Michael JacksonI

Michael Joseph Jackson

8,3
962 oceny gry aktorskiej
powrót do forum osoby Michael Jackson

Nie to nie sa moje slowa. Wlasnie wygrzebalam Nesweek i jakis dziennikarz tak napisal, nie zgadzam sie z tym, on nigdy nie musial ratowac swojej kariery...

A wy sie zgadzacie z ty stwierdzeniem?
Jak to odbieracie?

kuzka94

Dobre stwierdzenie, właściwie wtedy zaczeło sie o nim mówic, puszczac w radio jego piosenki itp.
Przyznam,że niektórzy z mojego otoczenia byli w przekonaniu ze on już dawno nie zył( a tu 25.06.2009 okazoło sie że wtedy umarł..)
Denerwuje mnie to,że wiekszośći osób stało się jego "fanami" po śmierci mj

Dorota7734

A co to za różnica czy po śmierci, czy przed śmiercią ? Jak ja bym chciała teraz zostać jego fanką (gdybym nią nie była) to co nie mogę, bo on już 3 lata nie żyje ?
Zresztą przed śmiercią (przypuśćmy rok 2008) nikt o nim nie mówił, a radia nie puszczały jego piosenek - więc jak przyszły fan miał go niby poznać ? Mam wchodzić na You Tube i puszczać sobie piosenki wszystkich zespołów i wokalistów po kolei, żeby ich poznać i stać się ich fanką zanim umrą ?
Rozumiem, że może cię denerwować to, że ktoś po śmierci MJ'a usłyszał 5 piosenek na krzyż i uważa się za fana - to tu się z tobą zgodzę - to jest głupie. Ale jak ktoś po jego śmierci zapoznał się z całą dyskografią to jest takim samym fanem jak ci którzy znają go od 30 lat.

...a tak w ogóle to - lepiej późno niż wcale :)

gugugg

zgadzam się, ja przed śmiercią MJ znałam kilka jego piosenek, słuchałam w kółko tych samych, a po jego śmierci poznałam całą jego twórczość i spodobały mi się zupełnie inne jego kawałki, tak to już jest

kuzka94

Kariere to mu zniszczyły media i inne szmatławce a ludzie wierzą w co wierzą bo wszystkiego zweryfikowac sie nie da i nie interesują się tym tylko będa wiedzieć że przeszedł 50 operacji plastycznych i że sie wybielił.
Do tego dwa oskarżenia o molestowanie to był gwóźdż do trumny.
Po śmierci media go wychwalały pod niebiosa jakim On nie był wspaniałym człowiekiem ile osiągnał i jak wpłynał na przemysł muzyczny.
Odbieram to w ten sposób że ten dziennikarzyna napisał coś kontrowersyjnego aby ktos chociaż raz go przeczytał bo tak naprawdę dla kogo on to napisał i po co? Kto Interesuję sie twórczościa MJ wie jak jest naprawdę.
Najlepszym dowodem na to jak wielkim był twórcą był moment jak świat zareagował na jego śmierć.

Rossoneri1

Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem... Ludzie tak łatwą potrafią oceniać... To jest po prostu okropne. Nagle po śmierci wszystkie gwiazdy pokazywały swoją miłość do MJ-a, a tak jak powiedział adwokat Michaela te same osoby poproszone o pomoc w czasie procesów miały wszystko w nosie. Od zawsze ludzie żerowali na popularności Michaela i tak stało się po jego śmierci. Zanim umarł miał miliony fanów, niktnie może temu zaprzeczyć. Przeglądam różne fora na jego temat i w większości członkami są ludzie około 40 i 50, którzy nie przechodzą krótkiej fascynacji. Zgadzam się z Rossoneri1 popatrzmy jak zareagował świat na jego śmierć, nie widziałam nigdy czegoś podobnego.

olka2210

Oj było wiele podobnych sytuacji - chociażby śmierć księżny Diany.

Rossoneri1

To jak niebotycznie wpłynął na przemysł muzyczny pisano i przed jego śmiercią. Zresztą myślę, że część tych głosów pochodziła z jego bliskiego otoczenia, dobrze przecież pamiętam, że tytuł króla nadał sobie sam. Najbardziej lubię jego muzykę sprzed 1990, potem to już była popelina i początki jakiejś choroby psychicznej. W zasadzie ostatnie 20 lat jego życia poważnie obciążyły jego wizerunek w moich oczach. Więc dziennikarz się mylił. Jak dla mnie śmierć w niczym mu nie pomogła.

