Recenzja filmu

Młode wino (2008)
Tomáš Bařina
Kryštof Hádek
Lukáš Langmajer

Życie po spożyciu

Mądrości serwowane przez twórców "Młodego wina" można by pewnie znaleźć w pierwszym lepszym kalendarzu rolnika, ale zilustrowano je całkiem kuszącymi obrazkami.
O tym, że winnica to najlepsze miejsce na spędzenie ziemskiego żywota, wiemy już od czasów "Dobrego roku" Ridleya Scotta. Na śniadanie – wino, na obiad – wino, a na kolację... Życie po spożyciu jest niewątpliwie kuszącym doświadczeniem, które wielu naszych rodaków uskutecznia na co dzień. Co innego jednak gorzała i piwsko, a co innego szlachetne wino, leżakujące latami w wilgotnych ciemnicach, by pieścić potem zmysły wytwornych konsumentów. Trochę się chyba jednak zagalopowałem, bo piszę przecież o czeskiej komedii, a po takowej (przynajmniej w wydaniu standardowym) wykwintności spodziewać się nie należy. U Pana Boga w piwniczce znajduje się wino, które się żłopie, a nie smakuje. Albo najpierw się smakuje (trzeba sprawdzić, czy nie wyszedł kwach), a potem żłopie. Chodzi przecież o to, by dobrze się bawić i móc łatwiej dobrać się do niewieścich majtek. Główny bohater filmu, młody Honza, dokonuje drobnych oszustw przy współudziale swego średnio rozgarniętego i mało urodziwego kumpla Jirki, w którym (nie wiedzieć czemu) zadurzają się wszystkie panienki. Przestępczy proceder nie może jednak trwać wiecznie i obaj panowie muszą uciekać z Pragi przed trzęsącą się (z przepicia) ręką wymiaru sprawiedliwości. W ten sposób naciągacze trafiają na Morawy, gdzie dziadek Honzy prowadzi winnicę. W czasie gdy starzec wybierze się na wycieczkę do Argentyny, wnuk razem z kolegą przypilnuje zbliżającego się winobrania. Co, oprócz średnioprocentowych napojów wyskokowych, może wyjść z podobnych zobowiązań? Wiadomo – zmiana charakteru, życia, spojrzenia na świat... Mądrości serwowane przez twórców "Młodego wina" można by pewnie znaleźć w pierwszym lepszym kalendarzu rolnika, ale trzeba przyznać, że zilustrowano je całkiem kuszącymi obrazkami. Jest tu i młode wino, i młode kobiece piersi, a wszystko to podano bez puszenia się oraz napinania. Nawet alkoholowi nie dorabia się tu jakiejś specjalnej mitologii.  Dziadek bohatera stwierdza, że jak był w jego wieku, brał trzy butelki i szedł do dziewczyny. Jedną wypijał dla odwagi, a pozostałe odkorkowywał dla lubej, żeby się lepiej poczuła. Metoda stara jak świat, ale wciąż skuteczna! Komedia od sąsiadów z południa, choć bezpretensjonalna i sympatyczna, wydaje się  dywersyjna z... ekonomicznego punktu widzenia. W dobie gospodarczej recesji oglądanie filmików o błogim lenistwie na prowincji  nie nastraja widza do krwiożerczej walki o zachowanie posady i oszczędności. Zdają się to rozumieć sami Czesi, którzy zaczęli ponoć zazdrościć ponurych wytworów naszej kinematografii. Polski ziemniak wciąż daje radę.
1 10
Moja ocena:
6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones