Recenzja filmu

Atak paniki (2017)
Paweł Maślona
Artur Żmijewski
Dorota Segda

Eksplozja absurdu

Maślona pragnie przede wszystkim zwrócić uwagę na skalę frustracji i dojmującego absurdu, jakie dotykają polskie, przetransformowane społeczeństwo, którego ambicje i marzenia zderzają się z
Przy "Ataku paniki" trzeba na chwilę przystanąć i poświecić mu kilka słów, bo niemal niepostrzeżenie może przejść nam koło nosa ciekawa polska produkcja. I nie ma się co dziwić, w końcu dystrybutorzy już nas przyzwyczaili do notorycznego strzelania sobie w stopy. Inteligentny komediodramat był reklamowany jako enty śmieciowy romkom, w zwiastunie pomiędzy spojlerami zaserwowano najbardziej śmieszkowe momenty i wszystko gęsto upstrzono wiązankami, które chyba miały nas rozśmieszyć i zachęcić. Tym samym do kin ruszyły tłumy zwyczajowych widzów tychże komedyjek, a docelowy odbiorca twórców filmu został w domu i czytał ich negatywne opinie.


Warto zaznaczyć, że jako komedia film się nie sprawdza, niewielka ilość żartów sprawia wrażenie wciśniętych na siłę. Humorystycznie rozkwita dopiero w kulminacyjnych momentach narastającej farsy, gdy ekran zdaje się pękać w szwach od budowanej frustracji. Z tego powodu produkcję nazwałbym raczej tragikomedią lub nawet dramatem, a nie komedią. Nie można także nie zauważyć, że produkcja zawodzi odrobinę w kwestii fabularnej – kilka z pozornie luźno zespolonych historii autentycznie angażuje, lecz kilka zdaje się wprowadzonych, tylko po to, żeby skomentować pewną postawę jakiejś grupy społecznej. Te wątki nie bronią się same w sobie, a nawet ździebko nużą.

Zdaje się, że Maślona pragnie przede wszystkim zwrócić uwagę na skalę frustracji i dojmującego absurdu, jakie dotykają polskie, przetransformowane społeczeństwo, którego ambicje i marzenia zderzają się z rzeczywistością. Robi to jednak tak zgrabnie, subtelnie i z gracją, że jego komentarz i diagnozę przyjmuje się bardziej intuicją niż rozumem. Widz musi skupić się najpierw na intrygujących, frustrujących historiach, które zazębiają się i kręcą jak w kalejdoskopie (tutaj brawa za montaż). Warto też pochwalić obsadę, która stanęła na wysokości zadania oraz świetnie dobraną i skomponowaną muzykę, która odpowiednio podkreśla nastrój oglądanych scen. Zwłaszcza fenomenalnej sceny finałowej.


Być może jest to kontrowersyjna opinia, ale "Atak paniki" podobał mi się bardziej niż wygłaskana "Cicha noc", która ostatecznie zawiodła mnie fabularnie. Zresztą moim zdaniem dorównują jej "Dzikie róże", które także biorą na warsztat polską wieś – one za to żenują częścią formalną produkcji, ale angażują scenariuszem. Ciężko jednak te filmy ze sobą zestawiać, bo mimo że wszystkie dywagują o współczesnym Polaku, to są to diametralnie odmienne produkcje, każda jest jednak warta uwagi.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kobieta po trzydziestce (Magdalena Popławska), którą porzucił mąż; dorabiający sobie na weselu,... czytaj więcej
Ale ze mnie dureń. Każdy powszechnie wie, że film składający się z luźno powiązanych ze sobą scen, z... czytaj więcej
To, co mnie drażni w polskich filmowcach to fakt, że często boją się zaryzykować i spróbować stworzyć... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones