Podobno "1920: Bitwa Warszawska" to ostatni film Hoffmana. Nie ma to jak reżyser "Trędowatej",
"Znachora" czy "Trylogii" Sienkiewiczowskiej - kończy w tak zły sposób. "Bitwa Warszawska" to
jakby film nie Hoffmana. To jest po prostu syf. Może to nie nowotwór złośliwy polskiej
kinematografii, ale coś jest na rzeczy.
Szkoda, że w tym wypadku sprawdza się parafraza powiedzenia... "dobrego reżysera poznaje się
po tym jak kończy" a Hoffman kończy tragicznie, choć może z drugiej strony po prostu powinien był
zniknąć ze sceny przed 2000 rokiem? Nowe tysiąclecie to nie jego świat.
Pozdrawiam!