Okropnie Ci zazdroszczę i kurczę... ja też chcę!

Mogę absolutnie potwierdzić: McAvoy jako Makbet jest świetny - z jednej strony przerażający, a z drugiej bardzo, bardzo ludzki. To tylko potwierdza, że on jest po prostu rewelacyjnym aktorem, a nie jakąśtam gwiazdą. Poza tym jest też bardzo miłym i bezpretensjonalnym facetem, bez grama sodówki.

Co do aktorów na deskach teatralnych a w filmach, mam jedynie odniesienie do aktorów rodzimych. Przyznam, że większość z nich, w teatrze wypada o wiele lepiej. Tak było z moim jednym ze znienawidzonych, najbardziej drewnianych aktorów filmowych, czyli Żebrowskim. Widziałam go w słynnej sztuce, w której grał również Kuba Wojewódzki. Przyznam, że dopiero po dłuższym czasie skojarzyłam, że to Żebrowski - ani grama sztywności, posępności i drewniakowatości. A Wojewódzki to swoją drogą - minął się z powołaniem; a szkoda, bo byłby lepszy od takiego Szyca, czy Adamczyka.

ciekawe spostrzeżenia, nie zaprzeczam, a wręcz przeciwnie,jestem b skłonna sie zgodzić, choć nie widziałam 'na deskach', ale wierzę.

Widzieć (i słyszeć!) Jamesa na żywo, na deskach teatru... jedno z moich największych marzeń. Cholernie Ci zazdroszczę!!:))) Mam nadzieję, że kiedyś tego doczekam i mi również będzie dane wyjść z teatru zahipnotyzowaną (o ile jeszcze bardziej się da;D)

ehh, mam to samo ;p za parę lat (na razie jestem jeszcze gimbusem xd) trzeba zebrać większą grupę fanów i ruszyć na londyn albo glasgow :D