Może to i dobra aktorka, ale ja ciągle ją widzę w "Jeziorze marzeń". Ten serial bardzo mnie mierził, obejrzałam kilka początkowych odcinków, potem dałam sobie spokój. Gdy przez przypadek gdzieś obejrzałam dalsze sezony...ughhh...obrzydliwość. ..pretensjonalne, przegadane brednie o wrażliwości i wyimaginowanych problemach nastolatków. A postać przez nia grana prezentowała szczyty neurotyzmu i egoizmu - te niezwykle głębokie przeżycia :D porażka. No i teraz trudno mi na Michelle patrzeć inaczej, niż przez pryzmat tej niedojrzałej kretynki...czy ktoś z was też tak ma?