Ostatnio trafiłam na ciekawą plotkę(nie najnowszą) na temat moich ulubionych aktorów: Johnnego Deppa i Orlanda....podobno BLOOM BAŁ SIĘ JOHNNEGO DEPPA, kiedy dowiedział się, że ma z nim zagrać w "Piratach z Karaibów.." jeszcze tej pierwszej części...
Oto artykuł:
"Bloom przyznaje, że początkowo czuł obawy przed współpracą z Deppem, aktorem wielkiego kalibru o ugruntowanej w Hollywood pozycji gwiazdy. - Granie z Johnny Deppem podnosi poprzeczkę - stwierdził aktor. - Naprawdę. Czasem jest też wyjątkowo onieśmielające.
Między aktorami szybko jednak zawiązała się przyjaźń, która przełamała obawy 22-letniego Blooma. - Świetnie nam się współpracuje - podkreślał aktor. - Johnny jest naprawdę znakomity"
Trochę mnie to zaskoczyło....:-)
Podobno aż, tak bardzo Depp z Bloomem się zaprzyjażnili, że Johnny miał być świadkiem na planowanym(około 2 lata temu) ślubie Orlanda z Kate Bosworth.
hm, myślę, że chodzi tu raczej o strach w sensie czy da sobie rade przy tak dobrym aktorze, czy zagra dość dobrze... :)
wnioskuje tak, bo wiem, że Orlando bardzo chciał zagrać z Johnnym w jednym filmie-to było jedne z jego największych marzeń, bo uważa Johnny'ego za wspaniałego aktora :)
Cieszę się, że dali szansę Orlando, aby zagrał w "Piratach". Razem z Deppem świetnie się uzupełniali. Ciekawe, czy podobne obawy czuła także Keira Knightley, grając z aktorem tego kalibru (Johnnym Deppem).
Źle gadasz ......to Johnny Depp bał się współpracy z aktorem tak wielkiego kalibru jak orlando bloom ...było to dla Johnny'ego wilekim stresem grać z taką gwiazdą , ale jak sam później przyznał mógł się od Blooma trochę poduczyć warsztatu aktorskiego , a zwłaszcza mimiki ...
Znalazłam nie nową, ale zabawną historyjkę z czasów kiedy Orlando i Johnny kręcili "Piratów...". Mam nadzieję, że o niej nie słyszeliście jeszcze.
"PIJANA WPADKA JOHNNEGO DEPPA I ORLANDO BLOOMA"
"Orlando Bloom obawia się, że po pijackiej konfrontacji z premierem St. Vincent, w przyszłości ani on, ani Johnny Depp nie będą mile widziani na tej wyspie.
Gwiazdorzy filmu "Piraci z Karaibów" nie spodziewali się, że po przyjeździe na St. Vincent zostaną powitani przez premiera Ralpha Gonsalvesa, więc w trakcie lotu ochoczo pieczętowali swoją przyjaźń czerwonym winem.
ORLANDO OPOWIADA:
- "W samolocie upiliśmy się do nieprzytomności. Byliśmy kompletnie pijani. Johnny naprawdę lubi czerwone wino. Kiedy wysiadaliśmy z samolotu okazało się, że czeka na nas czerwony dywan i premier wyspy."
-"Johnny wytoczył się z samolotu i zaczął go ściskać.... prawie wsadził mu do gardła język. Ja w tym czasie zataczałem się po dywanie zbierając różne rzeczy. Nikt nas nie uprzedził. To była jedna z tych wstydliwych sytuacji w życiu człowieka...", wspomina brytyjski aktor.
http://film.wp.pl/id,69365,wiadomosc.html
Chciałabym to zobaczyć :-). Mam nadzieję, że Was również rozbawiła opisana sytuacja...
Hahaha, zabawne :) Szczególnie ubawiło mnie to, jak Orlando starał się zebrać rzeczy z dywanu. Też chciałabym to zobaczyć. Musiało być wesoło, szczególnie jak Johnny witał się z premierem. Może podczas lotu Johnny i Orlando zaprawiali się winem do roli? W końcu to Piraci..
Johnny trenował przed filmem i jest w pełni usprawiedliwiony(w końcu Jack Sparrow zataczał się nieustannie), ale Orlando? O ile pamiętam to Will Turner nigdy nie pił...:-)
No tak, Will był z natury tym "grzecznym" i nikomu nie przeszkadzał :) Jack Sparrow rzeczywiście bardzo się zataczał. Miałam wrażenie, że cały ekran się z nim chwieje. W trakcie kręcenia filmu Johnny Depp zamieszkał podobno na łodzi, by lepiej wczuć się w klimat swojej postaci.
koa222 jak co to nie do ciebie bylo! no zamieszkal na lodzi ;) znaczy staktu ;) widac ze traktuje prace bardzo powaznie