Ludzie, toż to tandeciarski wyciskacz łez z oklepanymi schemaciorami (typu wielki panicz i uboga dziewucha) na tapecie. Fuj.
Raczej będę się upierał, właśnie z uwagi na "tandeciarski" scenariusz jak to określiłaś.
Kanwą filmu jest scenariusz realizowany na podstawie powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza - a to nie byle kto.
W czasie swojej świetności, Mostowicz otrzymał zlecenie na dwa scenariusze filmowe z samego Hollywood.
Niestety nie zdążył tego zrealizować, gdyż został zabity...
Dołęga-Mostowicza to był nietęgi pijaczyna, który pisał taki właśnie chłam dla gawiedzi, żeby mieć za co chlać. Tylko kilka rzeczy w życiu napisał na serio, m.in. Dyzmę.
Masz prawo do własnej oceny, a skoro tak twierdzisz, to rozumiem, że reprezentujesz nad wyraz patriotyczną postawę do tego co polskie i do tego co zostało również uznane za granicą. Nie ma zatem sensu dalej trzaskać w klawiaturę...
Co ty pleciesz? Mam to uznawać za Bóg wie co, bo to polskie? Albo polskie i uznane za granicą zarazem? Chłam to chłam i "narodowość" nie ma tu nic do rzeczy.
No cóż, niektórzy postrzegają tych co osiągnęli coś w życiu, jako jednostki bezwartościowe, które niczego zacnego nie stworzyły.
Czyżby polski standard?
Ale ty nieczaj jesteś. Myślisz, że ja zarzucam Dołędze-Mostowiczowi, że pisał gnioty dla pieniędzy? Albo uważam go za jednostkę bezwartościową? Bynajmniej. On wiedział, co pisze i dla kogo i drwił bezlitośnie z tej grupy odbiorczej (do której i ty także się zaliczasz) popijając sobie w "Ziemiańskiej". Akurat jego to ja uważam za spoko gościa. I teraz nietrudno się domyślić, co uważam o tobie, który łyka jako "dzieło" coś, co zostało stworzone, aby wstrzelić się w gust kucharek i pokojówek.
Kilka cytatów:
1.
"Dołęga-Mostowicza to był nietęgi pijaczyna, który pisał taki właśnie chłam dla gawiedzi, żeby mieć za co chlać"
2.
"Myślisz, że ja zarzucam Dołędze-Mostowiczowi, że pisał gnioty dla pieniędzy"?
oraz nr 3.
"I teraz nietrudno się domyślić, co uważam o tobie, który łyka jako "dzieło" coś, co zostało stworzone, aby wstrzelić się w gust kucharek i pokojówek".
Pierwsze dwa cytaty. W nich sama sobie zaprzeczasz. Nie chcę się urazić, ale czyniąc tak przy jakiejkolwiek rozmowie zawsze przegrasz i dodatkowo wystawisz się na śmieszność.
Odnośnie trzeciego cytatu proponuję abyśmy oceniali FILMY, SCENARIUSZE itp. To jest forum o FILMACH a nie o FORUMOWICZACH...
Jednakże ułatwiając Tobie ocenę mojej osoby, spieszę powiedzieć, że chętnie przyjmę negatywną ocenę od kogoś takiego jak Ty, tylko z tego powodu, że uznaję i będę uznawał autora powieści "Kariera Nikodema Dyzmy" za wspaniałego polskiego literata...
I skoro Ty twierdzisz, że na tej podstawie mogę mieć "gust kucharek i pokojówek", to do stu piorunów od dziś jestem kucharko - pokojówką nr 1.
Nie wiem, gdzie ty tu widzisz sprzeczność. Ja nie mam mu za złe, że lubił wypić, ani, że wciskał ludziom największą taniochę, żeby mieć do tego środki. Co to jego wina, że ludzie to durnie i łykali taki szajs?
A żeby ci bardziej uzmysłowić, co dziełem okrzykujesz, pomyśl sobie właśnie o schematach książki (i filmu) - uboga dziewucha i panicz czy utrata pamięci - przecież to jest to, czym się karmią dzisiaj w rozmaitych wariantach seriale brazylijskie. A ich chyba dziełami nie nazwiesz.
Jeśli wg. Ciebie Mostowicz już kilkadziesiąt lat temu, wypracował kanwę scenariusza, który bije rekordy oglądalności w ówczesnych serialach, to moim zdaniem antycypował.
A to jedynie potwierdziłoby założenie, że był po prostu uzdolniony i niezwykły...
To nie Mostowicz to wypracował, to były obiegowe klisze literatury dla kucharek. Były i dobrze się miały przed i po Mostowiczu. Całkiem sprawna w pisaniu takiego g*** była też Mniszkówna, której wspaniałe i wiekopomne dzieło również zekranizował ten genialny, ponadczasowy i w ogóle debeściarski reżyser.