Skandal jakby na imdb można było oceniać ludzi miałaby co najmniej 9.2.
Każdy powinneń jest dawać dychę z miejsca za to co zrobiła dla kultury i kinematografii!
Ale nie fanboye i fanki Helenki dają jej jeden w imie rankingu który i tak nie zakamufluje
faktu iż Meryl miażdży jakąkolwiek inną aktorkę jak pył,proszę oto niepodważalny dowód:
- https://www.youtube.com/watch?v=aPUedwHP_Ro&list=FLU3SwBR_92hpAMxerlU8Shg&featur e=mh_lolz
Czekam na kogoś innego kto potrafi opanować wszystkie akcenty świata....
Meryl queen forever.
No cóż, napisałeś/aś szczerą prawdę, szkoda tylko, że niektórzy nie potrafią przyjąć do wiadomości, że Meryl jest najlepszą aktorką w historii kina- była, jest i będzie. Podniosła poprzeczkę tak wysoko, że do tej pory nie narodził się jeszcze nikt od niej lepszy. A jej umiejętność naśladowania akcentów to prawdziwy dar. Meryl powiedziała kiedyś w jednym wywiadzie, że zawsze gdy z kimś rozmawia przez telefon to jej rodzina od razu potrafi wywnioskować z kim (z jakiego kraju/stanu jest ta osoba) ponieważ ona automatycznie zmienia akcent na akcent osoby, z którą rozmawia :) Meryl jest po prostu niesamowita! Kocham ją!
Napisałem.
Mnie denerwuje ,że jakoś Al Pacino , De Niro maja ocenę ponad 9.0 a Streep nie bo fanatyczni fanboye i fanki Carter robią Multi Conta i dają 1 by Meryl by spadła w rankingu.Nie wierze ,ze ktoś kto naprawdę by obejrzał z 5-6 ról Meryl zobaczył by jej wirtuozerie i wszechstronność postawił by Helene nad nią to po prostu niemożliwe.
Też w to nie wierzę i też mnie to denerwuje.. Tak się nie zachowują dorośli ludzie, zakładanie konta tylko po to,żeby zaniżyć Meryl ocenę to jest dziecinada i po prostu brak słów na to, co robią niektórzy na tym forum. Żal mi ich tylko, bo nawet jeśli założą milion takich kont, to nie zmieni to pozycji Meryl w historii kina, a przede wszystkim nie zmieni mojego stosunku do tej WYBITNEJ aktorki, bo dla mnie i tak jest NAJLEPSZA i zawsze będzie;)
Wydaje mi się że Jessica Chastain ma szanse być jej godną następczynią.
Co nie zmienia faktu że Meryl uwielbiam i to jest aktorka której każda jedna rola jest wielką kreacją, bez znaczenia czy dany film jest lepszy czy gorszy.
dokładnie :) Helena Bohnam Carter może i jest w jakimś stopniu 'dobrą' aktorką ale nikt nie przeważy Meryl :) bez przesady :) no chyba że jej córki to co innego :) ale to też już nie bd to samo :P więc dawanie jakiejkolwiek aktorce/aktorowi 1 to niestety nie pomoże :) bo żaden z fanów nie zmieni swojego zdania dla jakiejś tam oceny. każdy ją kocha za to co zrobiła dla światowych kin i nie tylko. jest aktorką na poziomie i chyba jedyną aktorką dla której władza i pieniądze nie liczą się tak jak rodzina.
do Winslet też nic nie mam, ale chyba żadna jej nie dorówna :) ma babka niezły talent a rzadko kiedy zdarza się żeby aktorka po 60-tce dostawała niemal każdego roku nowe wspaniałe role. nawet po kilka razy w roku.
