jakąkolwiek czytałem.Mam nadzieje że George ruszy tyłem i ją skończy zanim będe musiał przeczytać wszystkie tomy po raz 4 lol
I jeszcze jakieś fantasy dla dzieci o których nikt nie słyszał, ale jak Cię interesuje to są dostępne w Polsce
Z tonu Twojej wypowiedzi zakładam, że Ty przeczytałaś ich o wiele więcej mimo tego że z jej treści można żartobliwie wywnioskować, że żadnej. Podziel się zatem jakimiś ciekawymi tytułami. Każdy skorzysta.
Żartobliwie wywnioskować ? A niby na jakiej podstawie tak sądzisz? Moja odpowiedź była tak wyczerpująca?
To zwykłe sranie w banie, próba wykazania się elokwencją :P Nieudana próba dodam.
Sranie w banie powiadasz..... Piszesz z przekonaniem, że sam mało czytałem a przy tym nie raczysz podać choć jednego tytułu który rzuciłby chociaż odrobinę światła na to w jak szerokim zakresie znasz literaturę fantasy. Napisałaś typowo zaczepny, nonszalancki komentarz za którym niestety nic nie poszło i z którego nic nie wynikło. No może za wyjątkiem smrodu który nieco zmącił miłą atmosferę tego wątku. Mam nadzieję, że gdzieś między wierszami znajdziesz odpowiedź na nurtujące Cię pytanie. Pozdrawiam
Miłą atmosferę wątku? Więc według Ciebie, każdy musi rozpisywać się jaka to wspaniała jest PLiO, by było miło? Możliwe, że zaczepnie napisałam, bo cholernie nie zgadzam się z tym, że to najlepsza powieść fantasty. Kurcze, przecież ona w jednej dziesiątej nie jest tak dobra jak chociażby: Władca Pierścieni. Chcesz poznać tytuły jakie przeczytałam? A prosze bardzo: Terry Pratchett : Kolor magii i reszta cyklu,Terry Goodkind : Pierwsze prawo magii, oczywiście cała twórczość Tolkiena, Stephen King, Anna Riece, Robert Ervin Howard ( Szczególnie znany jest Conan), Dziewięciu książąt Amberu, Wojna o dąb, Roger Zelazny, Diuna, Lód Jacka Dukaja, Ogrody księżyca, Steven Erikson, Grzędowicz Pan Lodowego Ogrodu i wiele, wiele innych. Nie chce mi się rozpisywać, ale do moich ulubionych należy Dracula oraz mój absolutny faworyt Wiedźmin :) Ale za najlepszą książkę fantasty muszę uznać Silmarillion Tolkiena, ponieważ powala rozmachem i spójnością przedstawionego świata i osobiście uważam tę pozycję za Dzieło wszechczasów. Może coś tam wrzuciłam z SF, ale dość dawno czytałam te ksiązki. Oczywiście lubię też Grę o tron, ale mimo, że akcja jest obsadzona w średniowieczu, to czuć, że książke tę pisał wspólczesny pisarz, a nie tak, jak w przypadku Tolkiena, czy Sapkowskiego, którzy wydają się żywcem wyjęci z epoki.
