Recenzja filmu

Seks dla opornych (2025)
Rafał Skalski
Ilona Ostrowska
Piotr Adamczyk

Pomówmy o związkach

"Seks" w tytule filmu jest mylący. Co ciekawe, oszukuje zarówno bohaterów filmu, jak i widzów. Basia rozpoczyna weekend pewna swej diagnozy – problemem w jej małżeństwie jest brak seksu.
Pomówmy o związkach
Niemal sto lat temu otuchy wszystkim dodawały słowa "Miłość ci wszystko wybaczy". Bohaterowie komedii Rafała Skalskiego "Seks dla opornych", słysząc je, zareagowaliby frustracją i skwitowali sprawę gorzkim: "Świetnie, ale czy miłość jest w stanie zapewnić mi wszystko, czego pragnę?".


Basia (Ilona Ostrowska) i Grzegorz (Piotr Adamczyk) nie byliby w stanie odpowiedzieć na te słowa twierdząco. Choć kiedy ich poznajemy, wydają się udanym małżeństwem. Właśnie wyjechali do ośrodka spa, by świętować 25. rocznicę ślubu. Na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie szczęśliwej pary z dorosłymi dziećmi, które wyrosły na dobrych ludzi. Szybko jednak dostrzeżemy, że za tą fasadą kryją się zaniedbane korytarze związku, pełne pustki niespełnionych pragnień, zawalone śmieciami niesatysfakcjonującej rutyny. Basia chce wykorzystać ten weekend, by wpuścić świeże powietrze spontaniczności, przygody, a nawet erotycznej pikanterii.

Jednak "seks" w tytule filmu jest mylący. Co ciekawe, oszukuje zarówno bohaterów filmu, jak i widzów. Basia rozpoczyna weekend pewna swej diagnozy – problemem w jej małżeństwie jest brak seksu. Widzowie dużo szybciej od bohaterów zorientują się, że seks jest tylko atrapą, że prawdziwy problem leży gdzie indziej. Ujawnia się on w scenie, w której Basia i Grzegorz dzielą się swoimi fantazjami. Niesatysfakcjonujący seks nie jest źródłem problemów, lecz jedynie symptomem frustracji, zmęczenia, kompleksów, potrzeby nowych doznań.


Podobnie jest z widzami, którzy widząc "seks" w tytule, mogą oczekiwać komedii erotycznej. Tym bardziej że gatunek ten ma bardzo bogatą historię w polskiej kinematografii. Jest jednak inaczej. Choć w filmie dużo mówi się o seksie, to tak naprawdę "Seks dla opornych" to bardzo purytańska komedia. Bliższej jej do opowieści o braku komunikacji, przez co nawet kochające się pary oddalają się od siebie. Tytuł film powinien więc brzmieć "Rozmowy dla opornych", ale przyznacie sami, że nie jest on zbyt atrakcyjny – w każdym razie nie dla komedii, bo jako tytuł poradnika sprawdziłby się idealnie.

"Seks dla opornych" to drugi film reżysera Rafała Skalskiego i scenarzysty Marka Baranowskiego, który w ostatnim czasie widziałem. Pierwszym była "Noc w przedszkolu". I w zasadzie mogę powtórzyć tu to, co mówiłem przy okazji tamtego filmu. Podoba mi się, jak twórcy budują relacje między postaciami, jak prowadzeni są aktorzy. Dzięki temu w "Seksie dla opornych" w ogóle nie odczuwa się scenicznego rodowodu historii. Bohaterowie są sympatyczni, ich życiowe zawirowania pokazuje się w komediowej konwencji, ale jednocześnie autentycznie. Sprawdzają się tu nie tylko Ostrowska i Adamczyk, ale również grający młodą parę Helena Englert i Mikołaj Matczak. Twórcy pamiętali również, że ważnym elementem komedii jest wyrazisty drugi plan. Tu zdecydowanie w pamięci pozostaje Dorota Pomykała, w roli sprzątaczki, która wszystko w życiu widziała i swoją wiedzą chętnie się z bohaterem filmu dzieli.


Jednak Skalski i Baranowski powtarzają w "Seksie dla opornych" te same błędy, co w "Nocy w przedszkolu". Największym z nich jest skłonność do sięgania po humor rodem ze słabego kabaretonu. To sprawia, że film jest mocno nierówny. Ciekawe życiowe obserwacje przeplatają się z żenującymi żartami. Fajne interakcje między postaciami w mgnieniu oka zmieniają je karykatury. Mimo jednak tych potknięć "Seks dla opornych" potrafi pozytywnie zaskoczyć swoją na wskroś współczesną, światową estetyką i uniwersalną, przy tym ciepłą opowieścią.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?