On Conanem??To kpina owszem gość ma ciałka ale bez jak yyyy.....,
1.Za chudy
2.Za bardzo owłosiony
3.Nie jest dobrze umięśniony
Czy wg was nadaje sie na Conana?
Panowie, ale my już nie jesteśmy targetem tego filmu! Są nim licealistki wzdychające do Johnny'ego Deppa, fani Zmierzchu itp., itd.
Mamba to taki "Conan The Pussy Emo" (jak to pięknie określił jeden z forumowiczów). My to sobie możemy poczytać Howarda i poczekać ze dwie dekady na kolejne podejście filmowców...
Nie rozumiem tego głupiego podejścia ;] Jason zagrał fenomenalnie w Stargate:Atlantis, niesamowicie w Grze o Tron więc najprawdopodobniej Conanem będzie również niesamowitym. I nie chodzi o "panów" czy nie panów, bo oni czasami są delikatniejsi i bardziej wychuchani niż silne kobiety, ale chodzi o to, by bez uprzedzeń obejrzeć film i obiektywnie ocenić grę aktora, który do roli pasuje niesamowicie, co widać chociażby w zwiastunie. Wiele nastolatek do kina pójdzie - na pewno. Ale nie można przekreślać filmu dlatego, że Conanem nie został mało urodziwy typ mięśniaka, a niesamowicie przystojny i magnetyzujący aurą niebezpieczeństwa facet.
Już Ci wyjaśniam różnicę w naszym podejściu (ani moje, ani Twoje nie jest głupie). Podstawą jest fakt, że Conan to pewna marka, której charakter wynika z książek twórcy tej postaci. Jak Ferrari zrobi samochód miejski, masz prawo ten samochód wyśmiać nie wsiadając do niego, ani nie przyglądać mu się. Bo Ferrari to samochód sportowy. Chcą zrobić miejski, niech stworzą inną markę. Rolls-Royce to elegancka, prestiżowa limuzyna o ponadczasowym designie. Jeśli zaprojektują sportowe auto, też masz święte prawo wyśmiać sportowego i magnetyzującego seksownym alla BMW designem Rolls-Royce'a bez sprawdzania auta. Nie ma znaczenia jak dobre będą te samochody.
Tak samo tutaj. Pan Mamba może sobie być wspaniałym Jasonem Barbarzyńcą i wtedy miłośnik fantasy i Conana może go nawet docenić. Ale jemu bliżej do Johnny'ego Depp'a w Piratach z Karaibów, niż do Conana. Dlatego został w zwiastunie wyśmiany przeze mnie i innych "konserwatystów", którzy dawno temu przeczytali wszystkie opowiadania R.E. Howarda. Rozumiesz? Ten facet jako Jason Barbarzyńca może być ok, ale jako Conan, to jest "Conan The Pussy Emo".
Ok, Conan jest postacią literacką, częścią popkultury i wielu różnych aktorów może się w niego wcielać. Jeden lepiej, drugi gorzej. Jeden spodoba się temu, drugi innemu. Tylko że to nie Hamlet, że jest grany w co drugim teatrze od dziesiątek lat. Ani James Bond (film co kilka lat). Gdyby Conana nagrywali co kilka lat z budżetem jaki ma Bond lub Batman (a seria na to zasługuje!), to potraktowałbym to bardziej luzacko. Lubię np. Bonda Brosnana, Bonda Moore'a, Bonda Connery'ego, a nawet Bonda Craiga (chociaż ten z Craigem już nieco sprzeciwia się wartościom marki). Każdy ma swój styl, podobnie jak reżyser swoją wizję i całkiem ciekawe jest porównywanie różnych wizji tej samej postaci. (W końcu Conan komiksowy też miał kilka twarzy). Ale poprzedni Conan był w kinach prawie 30 lat temu! Jeśli postać jest na ekranach raz na ćwierć wieku, mogliby się bardziej przyłożyć.
Czyli z powyższych względów: Jason Barbarzyńcą - tak. Jason Conanem - niech się buja, nie za nasze (fanów tradycyjnego Conana) pieniądze.
