W styczniu 2008 u aktora stwierdzono nowotwór trzustki, uznawany za bardzo trudny do wyleczenia. Jego przyczyną było prawdopodobnie palenie - Swayze przyznał, iż dziennie wypala trzy paczki papierosów. Pomimo choroby nie rzucił nałogu, palił nawet w trakcie chemioterapii. Na początku maja Patrick przeszedł operację, w trakcie której usunięto mu część zaatakowanego przez raka żołądka.
Nierozumiem czemu mimo nowotworu nie żucił palenia w cholere!!
Większósc na jego miejscu by ten śmierdzący nałóg rzuciła a on mowi że to nie jest dla niego priorytetem(jaki daje przyklad młodym ludziom)!!!!!
http://film.interia.pl/news/chory-swayze-wciaz-pali,1164449
http://www.ludzie.senior.pl/137,0,Patrick-Swayze-nadal-pali,5316.html
Myślałem że on ma w głowie poukładane!
Co to w ogóle za gadka? On nie jest był Ghandim, żeby komukolwiek dawać przykład. Jego sprawa czy chciał rzucić palenie czy nie.
1. Nie powinny się wypowiadać osoby, które nigdy nie paliły.
2. -II- osoby, które nie przeżyły takiej choroby i nie wiedzą jak ciężko jest się życiową ogarnąć w takiej sytuacji.
Fakt,rzucenie palenia nie jest łatwe,ale możliwe.Gdyby rzucił miałby dużo większą szansę na wyleczenie.Wiem,bo znam ludzi,którzy kiedy się dowiedzieli,że mają raka rzucili palenie i żyją,wiem też jak wygląda ta paskudna choroba jaką jest rak,byłam przy śmierci osoby ,która umierała na raka płuc i wierzcie mi,że na pewno nikt z was nie chce tego przeżyć,nawet jeśli teraz myśli,że palenie jest fajne.
Swojego zdania na temat papierosów nie będę wyrażać, bo nigdy nie paliłam, nie zamierzam, więc powinnam siedzieć cicho. Dobrze, zgoda, niech się w takim razie wypowiadają tylko palacze, niech chwalą i najlepiej jeszcze zachwalają papierosy.
A ze swojej strony napiszę tylko tyle, że żal Patricka, że stał się niewolnikiem i więźniem paczki papierosów.
I współczuje ludziom którzy uważają, że palenie jest fajne...
Bo to by gówno dało. Nowotwór już miał, wiedział, że prędzej czy później odejdzie (raczej prędzej) i nie miał ochoty się jeszcze męczyć rzucaniem palenia.