Zespół jak każdy inny, zdecydowanie najsłabszy z "Wielkiej 4 z Seattle", utwory oparte na 1 tym samym riffie, 0 konkretnej techniki gitarzystów. Nie potrafię zrozumieć fenomenu tego zespołu jeśli chodzi o grunge. Prawdziwym fenomenem tego gatunku jest Pearl Jam czy Alice in Chains... ale na pewno nie Nirvana. Może i moje słowa wywołają mieszane odczucia ale wyrażam tylko swoją opinię.
Ja uważam, że jest wręcz przeciwnie :) Uwielbiam ten zespół :) wywołuje u mnie wiele pozytywnych emocji. Świetne teksty. Świetna muzyka ^^
Teksty tak, wyborne (opisywanie tego jak wielu idiotów jest na tym świecie) ale słuchanie jednego tego samego riffu może być irytujące po n-tym utworze. Z W4ZS wolę AiC.
Mam tak samo. Oczywiście szanuję Nirvanę, ale dla mnie to takie pioseneczki oni tworzyli, a nie utwory.
I czego cały czas mówi się o Kurcie? Dave robił bardzo dobrą robotę na perkusji.
Kolego, poczytaj o historii Nirvany, której ja byłem świadkiem praktycznie naocznym. To za tym zespołem podążyły inne i dzięki temu zespołowi inne osiągnęły tak wielki sukces komercyjny. Najlepiej to pisać bzdury i byc dyletantem ale co tam temat na filmwebie masz "szefie".
Malfunkshun są uznawani za Ojców chrzestnych grunge'u, ale to Soundgarden był chyba pierwszym "poważnym zespołem" tego gatunku. Nirvana była później.
Trudno mi w tej chwili powiedzieć, bo zastanawiam się, czy przypadkiem Melvinsi nie byli delikatnie wcześniej przed Cornellem i spółką.
Dokładnie!! Nirvana jest zdecydowanie najsłabsza z Wielkiej Czwórki z grunge'u. Nawet Mother Love Bone brzmią lepiej.
Szczerze, jak dla mnie to Nirvana, nie powinna być zaliczana do Grungu jeśli przyjąć że jest to gatunek muzyczny. Nirvana była bardziej zespołem punkowym. Wszystkie zespoły z "Wielkiej 4 z Seattle" wywodziły się w pewnym stopniu z tamtejszej sceny punkowej, jednak po jakimś czasie ewoluowały, zmieniając brzmienie na bardziej Hard Rockowo/ Heavy Metalowe. Nirvana została dalej zespołem punkowym, inspirując się bardziej zespołami noise rockowymi/alternatywnymi ze Wschodniego Wybrzeża, przede wszystkim Sonic Youth i Pixies (tymi drugimi szczególnie; linia basowa, zmiany tempa utworu). Te różnice najbardziej widać po sposobie śpiewania, po prostu Kurt Cobain ni cholery nie śpiewa jak Eddie Vedder czy Layne Staley. Nawet mimo bardzo bliskich związków z Melvinsami (Buzz Osborne grał na basie w pierwszym zespole Cobaina, tak samo jak Dale Crover który potem jeszcze grał przez jakiś czas na garach w Nirvanie) którzy byli jednym z zespołów które ukształtowały Grunge. Nirvana można zaliczać do Grunge jako jeden z zespołów które współtworzyły scenę podziemną Seattle, która była zalążkiem jak i centrum tego ruchu. Jeśli chodzi o fenomen Nirvany... To po pierwsze Nirvana odniosła największy sukces komercyjny, a po drugie cała legenda Kurta Cobaina która wyrosła wokół niego.
Grunge'u nie powinno traktować się jak gatunek. Raczej marka, towar, którym w rzeczywistości są zespoły grające różnorodną muzykę, założone w Seattle i okolicach w przedziale 84-88
Miej więcej do tego zmierzałem, chociaż raczej określiłbym to jako swoisty ruch muzyczno/młodzieżowy (ostatecznie wyrosła wokół tego, taka mała subkultura)
aniżeli towar czy markę.
Jestem rówieśnikiem Kurta i żeby zrozumieć Nirvanę, i jej fenomen, trzeba było być w tamtych czasach. Pamiętam, kiedy pierwszy raz usłyszałem SLTS, In Bloom i resztę Nevermind, to poczułem jak by mnie koń kopnął ! Krew się burzyła i świat wirował od machania czupryną :) Po jakimś czasie dojrzałem do Soundgarden, trochę PJ i Alice. Ale prawdę mówiąc nikt nigdy nie usłyszał by o pozostałych gdyby nie Kobain i spółka. Dla przypomnienia - muzyka Beatlesów tez była prosta łatwa i przyjemna, a przeżyła niejedną prze-ambitnioną kapelę ;)
The Beatles muzycznie było przeciętne, ale nie da im się odmówić ogromnego wpływu - na ich albumach było praktycznie wszystko - psychodelia, heavy metal, awangarda, hinduskie brzmienia - czyli wszystko to, co było bardzo popularne później.
Trafiłeś w sedno sprawy. Żeby odcisnąć piętno na muzyce, wcale nie trzeba być jakimś szczególnym geniuszem muzycznym. Trzeba trafić w odpowiednim czasie z odpowiednim pomysłem, który porwie masy. Tak było z Beatlesami, tak było z Nirvaną.