I pewnego razu zobaczyłem go a imię jego Adamus. Szedł dumnie niczym król przez komnaty ze złota. O mnie nie znał ale ja znałem go bardzo dobrze... Kiedy tylko go dojrzałem wyjąłem mój solidny stalowy topór. On usłyszał dźwięk wyjmowanej stali i prędko dobył miecza. Był za wolny. Zacząłem biec prosto na niego niczym galopujący koń, niczym wściekły byk, niczym bulterier. Z całej siły uderzyłem moim toporem nieszczęsnego adamusa prosto w biodro i przeciąłem go w pół. Od tam tej pory nigdy już nie napisał czegoś takiego "<3" na temat bibera. Dziękuje dobranoc.