Czytając wasze wypowiedzi zaczęłam się zastanawiać czy któraś z córek Meryl ma po niej talent...bo Mamie i Grace są aktorkami,ale szczerze to wątpię żeby zostały jakimiś wybitnymi aktorkami, chociaż z całego serca im kibicuję :-D
Mają jeszcze szansę, aczkolwiek też w to wątpię. Oprócz wyglądu, z którym też można by polemizować, niewiele po Meryl odziedziczyły.
coś by się zachowało po niej :p ale narazie nie ma co się nad nimi rozczulać ani myśleć o ich karierze :) przecież piszemy jakby Meryl już nie żyła :D
Największy fanatyzm to bije od Ciebie, bo musisz zrozumieć, że nie każdy lubi to co Ty. Wytaczasz tutaj jakieś wąskie schematy, do których reszta ma się dopasować. Ja lubię muzykę klasyczną ale nie wypisuje na portalach muzycznych głupot typu : ''Bosheee to skandal!!111 Rihanna wyżej od Vivaldiego!!1111 Multikonta, multikonta wszędzie!!111.'' Także zamiast żalić się tutaj jaki świat to jest niesprawiedliwy i jak to użytkownicy FW krzywdzą Meryl, napisz coś ciekawego o niej, poleć dobry film, pogdybaj w jakim filmie byś ją widział ;) Pozdrawiam.
Też popieram. Meryl była, jest i zawsze będzie królową kina ! Dla mnie jest najlepsza i nie da się jej pobić ! No a poza tym w ,,Mamma Mia ''
robiła szpagaty w powietrzu, a miała 59 lat ! Bez niej kino i aktorstwo nie miało by sensu.
Skończylibyście już tę wojnę, bo nudna jest. Jestem fanem Heleny i zarówno jej, jak i Meryl dałem po dyszce, obu z trochę innych powodów. Przyjmijcie do wiadomości, że wszystko jest kwestią gustu. Nie można odmówić Meryl talentu a nazwanie jej kiepską aktorką byłoby po prostu śmieszne, ale nie każdy musi uważać ją za najlepszą. Są wg mnie aktorki, którym mimo wszystko ona ustępuje, ale nie zasypuję jej jedynkami, żeby spadła w rankingu. ZWŁASZCZA, że to jest ranking popularności, nie umiejętności - nie powinno więc dziwić, że Helena jest wyżej od Meryl, bo jest obecnie bardziej popularna.
Zgadzam się, taka średnia dla jednej z najwybitniejszych, o ile nie najwybitniejszej aktorki wszech czasów to jawna kpina.
Z całą sympatią dla fanów Meryl Streep ale jej pozycja i tak jest wyjątkowo wysoka zważywszy na to w jak miernych filmach gra ostatnimi laty...
Świetną i wysoką pozycję w rankingu z pewnością bardziej zawdzięcza oddanym fanom oraz widzom "weekendowym", którzy odbierają kino po linii "ogólnie przyjętej" czyli wg ilości otrzymanych wyróżnień, niż własnym artystycznym wyborom. Wystarczy spojrzeć na średnią ocen jej twórczości - 7.1 nijak się ma do pozycji, którą zajmuje.
Kpiną jest, że wielkie damy kina jak np. Vivien Leigh, Liv Ullmann czy Jeanne Moreau, które wykazały się zdecydowanie szerszym wachlarzem umiejętności, pracowały z najlepszymi twórcami, zagrały dziesiątki znaczących ról są ledwo dostrzegane dla awanturników dyskutujących o rankingowych pozycjach... Najwidoczniej prawdziwe kino zaczyna się tam gdzie kończy się ranking.
Cóż, mnie się wydawało, że ocena danego aktora na FW to przede wszystkim ocena jego UMIEJĘTNOŚCI, a nie filmów, w jakich aktualnie występuje ;] A jeżeli chodzi o umiejętności aktorskie Meryl, to jest to murowana dziesiątka. I nie wynika to z żadnej osobistej sympatii, to czysty obiektywizm, jest to wybitna aktorka, która potrafi zagrać KAŻDĄ rolę i za każdym razem robi to świetnie. Nie zestawiaj na siłę jej filmografii z indywidualnymi predyspozycjami. Czasem i najlepsi aktorzy grają w szmirach, to jest ich praca i wolna wola, jeżeli mają z tego ubaw. A klasy wspomnianych przez Ciebie aktorek nie kwestionuję, wręcz podzielam Twoje zdanie o nich, lecz Meryl naprawdę, jeżeli chodzi o wachlarz umiejętności, w niczym tym paniom nie ustępuje, myślę, że rozumujesz głównie przez pryzmat popularnych filmów, które zaistniały w świadomości szerszej publiczności. Uważam też, że przesadą jest sugerowanie ludziom niewiedzy i "awanturniczej" postawy tylko dlatego, iż wynoszą na piedestał aktorkę, która ma tego pecha być bardziej popularną (co nie oznacza, że lepszą) od Liv Ullmann, czy Vivien Leigh. To jest ewidentnie ta sama klasa aktorska. Pozdrawiam :)
Absolutnie nie rozumuję poprzez pryzmat najpopularniejszych filmów Meryl - jeśli krytykuję to konstruktywnie - obejrzałam 46 filmów z Meryl Streep co dało mi jasny i sprecyzowany pogląd na jej umiejętności, których obraz niestety blednął z każdym kolejnym filmem, po który sięgnęłam.