Jorjan

Śmierć go uwolniła.
Nawiasem mówiąć album Dangerous moim zdaniem też był ciekawy.
Trzeba wziąć pod uwage fakt że na rozwój jego kariery miały wpływ te wszystkie przeżycia.
Był kruchy i pewnie nie mógł zrozumieć czemu ludzie go tak traktują.
Jestem przekonany że gdyby to wszystko co złe, go nie spotkało, to usłyszeli byśmy jeszcze nie jeden genialny hit a sam MJ był by w wyśmienitej formie.
To że sam nazwał sie Królem...tez to gdzies słyszałem pod czas jednego z wywiadów.
Wpłyną na rozwój w sposób unikatowy jako czarnoskóry. przebił sie i tym samym otworzył drogę innym. Także nie ma w tym żadnej przesady.
Co tu dużo mówić dla mnie był, jest i będzie Królem za całokształt.

Rossoneri1

Był wielkim, rozpieszczonym dzieciakiem, który za najlepszą rozrywkę uważał gierki hotelowe w Las Vegas, a kupował poprzez pokazanie palcem. Myślę, że będąc od dziecka w biznesie nie bardzo wiedział jak wygląda prawdziwe życie. Niestety, odkąd zaczął zbyt często łapać się za krocze obserwowałam powolny upadek jego kariery. W latach 90-tych było więcej dymu, pomówień i ogólnie złego PR niż faktycznego artyzmu. Gdyby dożył do planowanego koncertu być może mielibyśmy do czynienia z wielkim blah, jak występ Britney na MTV Awards. Ale cóż, nie żyje. Jego stan pod koniec życia pokazuje jak, mając wszystko, kiepsko żył. Przerost formy nad treścią.

Jorjan

Gdy by było tak jak mówisz, to nie zaszedł by tak daleko ponieważ za bycie rozpieszczonym nic sie nie dostaje.
Nie znał życia...wystarczająco je znał jako dziecko od strony show biznesu również.
jego ojciec pracował w fabryce a po pracy poświęcał im cały swój czas oraz trzymał żelazną dyscyplinę.
Czemu? Ponieważ wiedział jakie życie jest ciężkie i że można osiągnąć coś więcej niż praca w fabryce czego nie chciał dla swoich dzieci.
Więc Ćwiczył z nimi oraz starał sie o ich promocję.
Myslisz że Jacklsonowie od razu wskoczyli na scene z małym Michelem i zaceli śpiewać oraz wygrywać konkursy?
Gdy Inni się bawili On Cieżko pracował jak na swój młody wiek pracę tą nazwał bym tyranią ze strony ojca.
W wieku 4-7 lat (juz nie pamiętam dokłądnie) występował z braćmi w barach ze striptisem....Idealne miejsce dla małego dziecka.
Wracali z występów ok 4 w nocy a na 8 musieli być w szkołach by później znowu mieć próby.
Nie jego wina że urodził sie wtym czasie i przesiąkł życiem scenicznym od stóp po sam czubek głowy.
W tym co robił był perfekcjonistą. w tańcu i w śpiewie.
Chciał być jedyny w swoim rodzaju chciał mieć własne atrybuty po których by go rozpoznawano. (białe skarpetki, rękawiczka czy kapelusz)
NIsamowite choreografie, teledyski i sam taniec.
To że łapał sie za krocze to nic nie znaczy a na pewno nie miało to żadnego wpływu na powolny schyłek jego kariery.
Prócz tego że Jackson na scenie był tryskającą Bombą energii osobiście był bardzo skormną i nieśmiałą osobą a do tego nader wrażliwą...
Jego poczynania (typu zabawa z dziećmi) były dla niego zgubne dlatego że nie widział w tym nic złego, chciał im pomóc, dać radość i stało się ...został oskarżony o molestowanie dwukrotnie. błędem było to że poszedł na ugodę za drugim razem nie poddał się i walczył do końca.
To go zniszczyło...dał ludziom powód a oni go wykorzystali. później reszta szmatławców (gazet) i ludzie którzy są tępą masą wierzącą we wszystko co przeczytajądopełnili reszty.
Szczerze to dobrze że umarł bo nie musi się męczyć w tym wychodku.
Swoje zrobił...zapisał sie w kartach historii i za życia będzie legendą....nikt nie będzie pamiętał o tych plotkach i pomówieniach...nagrody będą mówiły same za siebie. A sam bóg będzie wiedział ile dobrego zrobił dla tych dzieci, chorych i biednych którym udało mu sie pomóc.....tak samo jak USA For Africa: We are the World. Wypłyneło z jego inicjatywy.....Wiem kim był i kim zostanie Ciesze się że miałem szczeście żyć w tych samych czasach.
Dla Ciebie moze być On przereklamowaną podupadłą gwiazdą łapiącą sie za kroczę.....

