Wiem, że znajdował się już tu tego rodzaju temat, ale sprawa ta nie daje mi spokoju. Nicole, której filmografia jest jedną z największych ma na swoim koncie jednego, tylko jednego Oscara. Otrzymała go za "Godziny". Moim jednak skromnym zdaniem powinna mieć co najmniej trzy. Jej rola w Dogville i Moulin Rouge zasługuje na najwyższe uznanie, zwłaszcza członków Akademi Filmowej. Nie mówię tego jaka zapatrzona fanka, która nawet po obejrzeniu tzw. "kaszany" w roli głównej ze swą ukochaną aktorką pieje z zachwytu, tylko jako obiektywny widz. Taka sama sytuacja jest z Meryl Streep. Wiele genialnych produkcji i dwa Oscary. Lubię Hilary Swank, która również ma dwie statuetki na swoim koncie ale z dwoma powyższymi artystkami chyba na razie nie może konkurować. Czy wam nie wydaje się, że członkowie Akademii filmowej doceniają przede wszystkim wielkie kasowe produkcje, najlepiej rozreklamowane ?No i oczywiście aktorów w nich grających ? Bo moim zdaniem tak własnie wygląda sytuacja. Tegoroczne Oscary nie były złym przedstawieniem ale sądzę, że Nic zasłużyła przynajmniej na nominację.
Nie chcę zaczynac nowego tematu, możliwe, ze ta sprawa była już kiedys poruszana ale chcę zadac wam jedno zasadnicze pytanie. Jaka rola Nicole Kidman wywarła na was największe wrażenie ? U mnie było to zdecydowanie rola Grace w Dogville. Siła wyrazu jakiej uzyła australijka była niewiarygodna. Osobiście skupiałam się na jej kreacji i postaci tak bardzo, że zapominałam, że siedze w fotelu przed telewizorem. Cierpienie, udręka i bół zostały przez nią doskonale pokazane. Człowiek wierzył w jej ciężki los i momentami nie potrafił patrzeć na jej wykorzystywane wewnętrzne dobro i uległość. Bomba. :)
Pozdrawiam ("...") Iskra
Hm....takl, to zdecydowanie była fenomenalna rola, jednak na mnie większe wrażenie wywarły dwie inne role. Szczególnie rola Satine, w filmie "Moulin Rouge!". Wraz z pojawieniem sie Błyszczącego Diamentu w filmie, odżyła magia, pokazał się czar, rozbłysnął blask nad filmem. Kidman włozyła w ta role tyle wisiłku, tyle mocy, siły, naturalnego czaru, żę była wręcz fenomenalna!! Pod pozorami taniej dziwki, liczacej tylko na pieniądze powoli wyłaniał się obraz wielkiej tęsknoty za codziennym zyciem, w pogoni za marzeniami. Pokzała że to tylko pozory a liczy sie to co człowiek ma w sercu. Z sekundy na sekunde przemieniła się z kobiety niezaleznej silnej, w kobiete pełna uczuc, pełna miłości, to dzięki niej ten film stał się dla mnie filmem kultowym, arcydziełem. Kolejna rola to rola w filmie "Wzgórze nadziei". Tam Kidman pokazała się jak w jednym obrazie potrafio sie zmienić. Z eterycznej paniusi przemiebniła się w silna twarda kobiete, która tęsniąc za męzczyzna powoli odkrywała siebie samą, powmalutku orientowała się że życie kobiety o nie tylko ksiązki i rozkazy. Pokazała,że w obliczu wojny każdy z nas odkrywa na nowo własne wartości i czasami z potwora staje sie człowiekiem. Dla mnie te dwie role to fenomeny kina. No oczywiscie Nicole miała jeszcze wiele wspaniałych ról, jak choćby w "Godzinach" gdzie pokazała cały fenomen Virginii Woolf, czy własnie w "Dofville" przenosząc na widzów ziarenko bólu, prawdy, w "Innych" jako matka z zasadami troszcząca się o dzieci w dziwne sposoby, zmagająca się z własną "ja" ukryta pod postacia duchów, czy "Oczy szeroko zamknięte" pokazując prawdę i fikcję żony, "Za wszelką cenę", gdzie ponad wszystko dążyła do jednego, by osiągnąc sukces, nie patrząc na konsekwencje, czy choćby mało warte, aczkolwiek przejmujące "Żony ze Stepford" gdzie walczyła ze stereotypami żon-kucharek, żon-praczek.
Filmografia Nicole jest tak rozległa, że nie da się wytypowac najlepszej roli. Jednak na mnie wrażenie zrobiły własnie te dwioe, przy których Oscary to bezwartościoe śmiecie:)
Powiem szczerze - rola we "Wzgórzu andziei" była świetna, aczkolwiek nieoskarowa. Nie wypowiadam sie czy słusznie nie dostała nominacji czy nie, bo wszystkich aktorek w tamtym roku nominowanych nie widziałem, ale na pewno nie powinna wygrac z Charlize Theron. A tak btw "wzgórza nadziei" to najbardziej zabłysła w nim i najlepiej zagrała Renee Zelweger.
