Za to, że był. I jest, bo dla mnie wciąż jest. To, co pozostawił po sobie na zawsze zostanie mi w pamięci. Jestem dumna, że mogłam natknąć się na jego osobę, a nie tylko wysłuchiwać o nim w czasie przeszłym.
Szkoda, że już nie zobaczymy z nim żadnego filmu. Wielka szkoda.
Ja za wszystko, najbardziej za to kim był, był świetnym tancerzem, aktorem i piosenkarzem. Bardzo mi go szkoda ano takie jest życie jedni się rodzą inni umierają.
Za miłość do tańca, za to ze kochał swoją żonę nad życie, że miał zamiłowanie do sztuki teatralnej i filmowej, że kochał zwierzęta. Że był radosny bo kochał to co robił, nie zależało mu na rozgłosie, media nie mogły się do niego przyczepić z niczym, oprócz tych ostatnich miesięcy w kwestii raka. Teraz już naprawdę odszedł do nieba, nie jak kiedyś "na niby" w filmie "Uwierz w ducha".
Wszystkie powyzej wymienione - plus - za to że nie był "gwiazdą brukowców" (czyt. nie wywoływał skandali jak większość w hollywood) miał tą samą żonę Lisę Niemi od wielu lat (co na hollywoodzkie możliwości jest nie do pomyślenia - wszyscy którzy tam rozwodzą się po kilka razy co roku chyba nie dowierzają że można być ze sobą onad 20 laat). Zawsze dobrze z oczy mu patrzyło. Sympatyczny. Wiele wspaniałych (niezauważonych także) ról.
Za Dirty Dancind i Uwierz w Ducha.
To byly pierwsze filmy ktore widzialam i sie w nich zakochalam dzieki niemu.
Chyba każda dziewczyna chciałaby zatańczyć choć raz z takim facetem :)
Ale dla mnie niezapomniana jest także jego rola w Północ-Południe. Byłam wtedy podlotkiem, ale uwielbiałam ten serial!
A ja sie zastanawialem skąd ja znam tą czarną 50 letnią lale z (dzisiejszej) mody na sukces z botoxem na twarzy, teraz mi sie skojarzyło że to ona i Swayze'a w serialu Północ - Południe zagrali tą pare itd :-), masowo puszczanym w polskiej telewizji gdy byłem szczylem, to był najciekawszy moment z tego co pamietam :-) pamietam że podrywał tam tą "księżniczke" a jej szefem był gościu co grał Karateke w jakims innym serialu. Swayze słabo pamietałem, z Uwierz w Ducha najbardziej, coś nie wyraźnego bylo widać na jego twarzy juz od jakis paru ładnych lat, a nie od stycznia zeszlego roku tylko dluzej, wystarczylo zerknac na to jak sie trzyma chopina np. gdy wystapil goscinnie w teledysku z Ja Rulem, było wiadome że jest na coś chory, bo na starość mi to nie wyglądało no chyba że aktorzy amer. sie tak szybko starzeją ale to raczej nie realne, wyglądał jak 70-letni 50-latek, zawsze go mylilem z Kurtem Russelem. On też nie wygląda za wyraźnie. Szkoda że jego kariera tak jakoś przygasła, Symbol lat 80-tych i wczesnych lat 90-tych, podobnie jak Kurt Russel. On, Russel, młody Tom Cruise i paru innych, to najlepsze kino wg mnie, telewizyjne i takie jakieś "prawdziwe", najlepsze czasy kina dla mnie. Szkoda że tak szybko odszedł, chociaż nie grał już od dłuzszego czasu, miło było obejrzeć z nim pare filmów tych starszych oczywiscie, teraz to już pozostanie historia, zupełnie inny wymiar
Za co go ceniłem? Za prawdziwość. Było widać w nim jako aktorze milosc do sztuki jaką jest taniec, nie był aktorem super wyraźnym, tylko takim z charyzmą sportowca, to nie do konca jest dobre ale przynajmniej dzięki temu nie został zepsuty przez kino. Swiat sie tak rozpędził że nie było dla niego filmów. Wydaje mi sie że wtedy filmy były grane jak sztuka, teraz to taka masówka na szybki zarobek. Teraz już wszystko to co najlepsze (dla mnie) po mału przemija.