Rossoneri1

:) Ależ ja bardzo lubię jego muzykę, przynajmniej tę tworzoną do pewnego momentu w jego życiu. Myślę, że m.in nieszczęściem jego życia było to, że otaczał się albo lizusami albo fanami. W związku z tym nikt nie pomógł mu, gdy jego stan zaczął być ... jakby to ująć ... delusional.

Wiem, że ciężko pracował, ale też w bardzo młodym wieku miał bardzo dużo pieniędzy i to położyło się cieniem na jego osobowości. A to łapanie się za krocze ... niezły chwyt ... ale powtarzany w nieskończoność wiele lat później stał się powodem do śmiechu i wskazywał na brak nowych pomysłów. Oczywiście teraz wszyscy znowu się zachwycają, ale ja pamiętam lata 90-te, gdy wydał kolejny "album-odgrzewane kotlety" i oglądając fragmenty z koncertu myślałam sobie "zaraz będzie macanka jak 5 lat temu" i była.

Niesamowicie wiele włożył w rozwój teledysków, rozpoczął jakby nową erę ... ale ... ta nowa era to górowanie wizji nad dźwiękiem i wielu ludzi czuje przesyt tego, wracając do słuchania muzyki bez obrazu. A jeśli chodzi o We Are the World chęci wielkie ... tylko, że Afrykanie mówią "nie pomagajcie nam" http://www.rp.pl/artykul/628813.html. Rozumiem, że jesteś fanem. Tak jednak Michael wygląda dla ludzi, którzy patrzą na niego trzeźwo, bez fascynacji. Wydał kilka dobrych płyt, narobił sporo szumu. Nie jestem pewna, ale chyba David Gest powiedział o nim, że nigdy nie mógł zrozumieć czemu Michael rozmawiał z nim normalnie, ale gdy zaczynał mówić do fanów lub przed kamerami to ściszał głos i mówił jakby był nieśmiały albo miał problem z hormonami. Takiego siebie wymyślił. Był postacią medialną, więc każdy mógł go za to krytykować. Głupio mu było się przyznać, że robił sobie plastykę nosa, więc nosił maskę twierdząc, że powietrze jest brudne i mu szkodzi. W porządku. Tylko, że w tym czasie jego rówieśnicy dorośli i stwierdzali "co za dziecinada". Wspominam to tylko po to, abyś spróbował mój stosunek do niego. Bo dobra muzyka broni się sama. Ale jednocześnie nie potrafię się z nim identyfikować. Gość, który w swojej autobiografii co drugie zdanie zaczyna od "ja" albo który uważa, że jego własny monument nad którym latają helikoptery to genialny pomysł na promowanie płyty, to nie moja broszka.

Jorjan

Zgodzę się że otaczał się osobami które mówiły mu to co chciał usłyszeć, przy czym lizusów i złych doradców nie brakowało.
każdy szarpał z niego jak najwięcej.
(ten link nie otwiera się)
Co do Usa for Africa to nie czytałem o żadnym negatywnym odzewie
(ten link nie otwiera się).
Robił sobie plastykę nosa razem z siostrą Latoyą bo nosy takie same :D
Co do tego koncertu który miał się odbyć THIS IS IT to faktycznie wszystko to już było. Taniec też ten sam badz podobny... mam tego świadomość. ale tak jak pisałem wcześniej oceniam go za całokształt...a każdy ma prawo do błędów.... :)
Co do maski to ja słyszałem że on chciał sie poprostu za nią ukryć... bo chciał mieć cząstkę prywatności :)

