On jest tak delikatny, że najlepiej sprawdziłby się w roli krzaka stojącego w rogu (nawiasem mówiąc) podczas szkolnego przedstawienia o "Jasiu i Małgosi". "Tworząc "tą" postać... myślałem cały czas o nim" - rzekłby reżyser.
Mam DOKŁADNIE takie same odczucia. Ale mi jeszcze pasowałby do roli kamienia na piaszczystej drodze - postać niepozorna, cicha i subtelna, acz znacząca i o wielkiej sile wyrazu.
Czytając Twoją propozycję nie można, nie przyznać Ci racji. Po na myśle dochodzę do wniosku, że można z tego kamienia zrobić postać poniekąd dynamiczną! Taką, która odmieni dalsze losy bohaterów, np: pewien pirat uciekając drogą wyrżnie na ów niepozornym kamyczku. I tym sposobem zostanie kaleką do końca swych nędznych dni. Orlando sława czeka na Ciebie...
Widzę, że uwielbiasz Orlanda i tak jak ja uważasz chyba, że mimo swej delikatnej i 'świętej' urody, potrafi stworzyć kreacje o róznym nacechowaniu uczuć. Samym sobą, nawet bez mimiki, potrafi pokazać tyle odmiennych emocji, cech. Np. jak stoi i się nie rusza, wydaje mi się, że przypomina złe ziarnko piasku. Lecz gdy przyglądam się dłużej, nabieram wrażenia, że może to być jednak dobre ziarnko piasku.
Orlando tak niewiele musi robić, by osiągać sukces! Trzymam za niego kciuki, ale wiem, iż to niepotrzebne. Bo on ze swym talentem nie może nie podbić swiata. I ten świat właściwie już podbił. Pozdrawiam wszystkich, którzy tak myślą, oraz WSZYSTKIER części ciała Orlanda (nie ukrywam, że orgazm mam średnio co pół sekundy;*)