Ktoś kto pieprzy że wie co czuł Robin bo sam przeżył depresje. Owszem różne są przyczyny i okoliczności, ale ten ktoś nigdy nie brał narkotyków, nigdy nie był od niczego uzależniony, albo nie zdał sobie raczej z tego sprawy i nigdy z tym nie walczył, jego depresja wynikała z wielkiego nadętego ego (znam okoliczności tego kogoś na własnej skórze) które nie chciało się zburzyć i zacząć wszystkiego od nowa. I nie zburzyło się i stało sie coś jeszcze gorszego. Ten typ nie tylko uważa się za idealnego człowieka (a wcześniej tak nie było, wcześniej był na właściwej drodze i nadszedł ten moment próby, przemiany...) ale zaraża bezcelową depresją i egoizmem (czyt. materializmem) wszystkich dookoła i nie chce uwierzyć że to jego sprawka, jego idealizmu o sobie samym, czy nie wiem jak już to nazwać. To przeciętny problem polskiej rodziny, nie wybiłam się z tematem, cięzko kogoś osadzać. Ale na litość Boską to nie jest normalne i trzeba coś z tym robić, odtruwać serce i dusze... mimo że wiele przeszłam nie mam prawa twierdzić że wiem co Robin przeszedł, moge mu tylko troche współczuć, złożyć kondolencje rodzinie i siedzieć cicho tak na prawde.

to idz i mu pomóż, a nie usprawiedliwiasz sie tym, że "zaraża depresją". Wiejska dziewczyno, twój seks poczeka i partner, nauka, rozrywka czy co tam potrzebujesz, ale mogłabyś na chwile chociaż przystopować i temu "idealnemu" pomóc...nie wiem po czym wnioskujesz, że taki jest. A jak ma skrajnie przerosniete ego to spróbuj przeskoczyć je..

nie nie zrozumiałaś. ten człowiek już dawno wyszedł z depresji.

ale ludzie go otaczajacy nie pomogli mu i woleliscie okrzyknac go egoista. Choć sami nimi byliście. Poczytaj o rozproszeniu odpowiedzialności...

taa nie pomogli. ...yhm wszyscy pomagali. nikt go egoista nie okrzyknie bo sama ta osoba tak często potrafi wydzierać jape albo udawać niesamowicie przyjacielską bratnią duszę, że prawie nikogo nie stać na to otwarcie prócz mnie. Dodatkowo znęcała się nad rodziną, jedna osoba umarła z tego powodu, zaczęła pic, druga się poddała i straciła duszę i jest na jej usługach, trzecia walczy i niech Bóg ma ja swojej opiece ale stracial już wszystko co maiła najważniejsze w życiu, niebawem może po prostu stracić siły bo widze że miewa stany jak zawałowe a jest osobą dwudziestokilkuletnią...

hmm no wiesz tu o seksie, partnerze i różnych takich...wiesz czym się zajmuję na co dzień? Tłumaczenie takim ludziom jak Ty że nie warto pisać bezmyślnych postów m. in na filmwebie obrzucać pezpodstawnie epitetami. Założyłam ten temat nie po to byś zgnoiła mnie i broniła kogoś o kim nie masz pojęcia, nawet nie przeczytałąś dobrze. Uspokój się bo chyba sama masz problem. Myślisz że nie próbowałam jakoś się z tym człowiekiem pojednać? sądzisz że wypisuję bzdury po jednej nieudanej próbie? Ja mówię tu o Ego, własnym, ze to z nim najczęściej i najtrudniej walczyć, ale nie zdajemy sobie z tego sprawy ze strachu może przed odrzuceniem, o tym jak pokonałam swoje i mam zamiar dalej je pokonywać...jakbyś nie doczytała....i nie jestem wiejską dziewczyną, bardzo szanuję ludzi mieszkających tam. A Ty skad jesteś? Z Łodzi? Z Warszawki, Krakowa? Pani miastowa po fachu, miło mi, może w takim razie poradzisz mi jak mam pogodzić sie z nagła śmiercią ukochanego przyjaciela, nie partnera- PRZYJACIELA?. mijają 3 lata a ja co dzień płacze, czasem kilka razy, a nie jestem osobą słabą, sporty, wyprawy w góry, spontaniczne autostopy za granicę. Czekam.

Z tego co piszesz to walczysz z rzeczywistością, ktoś umarł,twój umysł ciagle uważa, że powinno być inaczej i cierpisz, jestes w piekle...i tak mnie nie posłuchasz ale ja bym sobie poradziła a co do tych osob z rodziny które zaczeły pić, załamaly sie to nie przerzucajcie odpowiedzialności na tego faceta ktory chyba sam ma problemy. Na pewno jest choc jedna osoba której moze i nadepnał na odcisk ale wrazenia tym na niej nie pozostawił. Kazdy jest kowalem swojego losu.