Recenzja filmu

Syriana (2005)
Stephen Gaghan
George Clooney
Matt Damon

Krew za ropę

Zaledwie tydzień po premierze <a href="http://good.night.and.good.luck.filmweb.pl/Good,Night%2C,and,Good,Luck.,%282005%29,o,filmie,Film,id=10915" class="n"><b>"Good Night, and Good Luck"</b></a>
Zaledwie tydzień po premierze "Good Night, and Good Luck" na polskie ekrany wchodzi kolejny ważny i niebanalny film, którego realizacja okazała się możliwa głównie dzięki zaangażowaniu weń George'a Clooneya. Mowa oczywiście o "Syrianie" Stephena Gaghana, nominowanej w dwóch kategoriach do Oscara brawurowej adaptacji kontrowersyjnej książki Roberta Baera "See No Evil: The True Story of A Foot Soldier In The CIA's War On Terrorism". "Syriana" przenosi nas w czasy współczesne w rejon Zatoki Perskiej. Jedno z posiadających bogate złoża ropy naftowej państw zrywa współpracę z amerykańską korporacją decydując się na podpisanie intratnego kontraktu z chińskim przedsiębiorstwem. To oczywiście nie przechodzi bez echa. Decyzja arabskiego władcy staje się początkiem szeregu zdarzeń, w które zamieszani zostają: agent CIA dbający o interesy USA na Bliskim Wschodzie, ambitny adwokat, analityk branży energetycznej, szefowie potężnego konsorcjum Connex-Killen oraz ubodzy imigranci pracujący na polach naftowych. Stylistycznie "Syriana" przypomina głośny "Traffic" z 2000 roku, obraz, który przyniósł Gaghanowi Oscara, Złoty Glob i BAFTA. Również i tutaj autor opowiada złożoną historię przedstawiając ją za pośrednictwem kilku nie związanych ze sobą postaci, z których każda odgrywa w "aferze" inną rolę pozwalając nam spojrzeć na nią z innej strony oraz dostrzec inne jej aspekty. W rezultacie powstaje skomplikowana opowieść o powiązaniach pomiędzy polityką, wielkim biznesem i służbami specjalnymi. Demaskatorska, niewygodna, odważna i... nie pozostawiająca suchej nitki na Ameryce. Podczas wizyty w Polsce David Strathairn, odtwórca głównej roli w "Good Night, and Good Luck", powiedział, że George Clooney jest jednym z nielicznych hollywoodzkich artystów mających ambicję robić filmy ważne i prowokujące do dyskusji. O ile jednak historia Edwarda Murrowa była kosztującym zaledwie 7 milionów dolarów obrazem zrealizowanym prawie jak kino niezależne o tyle "Syrianie" blisko już do superprodukcji. Budżet filmu wyniósł 50 milionów dolarów. Zdjęcia do niego trwały 5 miesięcy i były realizowane na 3 kontynentach a w obsadzie znalazły się największe gwiazdy Hollywood. Niech was ten rozmach jednak nie zmyli. "Syriana" nie jest typowym kinem sensacyjnym, w którym od bohaterów ważniejsze są efekty specjalne. Tutaj wybuchów i strzelanin praktycznie nie ma. Mimo sensacyjnej intrygi film opiera się głównie na dialogach. To co, jak, gdzie i do kogo mówią poszczególne osoby dramatu jest w "Syrianie" najważniejsze. Polityka u Gaghana nie ogranicza się jedynie do działań na wysokich szczeblach. Ona determinuje życie wszystkich osób zaplątanych w intrygę przedstawioną w "Syrianie", życie ich i ich najbliższych. Reżyser przedstawia je na przykładzie relacji ojciec-syn, która dotyczy każdego z głównych bohaterów dramatu. Bob Barnes nie potrafi znaleźć wspólnego języka ze swoim dzieckiem, syn Bryana Woodmana ginie w wypadku, co z kolei otwiera mu drzwi do domu emira, w którym toczy się bezpardonowa walka o władzę między jego dwoma synami. Bennett Holiday nie umie dogadać się z cierpiącym na chorobę alkoholową ojcem a ubogi emigrant Wasim po stracie pracy oddala się od rodziny przystając do islamskich ekstremistów. "Syriana" oferuje widzom 126 minut doskonałego kina. Jednakże w zamian wymaga skupienia i uwagi. Na ekranie wiele się dzieje. Postacie zmieniają się jak w kalejdoskopie i żeby nie pogubić się w zawiłej fabule trzeba uważnie śledzić wszystkie wydarzenia. Zapomnijcie o popcornie, coli, czy czułych szeptach w ucho towarzyszącej wam koleżance lub koledze. Skoncentrujcie się, skupcie, a nie wyjdziecie z kina rozczarowani. Mimo powyższych zachwytów najnowsza produkcja Stephena Gaghana nie jest dziełem idealnym. Po obejrzeniu "Syriany" wychodziłem z kina z przekonaniem, że zamiast filmu kinowego reżyser powinien spróbować opowiedzieć tę historię w obszerniejszym projekcie telewizyjnym. Miałby wtedy więcej czasu dla każdego z bohaterów. Mógłby rozbudować postaci, które teraz niestety są za bardzo schematyczne. Wypalony agent, pozbawiony skrupułów prawnik, czy zapalony idealista gotowy poświęcić rodzinę dla realizacji własnych marzeń to bohaterowie, których aż za dobrze znamy z dziesiątek, jeśli nie setek, innych produkcji. Mimo sporego budżetu "Syriana" została w całości nakręcona przy użyciu zaledwie dwóch ręcznych kamer. Dzięki temu nadano filmowi nieco dokumentalny klimat, który sprawia, że przedstawione na ekranie wydarzenia, choć są w dużej części wytworem wyobraźni Stephena Gaghana traktujemy jak autentyczne. Autorowi zdjęć Robertowi Elswitowi udało się również oddać na dużym ekranie unikalne piękno Bliskiego Wschodu, jedynego miejsca na ziemi, w którym nowoczesne i pełne drapaczy chmur miasta wyrastają pośrodku pustyni. Jak sami widzicie "Syrianę" mogę tylko polecić. Może nie jest to film najłatwiejszy w oglądaniu, ale poświęconą mu uwagę, koncentrację i cierpliwość wynagradza w sposób doskonały. Jeśli lubicie niebanalne, dotykające drażliwych tematów kino polityczne najnowsze dzieło Stephena Gaghana na pewno was nie rozczaruje.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Thriller polityczny laureata Oscara za scenariusz do filmu "Traffic", Stephena Gaghana, który powstał na... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones