Bez wątpienia.
Wielka to strata, że tak szybko wycofała się z aktorstwa, że tak mało stworzyła ról tak wybitnych jak poniższe:
"OBŁAWA" Arthura Penna z BRANDO, REDFORDEM, DUVALLEM
"BOSO W PARKU" z REDFORDEM
"CZYŻ NIE DOBIJA SIĘ KONI?" Pollacka - powinien być OSCAR
"KLUTE" Pakuli- OSCAR za główną rolę w pełni zasłużony
"JULIA" Zinnemanna
"POWRÓT DO DOMU" - drugi OSCAR, wielki duet z VOIGHTEM
"CHIŃSKI SYNDROM" z LEMMONEM i M. DOUGLASEM
"NAD ZŁOTYM STAWEM" z tatą, HENRYM.
A pamiętać trzeba także o słynnych : "KASI BALLOU" i "BARBARELLI"
dobrej roli w słabym "NAZAJUTRZ" Lumeta
WIELKA AKTORKA
Ogłosiła swój powrót do kina. Szkoda, że rękę do niej wyciągnęły tylko JENNIFER LOPEZ i LOREAL
Trzeba pamiętać, że to PIERWSZA FEMINISTKA EKRANU.
Zrobiła dla kobiet więcej nawet niż AUDREY HEPBURN
Nie jest sierotką Marysią, jak MERYL STREEP.
Tylko FAYE DUNAWAY mogła się z nią równać!
Zawsze była silną osobowością.
Taką należy ją pamiętać!
WSPANIAŁA KOBIETA!
Odpowiem na Twoje pytanie : TAK ! Równiez i moim zdaniem to najlepsza aktorka.
Po za tym Twoj post jest na tyle dobry że nic dodawać nie trzeba , po za : popieram!
Zecydowanie najlepsza żyjąca aktorka. Licze na jej powrót do kina , mimo upływa lat piękna i nadal w formie ( świetna rola w bardzo słabym filmie ''Sposób na teściowa'' ).
Polecam
https://www.filmweb.pl/film/Jane+Fonda+w+pi%C4%99ciu+ods%C5%82onach-2018-812537
rzuca nowe światło na całą Jane.
MERYL STREEP zazwyczaj grała sierotki Marysie, zahukane, pogubione, wciąż poszukujące, niepewne uczuć, słabe.
JANE FONDA nie godziła się z tak pasywną, bierną postawą. Grała kobiety silne, dzielne, waleczne, dumne. Nawet gdy przegrywały, a zwykle tak było. Ona swymi filmami szarpała się z życiem.
JANE FONDA to ikona kontrkultury, głoś kontestacji, głos budzących się do aktywnego życia kobiet. To filmy:
"OBŁAWA" Arthura Penna
"CZYŻ NIE DOBIJA SIĘ KONI?" Sydneya Pollacka
"KLUTE" Alana J. Pakuli
"JULIA" Freda Zinnemana
"POWRÓT DO DOMU" Hala Ashby
"ELEKTRYCZNY JEŹDZIEC" Sydneya Pollacka
"CHIŃSKI SYNDROM" Jamesa Bridgesa
To rzeczywiście była najlepsza aktorka świata.
Za darmo nie dostaje się:
7 nominacji do OSCARA i dwóch statuetek
10 nominacji do ZŁOTEGO GLOBU i trzech statuetek
7 nominacji do BAFTY i dwóch statuetek
Co ważne od jej kariery filmowej nie można oddzielać zaangażowania politycznego. FONDA była aktywną feministką i to z prawdziwego zdarzenia.
FONDA świadomie opowiadała się za kontestacją zastanej prawicowej militarno-imperialistycznej Ameryki. ARTYSTA nie wchodzi na barykady, on gra w filmach, tworzy sztukę. I FONDA robiła to.
To ona nakłoniła kobiety do założenia spodni, pójścia do pracy, świadomego udziału w życiu społecznym i politycznym. Często się myliła, ale to były jej błędy. Niezwykle świadoma siebie kobieta.
Jej oddziaływanie nie ma sobie równych w kinie po 1968 roku.
JANE FONDA nie dla wszystkich była wielką kobietą, ale z pewnością dla wszystkich była wielką aktorką.
Jej talent i oddziaływanie nie podlegają dyskusji.
Tymczasem MERYL STREEP grała tylko w filmach (za to jak!). Niemniej jednak grała raczej kobiety o tradycyjnych poglądach.
Fundamentalna jest tu rola w "POŻEGNANIU Z AFRYKĄ", w której grana przez nią kobieta za wszelką cenę chce udomowić, usidlić, zniewolić bohatera granego przez REDFORDA. Nie rozumie istoty potrzeby wolności, nawet za cenę samotności.
W jakimś sensie w jej innych rolach odzywa się pokłosie aktywnej postawy FONDY, ale tylko pokłosie.
W "SPRAWIE KRAMERÓW" Meryl gra kurę domową, która postanawia odnaleźć swoje miejsce. Podobną rolę gra w "MANHATTANIE", "ŁOWCY JELENI", "SILKWOOD" a nawet "DOMU DUSZ", "CHWASTACH", "DZIKIEJ RZECE", "CO SIĘ WYDARZYŁO W MADISON COUNTY", "POKÓJ MARVINA", "GODZINACH" czy "ADAPTACJI"
Wyjątkiem rzeczywiście wybitnym jest rola w "WYBORZE ZOFII" - to prawdziwie silna osobowość kobieca.
Nie wiem czy MERYL STREEP miałaby odwagę z takim poświęceniem zagrać dziwkę, tak jak zrobiła to FONDA w "KLUTE", choć przecież zdolna jest zagrać wszystko...
Nie wiem, czy zagrałaby tak niejednoznaczną moralnie postać Anny Reeves, jak zrobiła to FONDA w "OBŁAWIE"
Nie wiem, czy potrafiłaby być jednocześnie tak waleczna i krucha jak FONDA w "CZYŻ NIE DOBIJA SIĘ KONI?", "JULII", czy "NAD ZŁOTYM STAWEM".
Nie wiem...
Wiem za to, że FONDA potrafiła. Była absolutnie wszechstronna. Sądzę, że wciąż jest.
Dlatego uważam, że jest najlepszą aktorką świata.