A ja uważam, że Fronczewski nie dostał jeszcze odpowiedniej szansy -propozycji filmowej - która by rzeczywiście pokazała jego wielkość. Nie ma takiej roli, oprócz Pana Kleksa, która pozwoliłaby mu stać się nieśmiertelnym (w filmie oczywiście). Łomnicki miał Wołodyjowskiego z szabelką, Kondrat choćby Adasia Miauczyńskiego.
Ale w teatrze jest rzeczywiście niezrównany! Ogromnie go lubię.