Nie chciałem na Ciebie naskoczyć po prostu jest wielu ludzi którzy wypowiadają sie o nim nei mając bladego pojęcia o jego życiu i karierze...faktem jest też że nie spotkałem nikogo kto wiedział by dużo, lubił jego muzykę i tak powściągliwie bez emocji ukazywał ciemne stony jego osoby chociaz by ukazując jego manię wielkości :)

Wracając do tego że był skromny przed szerszą publicznościa a z kimś sam na sam był zachowywał się normalnie....myśłę że wielu ludzi może mieć to samo....np ja w grupię będę cichy i spokojny a sam na sam bardziej wyluzowany i otwarty.......

Co do mnie to zawsze będe go bronił chociaż jestem skołnny uznać także odmienny punkt widzenia ponieważ faktycznie jestem może delikatnie zaślepiony ale nie bardzo :)

Rossoneri1

Nie odczułam tego jako ataku, raczej jako PASJĘ :).
Z powodu szumnej śmierci sposób patrzenia na niego znowu się wykrzywił, kiedyś uważano go za zboczeńca (a kto tam go wie i kogo to obchodzi?), teraz za geniusza, którym (moim zdaniem) też nie był. Ma sporą rodzinę, która musi z czegoś żyć, więc żyje też z jego legendy. Jego błędem było sugerowanie pod koniec życia, że ma dużo pieniędzy. W ten sposób nie mógł się uwolnić od smrodków, którzy zapewne za każdą usługę liczyły sobie podwójnie. Bo biedny być nie potrafił, zresztą w ogóle wątpię, aby znał wartość pieniądza. Niestety, nie sprawiał wrażenia człowieka, który często był szczęśliwy. Pamiętam jak bardzo podobał mi się jako Strach na Wróble, był uroczy, delikatny, dość chyba jeszcze prawdziwy. Ale gdzieś na przełomie lat 80/90 coś się z nim porobiło i już nigdy nie wrócił do względnej normalności. Poszedł w jakieś imitowanie męskości, w rozpinanie koszul i pokazywanie bladzizny, która nie musiała oglądać światła dziennego, w recycling muzyki. Co mnie dziwi, to fakt, że zdawał się nie zauważać, że się wypala.Niektórzy w takim momencie kupują ranczo i gadają z końmi, studiują buddyzm albo zakładają sensowną rodzinę i mają fajne dzieciaki, którym starają się dać normalność. A on do końca twierdził, że ma fantastyczne pomysły, zaś jego życie prywatne to była jakaś szopka i nie zgodzę się, że zrobiły ją media. Mam nadzieję, że jego wychowankowie będą szczęśliwszy, pomimo tego, że spotkali na swojej drodze Michaela i jego rodzinę. Pokój z nim.

Jorjan

Media miały spory udział w szopce pod tytułem życie prywatne Michaela.
Co by nie mówić, ale każde jego dziwne zachowanie było bardzo wyolbrzymiane....chociaż by operacje plastyczne....
zadajmy sobie pytanie co i kogo to obchodzi nawet jeżeli miał ich z 50. Widziałem monstra po operacjach plastycznych ale dopiero teraz kiedy już nie piszą o nim...piszą o nich.
jakoś nie słyszałem aby wybuch skandal że Elton John chce adoptować dziecko ze swoim partnerem. Nawet nie chce wyobrażać sobie co oni robią w sypialni :D
Media to najgorsze ścierwo przyznaj mi rację :P

Niestety nie mogę się za bardzo wypowiedzieć o tym jak dojrzewał w latach 80-90 ponieważ w połowie 80 tych pierwszy raz otworzyłem oczy :D
A czy płyta dangerous Ci sie nie podobała? Bo to chyba ostatni jego album bez odgrzewanych kotletów....

Rossoneri1

Oj jaki był hałas na temat "Black or White", że teledysk milion kosztował i że w innym teledysku wystąpiła Naomi. A ja jakoś lubiłam "Who Is It?". Zresztą nadal lubię, chociaż klip zawsze mnie bawił, bo po roku 90-tym nie byłam już sobie w stanie wyobrazić sobie Michaela jako romantic lead.

