Ludzie ogarnijcie się. Oscar nic nie znaczy. Szczególnie biorąc pod uwagę, że nagradzani są jedynie aktorzy za role angielskojęzyczne. Najlepsze kino jest we Francji. Aktorzy stamtąd z politowaniem patrzą na Holywood. Jeżdzą tam tylko dorobić, bo jak wiadomo filmy z USA mają największe budżety. Nic to nie znaczy, bo to głównie papka dla szarych mas. W obecnych czasach najlepiej to widać, gdy efekty specjalnie totalnie przerosły grę aktorską i scenariusz, a do tego obniża się progi pegi i jeszcze bardziej spłyca, i infantylizuje treść, żeby jak najwięcej zarobić na młodzieży i ogólnie rzecz biorąc - głupkach. Prawdziwe wyróżnienie to nagrody w Cannes czy w Wenecji.