Po "Piratach" go polubiłam, ale jak usłyszałam muzykę w "Mrocznym rycerzu", to wiedziałam od razu, że to on, a do tego wydał mi się beznadziejnie nijaki. Wystarczyło jednak posłuchać "Sherlocka Holmesa" - znów na kilometr słychać Zimmera - i wybaczyłam mu tego Batmana.
W ogólnym rozrachunku jednak lubię faceta.