Ostatnio surfując po kanałach z pilotem w ręku natrafiłem na powtórkę jednego z Jego starszych programów. Przytrzymał mnie chwilę przed ekranem inscenizując kopulację z tapczanem (tapczanu…).
Czekałem na puentę, próbowałem doszukać się ironii. Niczego takiego nie było. Zamiast tego na zakończenie udawane szczytowanie.
Ktoś tu wcześniej apelował, aby nie oceniać Go po programach.
Ale jeśli tak, to po czym?
Po zbiorze wydanych poezji? Po udziale w akcjach charytatywnych, działalności w życiu publicznym? Po stworzeniu czegoś fajnego, ważnego, trwałego. Może po zasadzeniu jakiegoś drzewa? Po dorobku jakimś…
Po czym mam Go oceniać, jeśli nie po obrazie, jaki sam stworzył, wykreował i którego to obrazu wciąż broni nie ewoluując.
Przełączyłem kanał.
Na kolejnym też był tapczan a na nim Janusz Gajos.
Leciała „Żabusia” Olgi Lipińskiej, czyli też bardziej show niż spektakl.
Ten sam atrybut, te same szanse, ale wykonanie i finisz w zupełnie innym kierunku.
Dwie różne ligi. Jeden ma klasę, drugi nie.
Obu panom udostępniono do prowadzonego show po tapczanie i każdy z tapczanem zrobił to, co potrafił najlepiej…
Dwa dni temu, gdy zaproszonym był Stuhr junior usłyszałem jak p. Kuba mówi na powitanie o sobie, jako o wrogu publicznym nr 1 w Polsce.
Mam nadzieję, że to nie za te figle z tapczanem…