W sumie gdyby ktoś mnie zapytał jeszcze rok temu co widziałem Vala Lewtona, też bym powiedział tylko 'co??'. Sądziłem, że przynajmniej maniacy starych horrorów będą tu szaleć. Ja widziałem na razie tylko jeden obraz ze stajni Lewtona. Widać, że tworząc specyficzny klimat, wyprzedzał epokę o kilka dekad. A dzięki temu, że rezygnował raczej z brutalnych efektów specjalnych, koncentrując się na aurze strachu, filmy te powinny nie odpychać, czy tylko rozbawiać dzisiejszego widza. Mają zaskakująco dobre dialogi, a także nowoczesne nawet poetyckie elementy, które w latach '40 musiały zaskakiwać. Jeśli nawet nie lubicie takich klimatów, można być mu wdzięcznym chociaż za odkrycie Hitchcocka i dopracowywanie wielu wielkich dzieł z Hollywood. (nawet nie przypuszczałem, że ten mało znany gościu tyle zrobił)
To prawda, właśnie go teraz odkryłem... "Ludzie koty" i "Siódma ofiara" pod jego produkcją to dzieła wybitne, wyprzedzające swoją epokę... Ten facet powinien być zdecydowanie bardziej znany!!!!!!
Miałem to samo, tylko rok później niż założyciel tematu ;D
Lewton to zapomniany geniusz.
Na razie z jego stajni widziałem "Ludzie koty", "Leopard man" i "Porywacza ciał" oraz naczytałem się, jaka podobno świetna jest "Siódma ofiara" - ale już cenię gościa co najmniej jak Cormana, a może nawet jak Hitchcocka ...