i bynajmniej nie piszę tego z ironią. Podziwiam go za to, że swoją sławę zawdzięcza wykreowanym przez siebie postaciom, a nie skandalom. To nieprawda, co niektórzy tu napisali, że wybiera same hity - w przeciwieństwie do np. Russela Crowe'a często bierze udział w produkcjach rodzimych. Może nie wszystkie są dobre (to już każdy sam oceni), ale w "Płotce" stworzył naprawdę dobrą postać (pierwszy filmowy narkoman, którego naprawdę zrobiło mi się żal!). Przede wszystkim - niezapomniany głos czy twarz, którą w pełni wykorzystuje w filmach bez większych korekt i upiększeń! No może jedynie w "Priscilli..." przeszedł znaczną metamorfozę:)