Wymienię kilka powodów:
1. Byłoby to swego rodzaju docenienie kina europejskiego zza Atlantykiem, a to się ceni.
2. Wertmuller stworzyła swój własny styl, własną ironię i percepcję wyobrażeń o kraju swoim, o mężczyznach, kobietach. Coś na wzór odrębnego świata.
W dodatku jej wizje były pełne głębi, miłości. Uczucia do ludzi i do sztuki.
3. Utorowała drogę reżyserkom i scenarzystką, tj. kobietom pragnącym współtworzyć kino, domagającym się szacunku na równi z mężczyznami. Wyzwoliła wizje kobiece z gorsetu. Dzięki niej mamy Jane Campion, Sofię Coppolę czy Kathryn Bigelow.
Nie tylko z tych powodów - warto zainteresować się kinem Liny Wertmuller.