bo jest doskonale plastikowy i nijaki, a wystąpił w tylu filmach, i to w głównych, albo dużych rolach. "Talent" na miarę braci Mroczków.
Rowniez widzialem go w kilku serialach i ciagle gra tak samo wydaje mi sie ze on po prostu gra siebie.
To tak jak Clint Eastwood.
Tylko że Clint gra w dobrych filmach a George w gniotach.
Coś jak William Shatner ,ale jego rola w epizodzie Columbo ,,Deadly state of mind'' nawet bardzo dobra, taki czarujący psychiatra trochę bucowaty ale zasługujący na uwagę, Ładnie go wtedy porucznik załatwił.