Jedyny plus tego filmu, to że Conan wraca na rynek książki. Rebis wydaje na jesień nową edycję opowiadań Howarda, jakiej jeszcze w Polsce nie było i ja to kupuję. O filmie posłucham od Ciebie :)
A ja Ci chętnie o filmie opowiem i obiecuję, że będzie to obiektywna recenzja, a nie jak w typie jednej ze "słitaśnych" faneczek (: Po prostu mimo, że Jasona jako aktora bardzo lubię i naprawdę podziwiam po roli Ronona Dexa w Stargate:Atlantis, nie mam zamiaru przymykać oczu na jakieś potknięcia, gdyby takie zdarzyły się w filmie. Co nie zmienia faktu, że Momoa jest naprawdę magnetyzującym aktorem do takich ról. Co potwierdza z resztą aktorka polska, która zagrała w Conanie jego niewolnicę, a jednocześnie wybrankę - Katarzyna Wołejnio. Bardzo czekałam na ten film i nie mogę się doczekać premiery i powiem jeszcze, że byłam zaniepokojona, kiedy przeczytałam, że na odtwórcę roli producenci chcą zatrudnić Kellana Lutza. Z całym szacunkiem i do tego pana, ale przed tym wielkim "BUM" na wampiry i sagę "Zmierzchu" zobaczyłam ekranizację pierwszej części i nie zrobił na mnie zbyt wielkiego wrażenia. Wydaje mi się, że w roli Conana po prostu byłby komiczny ze swoimi czasami kwadratowymi, małpimi ruchami, chociaż posturę Conana może i ma. Odetchnęłam z ulgą, kiedy zaczęto nagrywać z Jasonem. Trzeba przyznać, że w Grze O Tron świetnie odegrał swoją rolę. Widzę, że kilka osób się tutaj z tym nie zgadza, ale to również ich zdanie i gust, a o tych się nie dyskutuje. Na zasadzie takiej, że ja na przykład kocham stare Guns N'Roses czy Iron Maiden, ktoś woli Lady Gagę czy Biebera.. mnie osobiście żołądek na same te nazwiska się przewraca, ale nie mam prawa kwestionować gustu czy wyzywać. Mogę bronić swojego zdania i starać się przekonać innych (:
No i nie ukrywajmy - na pewno producenci liczą, ze wiele przedstawicielek płci pięknej pójdzie do kina nie dla samego filmu i śledzenia fabuły, ale "żeby zobaczyć jak przystojniak bez koszulki wywija mieczem" i daję głowę, że tak będzie. Może to nie będzie jakiś niesamowity sukces kasowy w świetle Avarata czy Harry'ego Pottera, ale na pewno przyniesie sporo zysków i ucieszy oko niejednej nastoletniej. Obawiam się tylko, że może potem wybuchnąć "Jasonomania" i stanie się to tak przykre jak w przypadku niezrozumiałego dla mnie fenomenu Pattinsona wśród młodzieży. Ale na recenzję ode mnie na temat filmu możesz liczyć (:
A co do porównania marki Conana z samochodami - wiesz co, rozumiem co masz na myśli, ale mam słabość do samochodów (tak, jestem babą i mam słabość do samochodów, nie krytą i niezaspokajalną :D) i takie hybrydy typu z marką chętnie bym wypróbowała, na przykład jak mówisz sportowego Rolls-Royce'a (: Chociaż ja przyznam, że mam bzika na punkcie ciężkich terenowych Nissanów i przepięknych, szybkich Corvette i jak już tak porównujemy. Kto wie, może nowy Conan okaże się dla mnie taką "filmową wersją" jednej z tych marek (:
I dziękuję za kulturalną odpowiedź, liczę się z tym, że takowej czasem można nie dostać (:
No to czekam na recenzję :) I też dziękuję za wymianę poglądów.
