Tak więc 1/10 za "Rysia" - reżyserię, scenariusz i główną rolę.
W sumie tak, ale napisałem to pod stanem wzburzenia po obejrzeniu tego "arcydzieła" inaczej - "Rysia".
JAK TO MOŻNA PO JEDNYM DZIELE ZMIENIAĆ OCENĘ.
WYCHODZI NA TO, ZE NAJLEPIEJ GDYBY TYM ZAKOŃCZYŁ KARIERE NA "REJSIE" ALBO "PRZYGODACH PSA CYWILA" WTEDY BY MIAŁ 10/10
KAŻDY AKTOR CZY REŻYSER MA SŁABSZE DZIEŁA.
POZATYM "RYŚ" NIE JEST TAKI ZŁY, TROCHE ZA DŁUGI. GDYBY GO TROCHE POCIĄĆ TO BYŁ BY OK.
Lepiej gdyby zakończył w latach 80-tych, bo późniejsze jak to nazwałeś "dzieła" są tragiczne. Nie ma tu miejsca chwilowy spadek formy, ale o zdemaskowanie prawdziwych zdolności. Gdy tworzył z innymi osobami (a raczej jak się okazuje im pomagał) było OK, ale gdy sam (Rozmowy kontrolowane, Ryś) wychodziła totalna kaszana. Po prostu wiedział jak się wkręcić, bo Rysiem udowodnił, że nie zasługuje na miejsce, jakie zajmuje w historii polskiej kinematografii.
Rewelacyjne "Rozmowy kontrolowane" porównujesz z beznadziejnym "Rysiem"?
Musisz koniecznie zmienić leki.