Szykując się do podróży poprzez dokonania Meryl ruszałam z oceną startową 10 i bardzo pochlebną opinią na temat jej umiejętności, niestety ta podróż rozwiała moje początkowe zdanie co do jej nadprzyrodzonego talentu.
Dziś uważam, że Streep absolutnie nie zasługuje na tak wysoką pozycję nie tyle w rankingu (który nie ma nić wspólnego z umiejętnościami -> ilość serialowych aktoreczek dobitnie o tym świadczy) co w świecie filmu - nie zagrała absolutnie żadnej przełomowej roli, nie stała się muzą reżyserów, nie była twarzą konstruktywnych ruchów filmowych...
Owszem widać, że poważnie podchodzi do postawionych zadań, a jej role są dobre nieraz bardzo dobre ale nie olśniewające, ilość jest przeciętnych ról mnie poraziła. Nie dziwne, że mało kto odważy się krytykować najbardziej obsypaną nagrodami spośród żyjących aktorek, ale nie raz by wypadało, wszak nie ma szkodliwej krytyki, tylko brak krytyki przynosi szkodę.
Widać, pojmowanie aktorstwa to jednak bardzo subiektywna sprawa, o czym przekonała mnie Twoja powyższa wypowiedź. Ale każdy ma święte prawo do własnego zdania :) Ja osobiście uważam, że styl gry pani Meryl S, jej mimika, ekspresja, fizjonomia, wczucie w rolę, jak najbardziej zasługują na miano OLŚNIEWAJĄCYCH i nie zmieni tego parę słabszych filmów. Cały czas odnoszę wrażenie, że jednak bazujesz najmocniej na filmach, w których zagrała, nie dostrzegasz jej indywidualności, jej osoby...ale to moje osobiste zdanie. Nie ma nad czym dyskutować, pozdrawiam jeszcze raz :)
Skoro przyzwalasz mi posiadać własne zdanie (wielkie dzięki) to nie próbuj wmawiać mi w jaki sposób rozumuję, wykładnia literalna jest naprawdę wystarczająca - nie piszę przecież zawiłe, nie stosuję metaforyki byś zadawała sobie trud dojścia do tego co mam na myśli.
Oczywiście, że dostrzegam to o czym piszesz - nie wiem jednak jaką zasługą Meryl jest jej własne fizjonomia - z tym się rodzimy, to nie kwestia talentu, przewijanie się kwestii mimiki jako wyznacznika dobrego aktorstwa chwilami mnie bawi - jest to bardzo utarte stwierdzenie, które de facto daleko nie prowadzi, bo ta gwałtowna, emocjonalna mimika często bywa komiczna, uprzykrzająca i zniekształcająca postać, nadużywanie mimiki i gestu często służy zasłonięciu braku zbudowania psychicznej konstrukcji postaci co właśnie często znaczy pracę Streep.
Ponadto uważam, że nie da się definitywnie oddzielić aktora od filmu, gdyż jest on jego elementem. Wybór ról świadczy o ambicji, a ona w każdym zawodzie jest niezbędna. Chyba nie chciałabyś w sytuacji, gdyby postawiono Ci zarzut zabójstwa być broniona przez adwokata, którego najpoważniejszą sprawą była obrona z art.178 par.1 kk? Tak samo nie chciałabyś być operowana przez chirurga, który całe życie tylko operuje wyrostki... Jakość znaczona jest ambicją, nieszablonowymi projektami, przełomowymi rolami. Założyciel tematu ma problem z De Niro i Pacino - oni jednak dali kinu o wiele lepsze role niż Streep, role przełomowe, żyjące w zbiorowej świadomości jako postaci oddzielone od aktora, stały się częścią kultury XX i XXI w. Mam przeświadczenie, że Streep przez całą swoją karierę stawiała sobie mało zawodowych wyzwań - jej role po prostu giną wraz z upływem czasu - tak dzieje się już z rolami z filmów z lat 70tych i 80tych - tylko nieliczne przetrwały próbę czasu.
