Otóż to. Poziom muzyki filmowej ogólnie spada, i to mocno. Choć na przykład Kilar potrafi utrzymać jakiś poziom, to i tak jest tragedia.
Każdy kompozytor jest powtarzalny jeśli tworzy w zgodzie ze sobą. Nie może zmienić własnego ja, własnej natury, stylu, odczuwania muzyki. Zimmer jest świetny.
Kompozytor muzyki filmowej to nie poeta. Ma stworzyć utwór, który współgra z obrazem i dialogami, a często zastępuje to ostatnie, powinien wyrażać uczucia bohaterów, a nie swoje własne.
Racja, jednak to co ty napisales i to co ja napisalem nie musi ze sobą kolidowac. Artysta moze a nawet musi tworzyc muzyke wedlug wlasnego wyobrazenia i rownoczesnie pod film. Inaczej komponowaniem zajmowalyby sie programy komputerowe.