i bezkompromisowej biografii Freddiego, Brian i Roger chcieli filmu, który ugrzeczni i spłaszczy postać Freda, za to będzie się nadawał dla szerokiego grana widzów - co za absurd! W sumie można się było tego po nich spodziewać...
Na miejscu Cohena nie rezygnowałabym z planów stworzenia biografii Freddiego, powinien zainteresować projektem jego żyjących przyjaciół (Eltona Johna, Cliffa Richardsa czy Roda Stewarta), pozyskać środki i ruszyć z własną produkcją! Na pewno fani woleliby oglądać film o Fredzie jakim był, niż dać sobie wmawiać, że był świętobliwym pieśniarzem o nieskalanej moralności.
Nie wiem w jakim stopniu cała ta biografia miała być kontrowersyjna. Wiem natomiast - że film o życiu Freddiego nie jest dla PG-13. Nie lubię osądzać, ale patrząc na ostatnie działania członków Queen, chodzi tylko o kasę. Szkoda, bo Cohen wziął całą sprawę poważnie i mógł stworzyć genialną kreację. Miał też zapewne ciekawą wizję. Podwójnie szkoda - gdyż zagwarantowałby świetną obsadę oraz reżyserię etc. Tak więc miałaś rację w poście sprzed raptem kilkunastu dni. Nie trzeba było długo czekać.
Jasne że był wielki, i żaden inny wokalista nie zastąpi naszego kochanego Freddiego w zespole Queen, żaden! On był niepowtarzalny!