A tak, prawda Charlize Theron była lepsza od Nicole Kidman we Wzgórzu nadziei. Jednaj Nicole była lepsza od Renee Zellweger. Moim zdaniem.
Ja na twoim miejscu nie sugerowałabym się za bardzo nagrodami. Szczególnie Oscarami. Akademia popełnia wiele błędów, a o tym jaki film czy aktorka jest lepsza często decyduje budżet produkcji. Łatwo to zauważyć. Dlatego też trzeba obejrzeć film, czy aktorkę w jakimś filmie by móc ocenić kto jest lepszy. Czasem lepiej spojrzeć na filmografię niż na dorobek statuetkowy :) Właściwie to zawsze...
Pozdrawiam ("...") Iskra
Mi chodzi o te sytuacje tzn o ten film i role, a nie o ogół, bo akademia też czesto popelnia błędy, ale akurat tym razem przyznała statuetke prawidłowo. Po za tym gdyby miały wygrywać filmy z dużym budżetem produkcji to w tym roku królowałby "Aviator" w ważniejszych kategoriach.
Tegoroczna gala została uznana za jedną z lepszych. Członkowie akademi mieli przebłysk geniuszu. Przyjrzyj się zatem 11 Oscarom dla Titanica, Ben Hura czy Władcy Pierścieni. To chyba o czymś świadczy. Poza tym mnie nie chodzi o to, że Nicole bardziej zasłużyła na statuetkę od Theron. Nic takiego nigdy nie powiedziałam. Mnie chodzi jedynie o szerzącą się komerchę... i o jej skutki.
Pozdrawiam ("...") Iskra
Titanic to cudowny film i uważam, ze dostał statuetki zasłuzenie. A władca Pierścieni wg mnie wielkiej konkurencji nie miał, a mówi się zresztą, że z okazji tego że to ostatni film z serii - nagrodzono tym samym całą trylogię :P A o tym, ze komercja się szerzy nie musisz mi mówić, tylko akurat podobałaś przykłady złych filmów, bo film drogi nie znaczy film zły.
Nie odmawiam Titanicowi wszelkich zalet. Przyznam jednak szczerze, że jedenaście golasów w jego przypadku jest przesadą. W swoim gatunku jest znakomity ale niektóre nagradzane kategorie nie były jego mocną stroną. Nie staraj mi się niczego udowodnić i dowieś, że Titanic jest świetnym filmem bo ja to wiem i bez twojej pomocy. A Władca Pierścieni ? Nie mam nic przeciwko jego Oscarom, ale nie wszystkie były równie zasłużone... Dlatego też sądzę, ze żaden wyprodukowany dotychczas film nie zasłużył aż na taką wysoką ocenę. Chcę też dodac, ze film tani również nie znaczy zły. A o tym większość osób zapomina !
Nie kłócimy sie, każdy powiedzial co myśli i jest ok :)
Większosć z nas łaczy jedno - uwielbienie do nicole i niech tak pozostanie :)
dla mnie rolą życia Nicole i tą, która dla mnie znaczy najwięcej jest Satine w "Moulin Rouge". ale o tym filmie pisałam już tyle, że nie wiem,czy wykrzesam z ciebie choćby cień komentarza. w każdym razie spróbuję. wydawać by się mogło, że nicole zagrała satine, że się tak wyrażę, podręcznikowo, czyli histeria,łzy i ogólnie zero nowości. ale pod maską płaczu, śmiechu, śpiewa kryje się wnętrze tej bohaterki. to jest prawdziwa perełka,gdyż bardzo często aktorowi udaje się pokazać tylko najbardziej wyraziste cechy bohatera i chociaż rola jest zapamiętywana, to nadal jest tylko kreacja aktorska. natomiast satine w wykonaniu kidman stała się dla mnie człowiekiem krwi i kości, z dostrzegalnymi wadami i zaletami, ale nie tylko. nicole pokazała na co ją stać, bo sprawiła, że satine stała się realna i za to tak ją cenię. dużo by można mówić też o innych jej rolach: szarej śmiertelniczki Fauni w "Piętnie", Grace w "Dogville", Susan w "za wszelką cenę" czy tak chłodnej, ze aż antypatycznej virginii woolf w "godzinach" (dlaczego kidman pokazała w "godzinach" taką klasę? bo wbrew opiniom, ze w kazdym filmie gra tak samo i robi identyczne miny- zrobiła coś innego-i to jak dobrze). w kazdym z tych filmów pokazała aktorską klasę.jednak dla mnie niedoścignionym ideałem stała się jej satine-grającach na emocjach widza (jak cały film zresztą )
pozdrawiam
Akademia mnie wkurza! Są beznadziejni. Dlaczego w 1998 (czy tam 1997, nie pamiętam xD) nagrodzono Zakochanego Szekspira zamiast Cienkiej Czerwonej Linii? NAJWIĘKSZY BŁĄD AKADEMII! Nigdy im tego nie wybaczę. Poza tym kiedyś John Cusack powiedział, że Oskary przypominają wystawę psów i miał rację!
Iskra -) Rozumiem, że Nicole to Twoja idolka i w ogóle, ale przestań jej tak rozpaczliwie bronić! Zapawniam Cię, że Muciu też ją uwielbia.