Wiesz showbiznes w Stanach nie jest taki jak w Polsce, że wszyscy są znani wszędzie. Jest kilka mega-sław, które znają ludzie na całym świecie, i bardzo dużo znanych tylko w poszczególnych regionach USA.

"znanych tylko w poszczególnych regionach USA"

Tylko że w Stanach jest filmowy i serialowy Hollywood (do w LA kręci się znaczną większość produkcji kinowych i TV) oraz sceniczny Nowy Jork (Broadway itp.). Inne "regiony" nie istnieją w sensie filmowo-serialowo-scenicznym.

A sama Miko? To aktorka maksymalnie 3 kategorii - gra w filmach, które po prostu są. Ani to hity (poza Coyote Ugly oraz serialem Deadwood), ani jakieś straszne badziewia. Typowe amerykańskie kino klasy B, średniaki wychodzące jako "Direct-to-Video" lub produkcje TV.

Tylko u nas została okrzyknięta gwiazdą, bo udało jej się to, czego za żadne skarby nie mogła zrealizować K. Figura - Pociąg do Hollywood. Magia USA działa u nas jak za starej (niekoniecznie) dobrej komuny: wystarczyło mieć rodzinę w Stanach i było się "kimś".

Czyli twoim zdaniem,każdy kto ma bogatych rodziców i wyjeżdża do Stanów nie ma problemów,żeby zagrać w filmie?Brzmi to dość głupio.Chyba nie orientujesz się jak cieżkie są kastingi,nawet do małych produkcji,a co dopiero do znanych seriali, a do takich bez wątpienia zalicza się "Deadwood",czy "W parku"czarnej komedii,gdzie Iza zagrała u boku Williama Baldwina.Warto dodać,że pojawiła się również w teledysku "The Killers",gdzie wystąpiła z Ericiem Robertsem.
Wiem,że nie jest kimś jak Salma Hayek czy Nicole Kidman,ale czy to oznacza,że nie zasługuje na szacunek?Nie jestem fanem Izy,widziałem ją zaledwie w jednym filmie i teledysku,ale wiem,że coś sie wokół niej dzieje i potrafię się z tego cieszyć,a przynajmniej nie czuje nienawiści do kogoś kto zalewdie pokazał się w kinie,a nie został jego gwiazdą.