Teraz propunuję rozpocząś temat: Najgorsza muzyka Hansa Zimmera mój typ to oczywiście
SKRZYNIA UMARLAKA - która jest tandetna i psuje fragmenty oryginalnej muzyki z 1-ki
"Swoja droga przyjemnie sie z Toba dyskutuje"
Dziękuję, z tobą też, chociaż Twoje poglądy o muzyce filmowej są dla mnie nieco dziwne, i co najmniej dyskusyjne ;)
"dotychczas spotkalem malo opinii ktore bylyby niepochlebne dla Zimmera."
Na FW owszem, tak jest. Na większości zagranicznych stron o muzyce filmowej
jest zgoła inaczej - tam Zimmer postrzegany jest jako dobry rzemieślnik który robi muzykę na jedno kopyto, chociaż miewa przebłyski i czasem stworzy coś naprawdę świetnego".
Nie znaczy to ze nie jest lubiany. Przeciwnie - od kilku lat jest chyba najpopularniejszym twórcą muzyki filmowej. Ale nie jest uważany za mistrza.
Dam ci przykład: Nie jestem miłośnikiem twórczości Jana Matejki. Wolę sobie obejrzeć ładną grafikę komputerową w sieci, i o wiele wiele bardziej mi sie podoba. A jednak zdaję sobie sprawę że to "tylko" ładny obrazek i nic więcej, i uważam Jana Matejkę za wielkiego twórcę. Niespecjalnie go lubię, ale dostrzegam jego wielkość i przyznaję że ten twórca "ładnej grafiki" to przy Matejce nędzny proch.
I tak jest z Zimmerem. Bardzo lubię jego muzykę, ale Morricone'owi, Williamsowi czy nawet świętej pamięci Goldsmithowi dorasta mniej więcej do poziomu kostek.
Co nie znaczy ze muzykiem jest złym.
Aha, nie dokończyłem wątku odnośnie komercyjności. O Johnie Williamsie powiedziałem (choć nie wspomniałem o Harrych Potterach, co jednak niewiele zmieni) to teraz o komercyjności Hansa Zimmera.
Oczywiście że to Hans jest bardziej komercyjnym kompozytorem. Wystarczy spojrzeć na filmografię. Zwróc uwagę za robienie muzyki do jakich filmów czasami się bierze - Madagaskar, Rybki z Ferajny, Kung Fu Panda, Skok przez Płot, Simpsonowie, Pearl Harbor...
Piratów z Karaibów nie liczę z tego powodu, że i Williams robił muzykę do takich wysokobudrzetowych filmów przygodowych - Gwiezdnych Wojen i Indiany Jonesa (i za każdym razem spisał się 10x lepiej niż Zimmer przy piratach, choć i muza z piratów była ok).
Więc tak naprawdę kto jest bardziej komercyjny? :/
Się rozpętała dyskusja. Natomiast "posłuchaj sobie muzyki morricone do Karola", ile żeś szukał, że u Ennia znalazłeś coś tak słabego.
Natomiast Zimmer jest komercyjny jak najbardziej z powodu filmów które wymienił poprzednik. Williams i Morricone komercyjni? Człowieku poczytaj trochę o kinie. Wczesne filmy Spielberga, Lucasa i Leone (tak, dokładnie te- "Szczęki", "Gwiezdne Wojny", "Dobry, zły i brzydki", trochę mniej już Indiana Jones") to były produkcje absolutnie niekomercyjne, żadna wytwórnia nie cjciała dawać na nie pieniędzy, a aktorzy występowali w nich pod pseudonimami. Teraz oczywiście są legendarne, ale wtedy nikt tego nie wiedział. A Williams i Morricone do tych filmów napisali bardzo nowatorskie soundtracki.
Najgorszy - zdecydowanie "Piraci z Karaibów: Skrzynia Umarlaka". Zupełnie nieudany soundtrack. Pearl Harbor też byłby słaby gdyby nie ta melodia miłosna. Days of Thunder mają chwytliwy motyw przewodni, ale muzyka ogólnie jest słaba.
Zgadzam się z przedmówcami. Ja tam lubie muzykę Hansa Zimmera, ale macie rację że są od niego lepsi. Basil Poledouris na przykład. Ennio Morricone i John Williams też. Świętej pamieci Jerry Goldsmith i Steiner również. Ba, nawet Danny Elfman prezentuje jesli nie wyższy, to chociaż równy Zimmerowi poziom. IMO Hans Zimmer jest bardzo dobry, ale nie genialny, jak ci wyżej wymienieni.
I tyle miałem do powiedzenia.
Skrzynia Umarlaka - dno, dno i jeszcze raz dno. Jedynka i trójka mają znacznie lepszą muzykę a zwłaszcza jedynka. Jak ktoś słusznie zauważył Pearl Harbor też jest muzyką nieciekawą i pozbawioną klimatu, acz z bardzo ładną melodią miłosną która autentycznie jest świetna.
W Madagaskarze świetne były melodie i klasyki wyjęte z innych kompozycji. Cała reszta jest niestety słabiutka. No i Karmazynowy przypływ.. Muzyka przewodnia jest bardzo dobra, ale cała reszta nie robi już specjalnie dobrego wrażenia, utwory są za długie (jeden trwa 20 minut) i za dużo w niej elektroniki. Polowanie na Czerwony Październik było o wiele lepsze, tak muzyka jak i film.
Nie podobał mi się Batman Begins. Za duzo Hansa Zimmera, za mało Jamesa Newtona Hopwarda. I wyszło jak wyszło, czyli słabo.
Skrzynia również jest nieciekawa, no i zgadzam się że Pearl Harbour to tylko jedna dobra melodia, a reszta słabizna. Ale już taki Karmazynowy Przypływ mi się pod względem muzyki podobał choć znów muszę się zgodzić że w porównaniu do Polowania na Czerwony Październik wypada nienajlepiej.
Black Hawk Down -jakiś dziwne nie wiadomo co...
mogę jeszcze dodać nowego Batmana-w filmie fajnie to brzmiało ale jak słuchałem osobno to jakoś nie dawałem rady.
Gladiator-ja jako fan filmu nie moge złego słowa powiedzieć ale muzyka słuchana osobno jest trudna w odbiorze jeśli nie słuchało się jej kilkakrotnie podczas filmu(czyli trzeba obejrzeć kilka razy Gladiatora jak ja żeby muzyka się spodobała )
To tylko moja skromna opinia i zaznaczam ze wszystkich filmów z muzyką Zimmera nie widziałem i oceniam spośród tych które widziałem