Muzyka Marsów kompletnie nie w moim typie, ale jako aktora go lubię. Marzy mi się, żeby skończyć z muzykę i skupił się na aktorstwie. Mogłoby coś fajnego z tego wyjść :).
Hm, muzyka nie w twoim typie, więc muzykiem jest fatalnym. Kiedy to pisałeś używałeś wyłącznie palców i klawiatury, a rozum miał przerwe.
Jest fatalnym nie tylko muzykiem, albo i aktorem. On nie potrafi kompletnie grać, ale rozdmuchuje jedynie swoje "wielkie poświęcenia" i robi z tego szopkę. Aktor z niego żaden.
Jesteście wprost żałośni. Po prostu ostatnie osoby, które mogą oceniać jego pracę w jakimkolwiek stopniu. Nie wypowiadajcie się o rzeczach, o których nie macie pojęcia. "Jest fatalnym nie tylko muzykiem, albo i aktorem. On nie potrafi kompletnie grać, ale rozdmuchuje jedynie swoje "wielkie poświęcenia" i robi z tego szopkę. Aktor z niego żaden." Błagam. Czyli wszyscy ludzie filmu reżyserzy, aktorzy, Akademia filmowa, która przyznaje Oscary są idiotami, a tylko ty masz rację? "Potrzebowałem aktora zdolnego do przeobrażeń, zarówno twarzy, jak i głosu, rytmu, oddechu. Jared Leto ma tę zaletę co widać w wielu jego filmach, to aktor, który wspaniale się przeobraża." - Jaco Van Dormael. "Jared był całkowitym objawieniem [...] Nie można było go przyłapać na udawaniu. Był zawsze autentyczny, wniósł coś prawdziwego i szczerego" - Winnie Holzman. Ludzie mądrzejsi od ciebie wypowiadają się na takie tematy, więc przestań pie***yć. A co do poświęceń- przekonaj się jakie były ich skutki oraz jak przebiegały. Z zespołem Thirty Seconds to Mars jest dokładnie tak samo. Nagrody MTV EMA parę lat z rzędu, miliony fanów na całym świecie, określany jako jeden z najlepszych zespołów rockowych na całym świecie. Szanuję jeżeli ktoś napisze, że kreowane przez niego postacie i tworzona muzyka nie odpowiadają jego gustowi. Ale nie stwierdzeniem, że coś jest gównem, bo mnie się nie podoba.
A po czym niby wnosisz, że nie mam pojęcia? Jakby nie patrzeć aktor jest z niego taki jak z JLo. Poza tym nie od dziś wiadomo, że oni przyznają Oscary ludziom, którzy grali w filmach poruszających akurat jakieś istotne społecznie tematy, a nie tym, którzy potrafią grać. A to, że jedna osoba powiedziała coś pozytywnego o niczym nie świadczy. Poza tym taka Swift też zgarnia co rusz nagrody muzyczne, a tworzy utwory na poziomie rynsztoka, co można zauważyć w niejednej, krytykującej ją recenzji.
Skończ. Mogłabym podać naprawdę ogrom takich opinii o jego pracy, ale wiadomo, że nie warto. Nie mam zamiaru się kłócić. Nic nie dociera. Od razu widać z kim ma się do czynienia. Po czym wnoszę, że nie masz pojęcia? Po twojej opinii, choć dla mnie to bardziej obraza i brak szacunku do czyjejś pracy. Jak można tak zmieszać z błotem czyjąś pracę, coś tak cholernie dla kogoś ważnego, w co wkłada całe serce? Przeraża mnie to. Jak już wspominałam nie masz prawa oceniać Jareda, ani tego co robi. Jest świetnym aktorem, muzykiem i pięknym człowiekiem, niesamowicie oddanym temu co robi, co pozwala mu kreować fenomenalne postacie. Oglądałaś wszystkie filmy z jego udziałem "Requiem for a dream", "Mr. Nobody", "Lord of war", "Chapter 27" itd.? Twoja wypowiedź na temat Oscarów jest zwyczajnie śmieszna. Przecież równie dobrze wziąć jakiegokolwiek człowieka z ulicy i dać mu rolę transwestyty chorego na AIDS w "Dallas Buyers Club" i też by dostał Oscara. Przecież to banalne. To samo tyczy się muzyki, jeśli nie poznasz stanu umysłu autora jak możesz zrozumieć tekst? I lepiej nie porównuj ze sobą artystów z zupełnie innej sfery muzycznej. Poruszyłaś tylko te fragmenty mojej wypowiedzi, które łatwo ci wytłumaczyć i obrócić na swoją korzyść. Jeżeli masz zamiar się powtarzać to lepiej zamilcz, bo nie mam ochoty tego czytać.