Operacji mógł mieć 50, tylko to nie kleiło się z jego "seksownym" imagem w klipach. Siegfried & Roy też wyglądali plastikowo, ale oni nie negowali pewnych faktów o sobie. Podobnie zresztą jak Elton - wszyscy wiedzą, że jest gejem. Tymczasem Michael wyglądał jak cudak, zachowywał się jak cudak, ale cienkim głosikiem twierdził "jestem taki jak wszyscy faceci i żenię się z Lisą Marie". Nie mam nic przeciwko różnorodności i przypuszczam, że ogólnie ludzie na zachodzie również nie, ale myślę, że te ataki prasy były inspirowane wyczuwalną sprzecznością pomiędzy tym, kim był, a tym na kogo się promował. Sam sobie wybrał.

Jorjan

Who is it to jedna z moich ulubionych :) Lubię ją często słuchać chociaż nie odnosi sie do mojego życia osobistego ale jest fajna :)
ponoć Teledysk z Naomi miał być odpowiedzia na zarzuty pod adresem Michaela że jest gejem ponieważ jak by na to nie patrzeć żadnych spektakularnych romansów nie było....chociaż ponoć spędził noc z Madonną a Ona do grzecznych nie należy :)
Ślub z Lisą Marie był mu potrzebny aby wszyscy dali mu spokój.

Dla mnie najdziwniejszy jest sposób w jaki dorobił sie dzieci :D
Córka to widać że wykapana Debbie Rowe natomiast najbardziej podobny do Michaela jest Blanket...
Co o tym sądzisz? :)

Jorjan

"Co mnie dziwi, to fakt, że zdawał się nie zauważać, że się wypala"

Tak, odkopałem :D pomyślałem sobie żęczłowiek nie może sie rozwijac non stop. Każdy ma jakieś granice.
Trzeba wziąć po duwage fakt że MIchael koncertował już od bardzo młodego wieku...to co widzielismy na koniec to była ostateczna i finalna wersja artysty. Można powiedzieć że rozwijał się dostatecznie długo bo ilez cżłowiek może się rozwijać? Osiągamy pewiem poziom i koniec...lepiej nie będzie....reszta to kwestia gustu.....

Rossoneri1

umarł i tyle. nie wielka strata.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Rossoneri1

Cóż, z częścią rzeczy, które tu mówicie poważnie się nie zgadzam.
Nie był geniuszem? Możecie tak twierdzić, każdy ma własne kryteria geniuszu, dla mnie tym właśnie był. Wypalił się po 1990 roku? Uważam, że płyta History jest po prostu świetna, jednak to tylko moje zdanie.
Nie miał pojęcia o prawdziwym życiu? A jak je miał mieć, skoro od dziecka był maszynką do robienia pieniędzy. Zatracił się w tym, był panem własnego losu, jednak kto by się nie zmienił po 40 latach bycia na językach ludzi, bez swobodnej możliwości do dementowania plotek.
"Najbardziej lubię jego muzykę sprzed 1990, potem to już była popelina i początki jakiejś choroby psychicznej. " - nie mnie i nie tobie oceniać o jego "chorobie psychicznej". Może ja też w sumie zacznę buszować po forach osób których nie cierpię i wygadywać bzdury o których nie mam zielonego pojęcia. Bo po co szanować zdanie i pasję innych?
Dobra nie będę sobie strzępiła języka, nie wiem po co wchodzę na te fora, chyba tylko by podnieść sobie ciśnienie.

olka2210

Olu nie denerwuj sie po prostu niektórzy ludzie mają potrzebę prowokowania innych poruszając tematy które dla innych nie potrafią zostać bez odpowiedzi....to akurat nie ma głębszego sensu ponieważ to nie jest dyskusja tylko głupie zaczepki.
Dyskusja musi mieć poważne argumety u swojej podstawy by mogła nadać sobie sens ...Inaczej można to traktować jako krzyk (niemoc) w obec wielkiego wąwozu który symbolizuje głupotę ludzi dążących do prowokacji. :)

Rossoneri1

Jak miło, że człowiek nie jest odosobniony w tej trudnej walce. Czemu nie można uszanować innych pasji? Nie chodzi mi już o samego Michaela Jacksona, ale fakt, że trzeba się z kimś kłócić o coś co jest dla ciebie ważne i tłumaczyć dlaczego jest tak a nie inaczej. Dawno straciłam nadzieję, że przemówię ludziom do rozsądku :(

olka2210

Wielu osobom nie warto nic tłumaczyć chociaz chciałoby się mieć świadomość że ktoś widzi to naszymi oczami i rozumie....Niestety nie ma tak dobrze :P

olka2210

Ale o co walczysz? To dobrze, że lubisz jego muzykę. Rozumiem to i tego nie musisz tłumaczyć :).

