Tak, właśnie wróciłam z kina i ta cała Mara wyszła okropnie, ale grać umie. Ale "Lisbeth jest tylko jedna"! :)
zgadzam się, ale to wyjątek. Ten film zaczęto tworzyć przed szwedzką wersją. Wyjątkowo. Szwedzka wersja jest boska , ale telewizyjna. Lisbeth Noomi jest boska. Ale oddajmy szacunek Rooney, która, mając trudne zadanie, sprostała jemu w 100 %. Dziewczyny dały czadu OBIE !!!!!
p.s. NOOMI GRA U RIDLEYA , W CZERWCU PREMIERA !!!!! /PROMETHEUS/
wlaśnie bylem na nowym sherloku. oj ładnie tam wygląda. Na cyganke to ona tak wyglada jak ja na rabina, ale mniejsza o to. Fajne jest w niej to że jest taka typową dziewczyną z sąsiedztwa, a nie jakąś wypindrzoną papugą z kilogramem tapety na ryju. pozdr
Niby czemu? Mam prawo mieć własną opinię na ten temat. Noomi była dla mnie zbyt wygadana i przede wszystkim nie sprawiała wrażenia osoby mającej trudność z nawiązywaniem kontaktów z ludźmi, Rooney natomiast doskonale oddała cechy osoby aspołecznej, sprawiała wrażenie osoby z lekka upośledzonej. Była niepozorna, a przez to tym bardziej sprawiała wrażenie nieobliczalnej. Czytając książkę czułam sympatię do Lisbeth, nie czułam jej natomiast do postaci wykreowanej przez Noomi. Nie wspominając juz o tym, że Rooney była idealnie dopasowana do roli wizualnie, Noomi wydawała mi się za stara do tej roli (książkowa Lisbeth wyglądała przecież jak nastolatka), Nie powiem ciekawie zagrała, ale czegoś mi u niej brakowało.
Rooney sprawiała wrażenie nieobliczalnej? Chyba nie oglądałyśmy tego samego filmu. Właśnie przez to bycie wygadaną Noomi była bardziej wiarygodna, osoba która potrafi się odszczekać jest zdecydowanie potencjalnie bardziej 'groźna' niż taka milcząca i cicha pipa. Noomi idealnie oddała obraz osoby z problemami społecznymi. Widać to moim zdaniem najbardziej w ostatniej części trylogii (i tu mam nadzieję że Amerykanie darują sobie ekranizacje pozostałych dwóch) Z tym wizualnym dopasowaniem też mogłabym polemizować. Od razu na myśl przychodzi mi ten jej tatuaż zakrywający zaledwie łopatkę .. haha
Za to w wersji szwedzkiej tatuaż jest za duży biorąc pod uwagę opis w książce. Miała tatuaż po jednej stronie pleców, a nie pokrywał całej ich powierzchni. Każda z części nie jest doskonała. Ja natomiast czytając książkę wyobrażałam sobie Lisbeth tak jak ja przedstawiła Rooney! Oczywiście każdy ma inny gust, a o gustach się nie dyskutuje.
No patrz, a dla mnie to wlasnie Rooney byla zbyt wygadana i wydawala sie nieco zbyt ufna, zwlaszcza wobec MIkaela, ktoremu opowiedziala o swojej przeszlosci bez wahania. No i szkoda tych niebieskich oczu - ksiazkowa Lisbeth miala ciemnobrazowe, nie mam pojecia, dlaczego spece od charakteryzacji nie zdecydowali sie na uzycie kolorowych soczewek. Moze nie czytali ksiazki?
Niestety, ja się z tobą zgadzam. Noomi była zdecydowanie zbyt "sympatyczna" i ładna, a nie o taką Lisbeth przecież chodziło. Ale moim zdaniem to wina bardziej reżysera i jego wizji a nie aktorki.
Lisbeth Salander jest tylko jedna! I nie jest nią Noomi Rapace, Mara przy niej to jak amerykańska podróbka. Wszystko co było opisane w książce obrazuje świetnie zagraną rolę Noomi Rapace, amerykańska wersja to totalne nieporozumienie głównie właśnie przez słabą rolę Rooney Mary, która totalnie nie pasowała do tego obrazu, zresztą Daniel Craig też wypadł tak sobie
To tylko takie expression, specjalnie dodałam emotkę ";)", miało być żartobliwe, nie obraźliwe ;) I sama jestem kobietą ;)
Noomi była zbyt męska i agresywna, trochę taka chłopka (nie chłopczyca) ,poza tym z wyglądu mi nie odpowiadała, trochę za wielka i za stara. Lisbeth była opisywana jako delikatna, dziewczęca, wiotka i taka właśnie była Mara. Może zbyt dużo mówiła w filmie (bo w książce Lisbeth na wszystko uparcie milczała ;)), ale i tak wypadła świetnie. Na dodatek ma śliczną buzię, cudnie oszpeconą na potrzeby filmu i wyglądała fascynująco. Tak sobie właśnie wyobrażałam Lisbeth ;)
Dokładnie. Mi jak oglądałam 'Millennium...' najbardziej w Lisbeth przeszkadzała ta jej wielkość i... brak mi słowa... jakby 'napuchnięta' twarz. Za to Mara chociaż była chuda, do roli Lisbet jeszcze bardziej schudła i dzięki temu jest taka 'lekka'.
Dla mnie najbardziej rzuca się różnica wieku. Lisabeth powinna mieć ok. 26 lat, a Noomi Rapace urodziła się w '79 :| Oczywiście nie jest jakaś stara, ale to niestety widać i osobiście mi przeszkadza w adaptacji...
No, faktycznie. W 'Dziewczynie...' to chyba nawet było wspomniane, że ona ma 22 czy 23 lata. W końcu Mara ma 27 lat,a Noomi tak jak napisałaś urodziła się w '79, czyli 6 lat przed Rooney i niestety faktycznie to widać;-(
Noomi była w Millenium taka jak opisywał ją Larsson. Podpisuje się pod postem TheSzewik'a, też dokładnie tak ją sobie wyobrażałem. Rooney Mara była za wysoka i za bardzo kobieca, no i te jej beznadziejne fryzury...
...gdyż Lisbeth właśnie miała beznadziejne fryzury :] a Larsson nie opisywał Lisbeth płaczącej matce w rękaw.
Lizbeth nosiła takie fryzury jak jej rosły włosy a Rooney Mara miała jakieś dziwne grzywki, warkoczyki itp...
Rooney Mara jest właśnie idealną Lisbeth. Noomi wyglądała jakby miała 40+ a nie 23 lata.
Nie zgadzam się z twoją opinią, do której zresztą masz prawo. Pozdrawiam serdecznie
Lisbeth jest tylko jedna - oryginalna książkowa, Larsonowska. Za to na ekranie dużo lepiej oddaje ją pani Rapace - nie jest to ideał, ale zmierza na pewno w dobrym kierunku. Niestety Rooney Mara kompletnie nie pasuje do tego - jest zbyt wulgarna i brzydka. W ogóle cieżko mi się ogląda film słysząc z ust Lisbeth czy Mikaela angielski. Szwedzki język zdecydowanie dodaje klimatu, i to jakiego!!!