No tak, nie wiesz co napisać to napiszesz, że żałosne. Tylko po to by nie zostać bez słowa, pokazać, że nie jesteś "przegrana". Masz umysł jak dziesięciolatek, wiesz?
To beznadziejna dyskusja. W rezultacie ja będę uważała go za dobrego aktora i muzyka, a ty nadal będziesz twierdzić, że jest nikim. Powiedziałam co miałam do powiedzenia. Skończyłam.
faktycznie, muzykiem jest dosyć słabym, interesuje się muzyką, zwłaszcza rockową, w tym środowisku jest raczej kiepsko postrzegany.
Ale nie jest znowu aż takim złym aktorem, nie rozumiem tej nagonki na niego.
Jared Leto był fantastyczny w Dellas Buyers Club a po Suicide Squad w tórym wciela się w Jokera stanie na najwyższym stadium Hollywoodu. Globalne uznanie zdobył w tamtym roku po Oscarach, a ta rola da mu jeszcze ogromną popularność.
Bez przesady. Ja uwielbiam Jareda, lubię go jako aktora i muzyka, ale muszę przyznać rację @Increibla. To, że ktoś zgarnia nagrody wcale nie oznacza, że jest "cudownym aktorem". Leonardo DiCaprio jeszcze Oscara nie zdobył, a uważam, że jest lepszym aktorem od Jareda (nie oszukujmy się). Jeżeli chodzi o "najważniejsze nagrody" - Oscary i Grammy - to z roku na rok schodzą na psy. Jury wybiera to, co wzbudza uczucia, przyznaje nagrody aktorom, którzy "grali w filmach poruszających akurat jakieś istotne społecznie tematy, a nie tym, którzy potrafią grać" (cytat Increibla). A jeżeli chodzi o muzykę - to, co jest modne, o czym szumią, piszczą gazety.
Nie zgadzam się z opinią, w której @Increibla porównuje Leto do JLo. JLo jest beznadziejna, Leto w końcu podrzędnym aktorzyną nie jest.
Aha - tutaj toczy się dyskusja, więc jak ktoś wychwala kogoś pod niebiosa, niech zgodzi się z tym, że znajdą się ludzie, którzy będą tę osobę pod niebiosa gnoić. Jednym się podoba, drugim nie. I tak, owszem, każdy ma prawo wyrażać swoją opinię - negatywną czy pozytywną - z zachowaniem odpowiedniej kultury.
Wszystkim się nie dogodzi.
Zgadzam się z tobą w wielu kwestiach. W mojej wcześniejszej wypowiedzi rozśmieszyło mnie stwierdzenie "grali w filmach poruszających akurat jakieś istotne społecznie tematy, A NIE TYM, KTÓRZY POTRAFIĄ GRAĆ" to wygląda jak już wcześniej wspominałam, że każdemu należy się Oscar, nawet jeżeli zagra beznadziejnie i o to mi chodziło. Zdaję sobie sprawę z tego, że temat ma znaczenie. Naprawdę nie mam żadnego problemu z tym, że komuś się coś nie podoba i szczerze mało mnie to interesuje. Ale jakiś szacunek do człowieka i do jego pracy się należy. Faktycznie trochę z wychwalaniem przesadziłam, co było poniekąd celowym zabiegiem. Nie znoszę po prostu braku szacunku, naprawdę, jestem na to uczulona.
Jedziemy po kolei:
"Po prostu ostatnie osoby, które mogą oceniać jego pracę w jakimkolwiek stopniu. Nie wypowiadajcie się o rzeczach, o których nie macie pojęcia."