olka2210

olka2210, oczywiście, że każdy ma własne kryteria. Ale jeśli poczytasz całą dyskusję to zauważysz, że dla mnie to nie jest forum osoby, której nie cierpię :). Po prostu nie klęczę, niektóre jego płyty są wg mnie dobre, inne już niekoniecznie. Wydaje mi się także, że słuchanie pewnej muzyki to kwestia czasu ... są takie momenty w życiu, że słowa czy muzyka jakiegoś konkretnego artysty zaczyna do nas przemawiać po całości. Rozumiem, że ty tak masz z Jacksonem. Ja akurat nie, chociaż doceniam jego wkład w muzykę.

Rossoneri1

Ja odkopuję również. Tak, masz rację, wypalenie to jest to, co każdemu przydarzyć się może. Miał o tyle pecha, że w jego zawodzie na to wypalenie wszyscy gapią się w blasku jupiterów. No i popatrz, to już 4 lata będzie jak go nie ma.

Jorjan

Nie czytałam wszystkich wypowiedzi więc ktoś przede mną może to juz napisał, ale chciałam tylko powiedzieć, że Królem muzyki pop podczas jakiejś tam uroczystości nazwała go Elizabeth Taylor no i po tym każdy zaczął go tan nazywać, więc sam się nie nazwał :), A co do reszty to dużo osób z niego drwiło bo zwyczajnie zazdrościło mu kariery, sukcesów, talentu itp. a przecież wiemy że niestety na świecie jest tak że dobre uczynki szybko ludzi nudzą i w prasie lepiej sprzedają się jakieś skandale na czyjś temat, wiadomo ludzie wolą (nie wszyscy ale większość) słyszeć jak ktoś się stacza, jak mu się nie powodzi. Dlatego prasa dużo rzeczy zmyśla, przekręca itd. Michael i tak bardzo dobrze dał sobie radę bo mało kto "pozbierałby" się po takich oszczerstwach i oskarżeniach. Weźmy nawet te oskarżenia o rzekome molestowanie, po latach jeden z chłopców niby "molestowanych" przez Michaela przyznał się że tak naprawdę Michael nic mu nie zrobił, a to wszystkie oskarżenia to wymysł jego rodziców i sam bardzo przepraszał nie żyjącego już wtedy Mike, ale wiadomo nie mówiono o tym w prasie, no bo po co... Drugi przypadek "molestowania" to ojciec chłopaka który oskarżył naszą Gwiazdę :) (nie jestem teraz pewna, iż czytałam to dosyć dawno) po ugodzie i dostaniu tam iluś milionów popełnił, bądź próbował popełnić samobójstwo (sumienie gryzło..). Dużo ludzi patrzyło na niego krzywo iż był oskarżany o robienie sobie setek operacji plastycznych, a sam Michael przyznał się do 2, tak samo z jego chorobą około 90% (nie fanów) uważa, że wybielił skórę co jest raczej nie możliwe, nikt mu nie wierzył, że było chory na bielactwo, o którym pisał w swojej autobiografii "Moonwalk" (wiadomo łatwiej wierzyć w kłamstwa i oceniać kogoś po wyglądzie). Tylko dlaczego nikt nie mówił głośno o tym co robił dla innych, ile pieniędzy dał na cele charytatywne, jak pomagał chorym dzieciom i dorosłym. Czemu ludzie oceniają zanim kogoś poznają, Ja wyznaję zasadę: " Nie znasz, nie oceniaj: i każdy powinien stosować się do tej zasady. To na razie tyle co napisze, gdyż o tym mogłabym się rozpisywać co niemiara:) Z góry przepraszam za błędy i nie jasności (jak będą:)) Pozdrawiam serdecznie :)

FallingAngel

Najlepsze jest to że wracam do jego piosenek jak bumerang, nigdy mi się nie znudzą. Słucham od przedszkola,a mam juz 28 lat.
Cóż mogę powiedzieć...tylko tyle że ciesze się że żyłem w tych samych czasach co On.
Mówią że thiller był jego najlepszym albuem ....po stokroć sie nei zgodzę i u mnie trhiller zajmuje w sumie trzecie miejsce.....
Lubię słuchac innych interp