Oczywiście, że nie trzeba klaskać co nie zmienia faktu, że atmosfera byłą miła, ale mniejsza o to. Dobrze, że podzieliłaś się z nami swoim dorobkiem czytelniczym. Oczywiście czytałem niektóre pozycje o których wspomniałaś chociaż nie wszystkie. Zgadzam się co do tego ,że wiele z nich jest mistrzowsko napisane zwłaszcza dzieła Sapkowskiego. Dla mnie to absolutny mistrz. Przy okazaji polecam bardzo Trylogię Husycką. Tolkien mistrzem był i zawsze będzie uznawany za pioniera fantasy i wzór ale.... Niestety LOTR jak dla mnie jest zbyt baśniowy, miękki, przewidywalny. To taka trochę baśń którą z powodzeniem mogą oglądać dzieci od lat 15 albo 12. Ładna historia, ciekawy świat, magia czarodzieje, potwory wszystko czego można oczekiwać po dobrej fantastyce. Czego mi jednak brakuje to zdecydowanie złożoności,nieprzewidywalności i wieloplanowości którą posiada Pieśń Ognia i Lodu. Tam jest takie bogactwo wątków i bohaterów jakiego na próżno szukać w innych książkach fantasy. Wystarczy wziąć obojętnie jaką książkę serii i zerknąć na koniec. Kilkadziesiąt stron poświęconych tylko wyszczególnieniu samych postaci. Sposób w jaki Martin potrafi wykreować poszczególne charaktery jest niesamowity. Jakby dosłownie je ożywiał. Jego dialogi są rewelacyjne a nieprzewidywalność,wyuzdanie i brutalność od razu sygnalizują No bullshit, No happy endings .Martin w mistrzowski sposób buduje napięcie wciskające w fotel. Tu nigdy nie wiadomo kto i kiedy zginie i to jest w połączeniu z mistrzowskimi intrygami i rewelacyjną historią(obok której toczą się wątki poboczne)po prostu piękne. Takie coś aż się chce czytać, a te kilkuset stronicowe tomy wręcz do tego zachęcają zamiast odstraszać JA np nie chcę czytać czegoś co z góry wiem jak się skończy. Niestety czytając LOTR miałem to uczucie. Martin jest jak dla mnie absolutnym mistrzem tego gatunku. Ta seria zawiera już kilka bardzo opasłych tomów (dwa kolejne w się piszą) a człowiek cały czas ma straszny niedosyt. LOTR-a przeczytałem raz i 2 razy obejrzałem film. Martina wszystkie tomy przeczytałem 3 razy a seri HBO obejrzałem jedynie 2 pierwsze odcinki I sezonu. Mz również wątki fantastyczne u Martina są wplecione w historię w bardzo sprytny wręcz dawkowany sposób. Autor zamiast od razu dać czytelnikowi posmakować wszystkich znanych fantastyce gatunków czy też magii woli wprowadzać je powoli co sprawia, że poprostu che się więcej i więcej i więcej....
Możnaby tak rozprawiać całą noc ale nie miejsce na to i czas. Jaki natomiast z tej dyskusji wynika morał ? Chyba taki, że każdy ma swoje upodobania i nie ma co nikomu czegokolwiek narzucać. Ja w swoim poście napisałem, że jest to najlepsza powieść fantasy jaką czytałem (JA) a nie najlepsza absolutnie. Jak stare porzekadło głosi Ile ludzi tyle opini
Jedna sugestia dla Ciebie ode mnie. Nastepnym razem jak będziesz komentować jakiś post zacznij od ostatniej swojej wypowiedzi a nie od pierwszej ;) Trzym się, miłej nocy. Ave
Wladca Pierscieni to bajeczka dla dzieci.
Tam wszystko czarne jest czarne, a biale jest biale.
Juz nawet Eragon pod tym wzgledem przewyzszal Tolkiena.
Skończyłem dzisiaj czytać pierwszą książkę, i już mogę się z Tobą zgodzić. Dosłownie wchłonął mnie ten świat. No oczywiście LOTR i Wiedźmin zawsze będą u mnie na wysokim miejscu, ale czuję że Pieśni zawładną mną bardziej. Pzdr :)
Witaj, mogę Cię zapewnić, że nie będziesz się nudził. Wszystkie tomy mają identycznie wysoki poziom. To czysty miód a Martin to Shakespeare fantastyki.Pozdrawiam
Popieram, PLiO to najlepsza powieść fantasy, szkoda tylko że nieznana jest jeszcze data ukończenia kolejnych tomów...
Myślałem tak do czasu aż zabrałem się za Malazańską księgę Poległych. Z całym szacunkiem dla PLIO, Martin nie umywa się do Eriksona ;)