Tak, a tylko piekarze mają prawo krytykować piekarzy. A tylko drogowcy drogowców: jedziesz sobie autem, koleina wiedzie Cię prosto w mur, ale nie powiesz ni słowa, bo przecież nie budujesz dróg, nie masz prawa krytykować. Idziesz do knajpy, serwują Ci spalone mięsiwo z zimnym makaronem, ale zmilczysz, zjesz bez skargi bo tylko inny kucharz... Zastanawiasz się czasem nad sensem własnych słów? Nie? Powiem Ci, że fakt ten rzuca się w oczy...
" Akademia filmowa, która przyznaje Oscary są idiotami, a tylko ty masz rację?"
Tajemnicą Poliszynela jest to, że w AAF siedzą poprawni politycznie ludzie, jak nie zagrasz geja, cioty albo Żyda - zapomnij o Oscarze.
"A co do poświęceń- przekonaj się jakie były ich skutki oraz jak przebiegały."
Czy jeśli zrzucę w 10 dni 10 kilogramów to napiszesz o tym w gazecie i zwrócisz uwagę na moje poświęcenie, gdy odmówię sobie pójścia do łóżka z moją dziewczyną? Nie wydaje mi się.
"Z zespołem Thirty Seconds to Mars jest dokładnie tak samo. Nagrody MTV EMA parę lat z rzędu, miliony fanów na całym świecie, określany jako jeden z najlepszych zespołów rockowych na całym świecie. Szanuję jeżeli ktoś napisze, że kreowane przez niego postacie i tworzona muzyka nie odpowiadają jego gustowi."
No błagam, równie dobrze możesz powołać się na Michała Wiśniewskiego. A mainstreamowe media i krytycy nie mają bladego pojęcia o muzyce. W którym miejscu ta żałosna kapela jest lepsza od The Beatles, Pink Floyd a ze współczesnych od Porcupine Tree czy Tool? Nagrody nie świadczą o jakości muzyki, o tym świadczy poziom estetyki.
"Ale nie stwierdzeniem, że coś jest gównem, bo mnie się nie podoba."
Ale co ma gust do JAKOŚCI OBIEKTYWNEJ muzyki? Każdy kto uważa ten zespół za dobry to idiota, kiedyś by takiego wyśmiano, albo olano, a to że byle laik może sobie ocenić dziś każdy utwór czy zespół i nie skazać się na ostracyzm to inna sprawa. Ale tak to jest, kiedy daje się ludziom przyzwolenie na opowiadanie dowolnych bredni, nawet, jeśli nie mają o czymś pojęcia.
Już pisałam ci na innym forum, że twoje zdanie mało mnie interesuje. Ty oczywiście nie możesz tego przełknąć. Jeżeli myślisz, że będę się z tobą kłócić - zawiedziesz się. Tam nie dałam ci argumentów, to przyszedłeś na inne forum. Jestem zaszczycona. To co miałam do powiedzenia już zostało powiedziane. Wcześniej napisałam ci też, że to chyba ty masz jakiś problem, bo na pewno nie ja. Twój tok myślenia jest beznadziejny - "wejdę sobie na profil aktora, którego nie lubię i uświadomię tych durnych ludzi, że jest tragiczny". Po co? Ja go lubię, ty nie. To wszystko. Dalsza dyskusja jest zbędna. Od razu mówię, że nie zamierzam czytać tego, co znów będziesz chciał mi "uświadomić".
"Tam nie dałam ci argumentów" Bo nie dasz rady ich obalić, proste.
"Twój tok myślenia jest beznadziejny" To nie ja jestem ignorantem i to nie ja występuję przeciwko cywilizacji, estetyce i etyce.
"Od razu mówię, że nie zamierzam czytać tego, co znów będziesz chciał mi "uświadomić"." Oczywiście, że Cię nie uświadomię. Ignorantów się nie przekonuje, ponieważ musieliby mieć wiedzę, z którą by nimi nie byli.
To charakterystyczne w wypadku kobiety, że celem podtrzymania wysokiego stężenia kisielu w majtkach, będzie odwoływać się do argumentacji emocjonalnej odrzucając racjonalną. Gusta stanowią oczywiście kwestię indywidualną, ale ślepa wiara w to, iż nagrody przyznawane przez wielkie grupy ideologicznych interesów , miarodajnie wartościują dany projekt czy dzieło jest po prostu zwyczajnie naiwne. Wystarczy pobieżnie spojrzeć czym stało się wspomniane MTV by wysnuć wniosek, że dawno wypaczyło swoje ambicje stając się papką dla konformistycznych i zautomatyzowanych intelektualnie mas ludzkich.
