Kocham Mikołaja Roznerskiego za te wszystkie wspaniałe, fatalne i wyjątkowo nieudane w swojej znakomitości role w polskich "paździerzach". Ten uśmiech, wielki napakowany owłosiony tors i pas "bohatera tysiąca twarzy" prosto od Sfilmowanych. Podobno naprawdę wymiata w spektaklu "Kontrakt" w IMCe a zaczynał jako Raskolnikow w 2010 roku w Lublinie. Polskie kino zaszufladkowało go jako "młodszego Tomasza Karolaka" a dzisiejszy Ludwik Boski wyglądałby właśnie tak. Mikołaj gra na skrzypcach, biega, spawa, grał w teledysku Edyty Górniak - "List". Współczuję mu szufladki amanta w kinie komercyjnym a ostatnio łapie nowy oddech w filmie obyczajowym TVN "Przepiękne" gdzie nikt wcześniej nie dałby mu Nieradkiewicz jako partnerki i w serialu dramatycznym TVP "Będziemy mieszkać razem" gdzie gra z Leną Górą antybohatera zmuszającego żonę do seksu i tam wypada świetnie. Z innych ról dobry był jako brat Tomka w "Chcę się żyć". Kiedyś naprawdę podziękuję mu za te "ciary żenady" i salwy śmiechu, ciekawe czy ma poczucie humoru na własny temat. Zamierzam wrócić na siłownię a tacy jak Pan Mikołaj zachęcają do regularnego dbania o swoje ciało. Takich nieszkodliwych "Poskromień Złośnicy" produkowano niegdyś od groma z Matthew Mcconaughey i Kate Hudson, ale ja chcę realistycznej komedii romantycznej z jointami, mieszkaniem 20m2 w Karczewie i seksem na kanapie.Niestety zarabianie pieniędzy w "M jak Miłość" nie pomoże Panu Roznerskiemu w staraniu o lepsze produkcje. Ciekawe czy ma tyle odwagi by stanąć na scenie i odebrać Węża. On jest królem a Lamparska jest królową polskiej paździerzycy filmowej.