Aha, z tymi hybrydami wiesz co nie jest fajne? One zbyt często są tworzone bardziej dla pieniędzy, mniej dla wartości (niech to będą wartości marki, ale zawsze są wartościami). Robi się badanie rynku i produkuje produkt. Pół biedy, jeśli to samochód, a firma przynosi straty i tak trzeba ją ratować ("terenowe" Porsche, limuzyna Porsche itd.). Ale książka, czy film to trochę co innego. Jeśli ktoś ma jakąś wizję i używa pieniędzy, aby się podzielić wizją (tudzież wartościami) z widzem/czytelnikiem, to jest ok, mamy sztukę (choćby popularną). Ale jeśli ktoś ma pieniądze i używa wizji, żeby zarobić więcej pieniędzy, to mamy zwykły interes, a widz/czytelnik jest redukowany do klienta (dostarczyciela zysku). Tego w sztuce nie lubię.
James Cameron miał wizję. Nie tylko w przypadku Avatara, ale i Titanica (gdy czas produkcji i budżet przekroczyły limity, zrezygnował z własnego honorarium!). Christopher Nolan miał wizję Batmana. Nawet autorzy dawnego Conana Barbarzyńcy mieli jakąś wizję. Producent chciał zilustrować film muzyką rockową, ale reżyser wybił mu to z głowy. W efekcie powstała jedna z najbardziej magicznych ścieżek dźwiękowych w filmie (przez pierwsze ponad 20 minut filmu mamy obraz i muzykę, bez słów, jeśli nie liczyć prologu). Takim twórcom należy się szacunek. I, swoją drogą, pieniądze. Innym należą się tylko pieniądze. Okaże się, w której grupie są twórcy nowego Conana.
Dla mnie zawsze będzie niesprawiedliwością to, jakie sumy są wprawiane w ruch jeżeli chodzi o nagranie nawet byle jakiego filmu. Zwykły "śmiertelnik" nigdy nie będzie miał szans zarobić tyle w ciągu kilku lat, ile podrzędna gwiazda na pokazaniu się przez kilka minut w znanym filmie. Niewyobrażalne sumy. Z samochodami to była tylko przenośnia, z resztą tak jak i u Ciebie (: Zobaczymy co z tego wyjdzie, jednak zgadzam się, że jeżeli ktoś ma wizję i chce ją zrealizować przede wszystkim dla własnej satysfakcji i pokazania światu czegoś dobrego/pięknego, to nie liczą się pieniądze. Sama wiem, że dołożyłabym na miejscu takiego człowieka z własnej kieszeni, byle tylko moje dzieło kogoś zachwyciło (: Ale często sami aktorzy nie mają wpływu na to, jak manipulowane są informacje o filmie w mediach i potem wychodzą nieciekawe rzeczy.
A jeszcze odpierając zarzut któregoś użytkownika wcześniej - te "głupie dredziki", które miał Momoa już dawno "poszły z dymem" (: Więc nie widzę tutaj żadnego porównania i przeszkód, że facet do poprzedniej roli zgodził się na taką fryzurkę, a dredy z Stargate dodawały mu grozy, ale w Conanie wygląda całkiem inaczej, tak jak i w GoT (:
dziś Conana mógłby Artur Barciś zagrać i byś był w szoku jakie by mu zrobili muskle i dobrze byłoby chociaż zagrane
Jason świetnie zagrał Conana. Nie wiem, czy komuś tu powyżej znane są ilustracje Frazzetty do książek Howarda o Conanie, ale ucharakteryzowany Jaosn pasuje o wiele lepiej niż Arnold, ponieważ w tej sytuacji kreatorzy filmu CZYTALI książki o Conanie. Niestety Arnie wygląda jakby urwał się z siłowni przy Venice Beach i założył gatki w lamparcie cętki... Jakkolwiek jego rola jest już legendarna. Trudno oba filmy porównac, zdania prawdziwych fanów Conana są podzielone. Oczywiście, komuś ten czy inny aktor może po prostu "nie pasowac' do danej roli, nie mniej jednak wykonanie Momoy, oraz sam film, jest bardziej wierne oryginalnej wersji twóry Conana, Roberta E. Howarda.