Bycie kobietą nie ma tu nic do rzeczy, taka sama argumentacje widzę w przypadku wielu mężczyzn ;) I zgadzam się, 30s to Mars brzmi jak każdy bardzo średni zespol rockowy, nie idzie przesłuchać czegos więcej niż kilka utworów, tez dlatego, ze wszystko brzmi tak samo. W dodatku tak samo zle. Co do aktorstwa, nie zgodziłabym sie, że jest tragiczny, raczej znów - jest po prostu średniawy, ale fakt ma taka twarz i sposób bycia, który sprawdza sie w charakterystycznych, czasem przerysowanych rolach. Mowie o tym, że według mnie nie sprawdziłby sie grając zwyczajnego człowieka. Troche jak Johnny Depp, który tez nie wiadomo dlaczego dalej uznawany jest za świetnego aktora. A przykładem tego, że Oscary to śmiech na sali jest choćby nagrodzenie ostatnio Lupity Nyongo (którą co prawda wielbię za poczucie stylu), ale ktora w nagrodzonym filmie powiedziała może trzy zdania i zreszta, zdaje sie, byla to jej pierwsza rola...
Mam wrażenie, ze schemat oddziaływania statystycznie jest jednak inny w odniesieniu do każdej z płci. Kobiety, zwłaszcza te niedojrzałe, mają wielką tendencję do popadania w kult idolizacji jednostki. Pozycja społeczna, popularność, wpływy - to wszystko z natury przyciąga ich uwagę. Dochodzi do tego filozofia tłumu, która skłania do przekonania, że to do czego wzdycha większość musi być obiektywnie dobre.
Co do samego Jareda... Może jest to spowodowane małą intensywnością, z którą przychodziło mu mierzyć się ze sztuką na ekranach kinowych, ale jego blask nigdy nie rozświetlił mojej świadomości. Dwie role, za które można być mu wdzięcznym to ta w Requiem i Mr Nobody. Dallas Buyers Club - nie zrodził się we zachwyt, zbyt przerysowana rola bym się nią przejął. Poza tym dosyć 'zniewieściała' fizjonomia ułatwiła mu pracę.
Mam wielki szacunek do Deppa. Jednakże wszystko zaprzepaścił Jack Sparrow. To był w jego przypadku gwóźdź do trumny. Wpadł w błędne koło odtwarzania i charakterystycznej maniery przez co zatracił jakąkolwiek elastyczność czy autentyzm. Jakby każde jego wcielenie musiało z automatu mierzyć się z tą 'legendą' przeszłości, a sam Depp próbuje uporczywie robić to tymi samymi narzędziami. Po 2003 zaczął się uwsteczniać.
Wpisuję się w to również Downey Jr. i jego Tony Stark.
To w moim przypadku chyba wewnętrzna awersja do wszystkiego co staje się popkulturową ikoną. Ale jednak przykłady tuzów z dalszej przeszłości jakoś gładziej przechodzą przez moje wartościowanie.
Okej, zgadzam się co do tego konkretnego "schematu argumentacji" jeśli chodzi o kobiety, raczej chodziło mi o to, ze u mężczyzn potrafi byc równie kulawa... Chociaz fakt, w troche inny sposób. To dlatego, ze kobiety utozsamiaja pozycje spoleczna mężczyzny z jego ogolna atrakcyjnością. Im bardziej jest ktos popularny tym "cenniejszy" sie wydaje. U mężczyzn to idzie w stronę atrakcyjności fizycznej niż pozycji spolecznej- czyli gdy laska jest niezła to tez się na nią patrzy bardziej przymilnym okiem. Chociaz może być beznadziejna aktorka. Ale nie mowie, ze tak jest u wszystkich. To znów taki schemat. Co do Deppa- nigdy nie rozumiałam jego fenomenu (chociaz nawet lubię jego role), może faktycznie Piraci troche go zepsuli.