De Niro i De Niro! Nie jest to wybitny aktor (a tylko dobry) i na pewno nie zagrałby wszystkiego. Wyobraźcie go sobie jako Hannibala Lectera albo dr Grant z "Jurassic Park". Śmiech na sali. Ale szanuję go za "Uśpionych" i "Taksówkarza".
No kręćka można dostać, więc po co tu wchodzisz? Litości naprawdę...
Nie jest powiedziane, że De Niro zagrał by źle np. Lectera. Przyzwyczajeni jesteśmy do jednej, genialnej kreacji, ale tak samo było z Jockerem w Batmanie - wszyscy krzyczeli "no nie, ktoś inny niż Nicholson, śmiech na sali!" - i co? dało się. Inne pytanie, po co miałby go grać...
Poza tym,
"i na pewno nie zagrałby wszystkiego"
zagrał już tyle, że spokojnie można go nazwać wybitną postacią kina. O tym już nie świadczą gusta, a fakty. Możemy bardziej lubić innych aktorów, ale na Boga, nie możecie negować wkładu w historię kina, który jest niezaprzeczalny.