Rossoneri1

Ładnie ;) Ja bardzo lubię They don`t care about us... *-*

Rossoneri1

Cóż zazdroszcze Tobie i wszystkim, którzy przeżyli piękne lata 80 i 90 te (no ja niestety urodziłam się w u schyłku lat 90 tych więc nie było mi dane podziwiać tego co było najlepsze) . Co tu dużo mówić, wystarczy wejść na youtube, wpisać Michael Jackson, Guns n' Roses, TOTO, Alphaville, AC/DC itp. włączyć pierwszy lepszy teledysk, posłuchać i popatrzeć, to było coś, muzyka mówi sama za siebie. Piosenki mówiły nam wszystko, artyści wyrażali nimi swoje uczucia, checi do zmian, no po prostu były piękne i życiowe. A teraz? Co to za czasy ja się pytam? W jakich czasach przyszło nam żyć? Kurcze teraz to tylko jakieś tanie remiksy, piosenki które nie mają żadnego przesłania, teledyski w których laski tylko kręcą dupami (przepraszam za słownictwo, ale taka prawda:)) nic tylko seks, chlanie, ćpanie. I ja się pytam jak dzieci maja się normalnie wychowywać skoro od najmłodszych lat słuchają takiego... (nie chce przekląć) i patrzą na klipy którym mało brakuje do filmów pornograficznych, a rodzice mają to gdzieś... Teraz to tylko One direction, Justin B., Rihanna.. (nie mam nic do nich ale co to za muzyka?, fanów z góry przepraszam) Tak się nie da żyć... no ale trzeba, nie ma innego wyjścia... ehh...

FallingAngel

Jest jeszcze Ellie Goulding :P

FallingAngel

Ech, 80 i 90-te moje lata, ale nie żyjmy samymi wspomnieniami. To o czym mówisz to raczej przesycenie polskich mediów muzyką z pewnej półki. Bo śmieszne jest, że ja chcąc kupić płytę (nie ściągnąć z sieci za darmo, ale KUPIĆ oryginalną, materialną płytę) mojego ulubionego muzyka nie mogę tego zrobić w empiku, lub okazuje się, że kupując jeden egzemplarz właśnie wykupiłam cały nakład z magazynu - ale jeśli polecę do UK to kupię ją od ręki za funta. Nasz tv i radio niestety też są tak nakierowane na to co w głównym nurcie anglosaskim, że poza wiercącymi doopami niewiele zostaje miejsca na nurty poboczne, bardziej skupione na muzyce niż na cekinach. Dziękujmy bogom za YT.

Rossoneri1

a ja polecam album Off the Wall, który poznałem niestety dopiero po śmierci Michaela. Bardzo przyjemnie się słucha, taki klimatyczny. Generalnie jego pierwsze albumy były moim zdaniem znacznie lepsze, te z lat 90 już mniej przypadły mi do gustu.

kuzka94

Obiektywnie rzecz biorą teza wysnuta przez dziennikarza jest bardzo trafna.
Czy nie pisał to Leszczyński? Słyszałam jak mówił kiedyś, że Jackson przez ostatnie lata swojego życia był pośmiewiskiem, dopiero jego śmierć nakłoniła ludzi do oddania mu szacunku i pochylenia się nad jego twórczością.
Ciężko się z tym nie zgodzić. Ja mam wrażenie, że od połowy lat '90 tych jego kariera bardzo wyraźnie zwolniła - nie nagrywał już przełomowych płyt, nie słuchało się jego hitów, był znany tylko z doniesień
o życiu prywatnym - z resztą były to newsy w bardzo złym tonie i bardzo napastliwe.
Przypadek Michaela nie jest jednak odosobniony, weźmy na przykład Whitney Houston - z niej też szydzono, przyklejano jej różne łatki a po śmierci wszyscy jak jeden mąż nazywali ją najlepszym głosem żeńskim muzyki popularnej.
Z tego stwierdzenia wywieść można dwie konkluzje:
1) artysta, który nie tworzy/ tworzy poniżej oczekiwań nie istnieje,
2) media są bardzo zmienne, jednego dnia jesteś bohaterem, a drugiego dnia gnoją i mieszają z błotem.
Wyznacznikiem naszej cywilizacji jest to, że media przejęły władzę nad umysłami masowych odbiorców, ludzie nie przejawiający ciekawości i pozbawieni logicznego, samodzielnego myślenia nie są w stanie oprzeć się temu co serwują media, idąc ich śladem sami skazują artystów na niebyt czy potępienie. Tak w moim odczuciu stało się z Jacksonem.

