Swietny aktor? Dobry żart, każdy kolejny film z jego udziałem to porażka, a najgorszą częścią składową jest właśnie on. Nie wiem, kto mu powiedział, że umie grać.

Polecam zacząć odróżniać genialne aktorstwo od przeszarżowanych widzimisi ("Dom Gucci"), nieumiejętnego wejścia w rolę ("Legion samobójców") lub nie zrozumienia postaci i konwencji filmu w jakim grasz ("Morbius").

W Morbiusie gra maksymalnie jak się da na poważnie, jakby chciał dostać za tę rolę Oscara, a gdy trzeba wrzucić trochę na luz wychodzi mu żałośnie (słynna scena "I am Venom"). A gdy jeszcze dodasz te historie z planu, że nie wychodził z roli poza zdjęciami, to otrzymasz totalne pretensjonalne, przecenione aktorstwo.

Dla przykładu Hardy grał w Venomie na luzie i z gracją i charyzmą i dzięki temu - mimo że film też był tak zły jak Morbius - udało mu się zagrać całkiem niezłą rolę i trochę podbić słabą jakość produkcji.