Bardzo jestem ciekawa jak szerokie spektrum porównania odnośnie jej ról posiadasz, bo nie wydaje mi się by osoba, która zna 2/3 jej dorobku była niezmiernie pewna jej niezwykłego talentu. Naprawdę polecam zapoznać się z całą dostępną filmografią celem zweryfikowania swojej pewności. Mnie to utwierdziło w przekonaniu, że jest solidną aktorką, ale na pewno nie lepszą od Glenn Close, Susan Sarandon czy Judi Dench.. Jednym słowem aktorek takich jak ona jest wiele.
No tak, czasem chęć uprzejmej i kulturalnej polemiki stanowi tylko wodę na młyn impertynencji i "wszechwiedzy" pewnych osób...których racja jest "NAJMOJSZA" i którzy przekonani o niezaprzeczalnej sile swoich wywodów. Cokolwiek nie napiszesz i tak nie zmienię zdania na temat mocno subiektywnego postrzegania przez Ciebie osoby pani Streep. A to właśnie z kolei MOJE zdanie.
Jesteś zniechęcona kilkunastoma pozycjami filmowymi, które nie wybiją się w świadomości ogółu, zapominając o tym, że aktor poza byciem ambitnym artystą, jest także człowiekiem chcącym zarabiać na życie codzienne i grywa czasem w filmach gorszych, czego robi nie tylko Streep, ale także wlaśnie wspomniani przez Ciebie De Niro, czy Pacino, u których dopatrzeć się wybitnych ról czy filmów z ostatnich kilku, nawet kilkunastu lat nie sposób...uważam, że aktor za pomocą swojej charyzmy, warsztatu, jak najbardziej jest w stanie zaistnieć w filmie gorszym i sprawić, że chcę się go oglądać chociażby tylko dla jego roli. A taką właśnie charyzmę, wg mnie, posiada Streep, posiada wszystkie atuty, jakie aktorka WYBITNA posiadać powinna. Absolutnie nie zgodzę się ze stwierdzeniem, jakoby mimika Meryl Streep była nadmiernie gwałtowna, z wyjątkiem może jej komediowych ról, w których jest to wręcz atutem, bo właśnie nietypowa fizjonomia Meryl ,o której nie bez kozery wspominałam, sprawia, że nie wychodzi na groteskową kukłę, lecz dodaje odpowiedniego komizmu swoim postaciom. To niekoniecznie potrafi każdy, nawet dobry aktor.
Uważam też, że licytowanie ilości obejrzanych filmów z jej udziałem, co miałoby być głównym słusznym aspektem pozwalającym oceniać wartość aktorki jest dosyć śmieszne, gdyż zamiast tych rzekomych 40 kilku pozycji, które obejrzałaś (każdy na pewno z uwagą, pozwalającą na rzetelną ocenę), ja obejrzałam, powiedzmy 20, lecz nie musi to oznaczać, że nie zdołałam poznać się na geniuszu aktorskim Streep. Kilkanaście szmirowatych filmów potrafi skutecznie przyćmić renomę aktora w oczach widzów.
Nie będę kwestionowała Twojej wiedzy na temat filmów, zapewne obejrzałaś ich mnóstwo, lecz nie dopatrzyłam się mimo wszystko żadnego rzetelnego argumentu z Twojej strony, który miałby świadczyć o tym, że Streep nie jest wybitna. W Twoich oczach sytuację można na pewno odwrócić, ale nie mam zamiaru zaprzątać sobie tym głowy, bo dyskusję można by było przeciągać w nieskończoność.
Na tym kończę, pozdrawiam jeszcze raz i BEZ ODBIORU. :)
Myślę, że uprzejma i kulturalna polemika nie polega na grzecznym przytakiwaniu przeciwnikowi, który zarzuca brak logicznych argumentów, mimo iż sam buduje kontrargumenty na przysłowiowym "odwracaniu kota ogonem", a z pewnością kultura nie polega na stosowaniu zwrotu (bynajmniej nie grzecznościowego) w postaci stwierdzenia wypisanego Caps Lockiem. Także zanim zarzucisz komuś brak woli kulturalnego dialogu zacznij od siebie.
