Ten cytat (z filmu "Wszystko gra") powinien być zwieńczeniem zagorzałych dyskusji na temat (dla jednych wątpliwej, dla innych oczywistej) urody pani Johansson. Nie jest ona żadną pięknością, a już tym bardziej klasyczną (co nie znaczy, że jest brzydka!), ale jest niesamowicie seksowna i kobieca, a co najważniejsze - świadoma tego w stu procentach. Bo cóż z tego, że kobieta ma "potencjał", jeśli świadomie lub nie, próbuje go ukryć? Scarlett nie musi być piękna, żeby olśniewać i pobudzać wyobraźnię, jej ogromny seksapil jest ponad wszelkie kanony piękna. Mówię to co prawda jako kobieta, w dodatku heteroseksualna, ale wydaje mi się, że większość mężczyzn myśli podobnie ;)

Co zaś się tyczy talentu tej uroczej blondynki... Widziałam mało filmów z jej udziałem, jak dotąd w żadnym nie zachwyciła mnie swoim aktorstwem, ciągle ta sama mimika, czasem gra jak drewno, ale mimo wszystko mam do niej ogromną słabość. Wydaje mi się, że ma duży potencjał i najlepsze role jeszcze przed nią.
Na filmwebie, z założenia, powinniśmy oceniać grę aktorów, dlatego na razie tego nie zrobię, bo nie mam zielonego pojęcia, jaką ocenę mogłabym wystawić aktorce, która z jednej strony niczym mnie nie powala, a z drugiej uwielbiam ją za to COŚ. Scarlett wzbudza we mnie dwojakie odczucia, więc ocena na pewno nie byłaby obiektywna, raczej bazowałaby na mojej słabości do jej uroku osobistego :)