Strona główna Recenzje Fighter Jedna szansa na milion

Recenzja filmu
Fighter (2010)

Jedna szansa na milion

Filmy traktujące o bokserach zawsze należały do moich ulubionych. Jest to niewątpliwa zasługa Sylvestra Stallone'a, którego dramat sportowy zatytułowany ''Rocky'' wywarł na mnie tak duże wrażenie, że aż sam chciałem zacząć boksować. Jeśli szukamy filmu o bolesnej, ciężkiej drodze na szczyt i olbrzymiej determinacji w dążeniu do upragnionego celu, to ''Fighter'' Davida O. Russella jest pozycją niemalże obowiązkową.

Bohaterem filmu jest początkujący pięściarz o imieniu Micky (Mark Wahlberg), który marzy o zdobyciu tytułu mistrza świata. Trenuje go brat - Dicky (Christian Bale), który z powodu problemów z narkotykami zaprzepaścił szansę na międzynarodową karierę. Micky przegrywa jednak kolejne walki, a jego brat trafia do więzienia. Mężczyzna wkrótce poznaje uroczą barmankę (Amy Adams), dzięki której odzyskuje pewność siebie i zaczyna zwyciężać. Gdy jego brat wychodzi z więzienia, Micky chce zawalczyć o tytuł, nie zdobędzie go jednak bez pomocy starszego brata, z którym bokser rozpoczyna ciężki trening.

Prawdę mówiąc, fabuła mnie nie zaskoczyła. Każdy, kto przynajmniej raz miał styczność z filmami bokserskimi, wie, że cała historia opiera się na ogromnej determinacji w dążeniu do celu. To, co zadziwiło mnie najbardziej, to oczywiście nawiązania do słynnego ''Rocky'ego'' z Sylvestrem Stallone'em w roli głównej. W obu przypadkach naszym głównym bohaterem jest niewykształcony, posiadający ogromne marzenia człowiek, dla którego chwała i szacunek znaczą znacznie więcej niż sława i pieniądze. Oprócz tego w filmie znajdziemy motyw miłosny, który w filmach sportowych jest praktycznie obowiązkowy. Każdy sportowiec ma bowiem osobę, dzięki której odzyskuje nadzieję na to, że wszystko jest możliwe. Cała historia jest bardzo dobrze i sprawnie opowiedziana. Każda scena jest idealnie przemyślana i wiernie odwzorowana. Nawet pomimo kilku błędów potwierdzonych przez HBO film ogląda się doskonale, a wszystko przez wierne przeniesienie życiorysu cenionego sportowca na wielki ekran.

Największymi atutami filmu Russella są emocjonujące pojedynki z udziałem głównego bohatera. Walki są przesiąknięte realizmem i wyglądają zupełnie tak, jak te, które mamy przyjemność oglądać na kanałach sportowych. Widać tutaj duży nacisk nałożony na perfekcyjne odwzorowanie walk. Dzięki temu mamy możliwość zaobserwowania wielu technik i sposobów na oszukanie przeciwnika i zaatakowania go w ostatniej chwili. Twórcy odrzucili pomysł szybkich nokautów, a zastąpili go szybką wymianą ciosów trwających aż do ostatniej rundy. Takie rozwiązanie wyszło filmowi na dobre. Nie ukazano tutaj bowiem wizerunku ''niezniszczalnego bohatera'', a popełniającego błędy, niedoświadczonego sportowca.

Na wysokim poziomie stoją także kreacje aktorskie. Moją sympatię zdobył fenomenalny Christian Bale, który idealnie wcielił się w postać wyniszczonego przez używki boksera. Jego postaci, choć z pozoru szarej, nie brakuje barw. Gwiazdor otrzymał zasłużonego Oscara. Duży popis umiejętności aktorskich pokazał także Mark Wahlberg. Z odgrywaną przez niego postacią z łatwością można się utożsamić. Pozostali aktorzy również wypadli dobrze, o czym świadczą różnorodne nominacje do prestiżowych statuetek.

Podsumowując, ''Fighter'' to film, który jest poruszającą opowieścią o drodze na szczyt i o tym, że jeśli się czegoś bardzo chce, to można to osiągnąć. Produkcja zadowoli zarówno starszych, jak i młodszych widzów.

Moja ocena:

10