Dla ścisłości nigdzie nie piszę, że jest aktorką zła jedyne co uważam za grube nadużycie to nazywanie jej królową kina, bo kino to coś więcej niż komercyjne filmy stanowiące 90% jej filmografii. Uwagę o konieczności przyjmowania słabych ról w imię potrzeby zarobkowania uważam za chybioną i odrobinę śmieszną - wszak zarobki hollywoodzkich gwiazd nie są dla nikogo tajemnicą, a fakt odrzucenia kilku złych ról z pewnością nie spowodowałby ani dla niej ani dla jej rodziny gwałtownego obniżenia statusu materialnego i niemożności zawiązania końca z końcem. A co do ambicji, gdyby role w marnych filmach wynosiły 30% można by przymknąć na nie oko - gorzej kiedy proporcja jest odwrotna... Nie będę już silić się na wyjaśnienie mojego nawiązania do Pacino i De Niro, bo sądząc po sposobie w jaki odpowiadasz na moje stwierdzenie widzę, że kompletnie go nie zrozumiałaś.
Cóż wielce obyta i kulturalna Pani mam nadzieję, że jesteś równie słowna jak (we własnym mniemaniu) kulturalna i faktycznie zaniechasz odpowiedzi.
Meryl Streep to moin zdaniem najwybitniejsza żyjąca aktorka. 90% jej ról jest godne najwyższego podziwu. Czasami nie mogę uwierzyć, że za niektóre role nie dostała Oscara (np. Wątpliwość). Mam nadzieję, że zdąży dogonić (równie wybitną) Katharine Hepburn i dostanie czwartego Oscara.
Powiedziawszy to wszystko, muszę teraz powiedzieć coś tobie. Przygotowując się do roli, dobry aktor przygotowuje sie też pod względem akcentu, z jakim będzie mówił. W kinie anglojęzycznym jest to szczególnie ważne, bo język angielski ma bardzo dużo akcentów. Zazwyczaj w takiej sytuacji producent filmu zatrudnia specjalistę od akcentów, który czuwa nad tym, żeby wszystko brzmiało wiarygodnie.
Często jest tak, że w trakcie kręcenia aktor mówi zwyczajnie, po swojemu, a dopiero na etapie dogrywania dźwięku przyjmuje pożądany akcent. Oczywiście cały czas pod okiem specjalisty. Tak było z Marion Cotilliard w filmie Mroczny Rycerz Powstaje. Wystarczy posłuchać tej aktorki w jakimkolwiek wywiadzie. Jej angielski akcent jest O WIELE słabszy niż ten, którym mówi w filmie.
Opanowanie akcentu na potrzeby filmu jest oczywiście trudnym zadaniem, ale nie aż tak trudnym. Każdy dobry aktor poradzi sobie z tym przy odrobinie wysiłku. Meryl Streep zasługuje na najwyższe uznanie jako aktorka, ale akurat akcenty potrafi podrabiać wielu. Popatrz sobie na poniższy filmik. Robim Williams naśladuje akcenty bezbłędnie, na żywo i na zawołanie. Tak więc doczekałeś się.
http://www.youtube.com/watch?v=6u5wVGngD_c
Ogólnie zgadzam się z tobą na temat klasy Meryl Streep, ale, jak ty to nazwałeś, "niepodważalny dowód" niczego akurat nie dowodzi.
Meryl powinna mieć zdecydowanie ponad 9.0 jest rewelacyjna, ale cóż.... gimbusy z filmwebu oceniają jak oceniają.
chyba robią to po to aby (znienawidzona przeze mnie :) ) Helena Bonham Carter była najlepszą aktorką na świecie. ale ranking tutaj czy innym portalu i tak nie zmieni tego, że to właśnie Meryl Streep jest najlepszą aktorką. i nie sądzę aby cokolwiek lub ktokolwiek to zmieniło :)
Helena jest bardzo dobrą aktorką, ale królowa jest jedna. Gdy zobaczyłyśmy ranking myśleliśmy że to Meryl będzie pierwsza, a Helena trzecia lub czwarta.
też miałam taką nadzieję, chociaż ten ranking ułożyłabym po swojemu :) natomiast masz rację - królowa jest tylko jedna :)