Może zadam głupie pytanie...Ale kto według was lepiej walczył?Bruce Lee czy jackie chan.Według mnie Bruce Lee.U chana te filmy wyglądały tak sztucznie ;p.W wejsciu smoka tak jakby naprawde.I wogóle Lee to legenda Kung fu ;)
Bruce Lee to legenda, ale szczerze mówiąc jego walki jakoś słabo mi się ogląda. Jest niesamowicie szybki i potrafi powalić pięciu facetów w niecałą sekundę i za to duży szacunek, ale zawsze lepiej oglądało mi się Jackiego Chana. Lubię, jak walka jest długa. W tych wszystkich Karate Kidach wkurzało mnie, że było 50 wrogów, a każdy padał po lekkim pacnięciu w głowę. Jackie Chan potrafi bić się z jednym facetem 15 minut, a jak bije się z większą grupą, to zwykle nie wygrywa, tylko ucieka na koniec walki. To właśnie podoba mi się u Jackiego Chana; realizm i improwizacja; jego walki wyglądają, jakby nie były ustalone żadną choreografią, jakby wymyślał je na bieżąco. Wygląda, jakby naprawdę się bił. Jest niesamowity i bardzo mnie cieszy, że wciąż jest w świetnej formie; oglądalem niedawno Nową Policyjną Opowieść i walki Jackiego nadal robią wrażenie. Jeszcze nie widziałem, żeby 50-latek potrafił wstać z pozycji leżącej na plecach od razu na nogi bez używania rąk (nie wiem, jak się ten sposób wstawania po walce profesjonalnie nazywa, ale zawsze to na mnie robiło wrażenie, zwłaszcza w wykonaniu 50-latka). Bruce Lee wie gdzie i jak uderzyć, żeby jak najszybciej powalić wroga. Jackie Chan bawi się walką, improwizuje, jego walki są dosyć długie, często wykorzystuje różne przedmioty, jego styl jest bardziej widowiskowy. Trudno ich obu porównać. Gdyby Bruce walczył z Jackie'm, Bruce by pewnie wygrał. Bruce walczył lepiej, jednak wolę oglądać Jackie'go.
PS: pisząc o karate Kid oczywiście nie chciałem porównywać do tego badziewia legendę, jaką jest Bruce Lee. Jedyne, co łączy filmy z rodzaju Karate Kid i filmy Bruce'a Lee jest to, że wrogowie padają szybko, ale w Karate Kidach wygląda to sztucznie i nieudolnie, a u Bruce'a widać, że naprawdę potrafił się bić. Bardzo go szanuję, ale na DVD wolę mieć filmy z Chanem.