madz20

Myślę, że dla fanów nie powinno być ważne, co piszą o "ich" artyście media. Miłość jest uczuciem prywatnym :]

Jorjan

Bez wątpienie masz rację.
Ja jednak miałam na myśli nie tyle fanów co publikę po prostu.
I niestety przychylam się nad przytoczonymi w temacie słowami - to jak Michael nie panował nad swoją karierę w ostatnich latach
swego życia sprawiło (przy życzliwej postawie mediów), że w oczach opinii publicznej był ekscentrycznym bytem, który w ogóle nie przypominał Michaela takiego jakim go ludzie pokochali.
Kiedy widzę doniesienia o życiu Britney Spears mam wrażenia, że idzie tą samą ścieżką co Jackson.
Zbyt wątła konstrukcja psychiczna i duże pokłady (nad)wrażliwości nie sprzyjają karierze.

madz20

No tak, fani i publika to nie są tożsame zbiory. Publiki jest więcej i często to ona nadaje ton temu, co słychać o danej postaci, szczególnie jest to widoczne w przypadku muzyków, którzy sprzedali naprawdę bardzo wiele płyt, ale ta wygórowana liczba nie wynikała z miłości do ich muzyki, ale z chwilowego PR-u. Tak jest z Britney, choć też prawda jest nieco inna - nie wiem nic o prywatnym życiu Britney, bo muzycznej (ani innej) tv nie oglądam, a w necie szukam tylko tego co mnie interesuje. Czyli gdy kogoś interesują plotki, to się z nimi zapozna, albo sam je wyprodukuje. Ja jestem w sytuacji komfortowej - o moim ukochanym muzyku piszą po polsku niewiele. Czyli plotkują też mało. A podobno bierze prysznic za każdym razem, gdy wchodzi do i wychodzi z domu. I kręcą go kobiece stopy. No tylko sobie to wyobraź :]]

Jorjan

To musi mieć wysoką odporność skoro te wieczne prysznice nie przyprawiły go o chorobę :)!

madz20

Pfff, a kto go tam wie. Skoro (wg szerokiej publiki) jest gejem umawiającym się z każdą kobietą, która stanie obok niego i rozdaje próbki swojej krwi na lewo i prawo do testów DNA w temacie potencjalnych nieodkrytych jeszcze jego dzieci bardzo nieślubnych, to może i jest na coś chory. Albo ma odporność ponadprzeciętną. Wiadomo, mały ale wariat. Sanz. Alejandro.

kuzka94

Mi się wydaje, że On nie był dostatecznie silny na to wszystko, co się wokół Niego działo. Mało kto by był. Mimo że mi Go cholernie brakuje i ciągle mam łzy w oczach na myśl, że Jego już nie ma, to może i coś w tym jest, że lepiej dla Niego że odszedł. Przede wszystkim dla Niego, bo On już i tak był w fatalnym stanie fizycznym i psychicznym i być może w jakimś sensie dla Jego kariery. Także częściowo się z tym zgadzam. Jednak jeśli facet powiedział to w innym sensie i miał na myśli to, że Jego kariera się rozwinęła dopiero po Jego śmierci, to jest zwykłym cynicznym i egoistycznym dupkiem.

uwieziona

Podpisuję się obiema rękami. w 100% się z Tobą zgadzam. Szczególnie jeśli chodzi o te łzy w oczach....

kuzka94

Wypowiedź Hołdysa na temat MJ warto posłuchać.

https://www.youtube.com/watch?v=2bPXJP1UA7Y

kuzka94

O Elvisie też powiedzieli, że najlepsze co zrobił dla swojej kariery to to, że umarł:) Jak umiera jakiś wielki artysta to wytwórnie płaczą w telewizji, ale jak nikt nie widzi to liczą kasę:)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones