Recenzja filmu

Najczystszy jest popiół (2018)
Zhangke Jia
Tao Zhao
Fan Liao

Mahjong Mafia

Chociaż nakręcona w dwóch długich ujęciach scena, w której Bin kładzie pokotem małą armię zbirów, zawstydziłaby pewnie i samego Johna Woo, "Ash Is Purest White" nie jest ani kinem akcji ani
W jednej ze scen "Ash Is Purest White" bohaterowie oglądają na wielkim ekranie "Zabójcę" Johna Woo - arcydzieło kina gangsterskiego oraz pean na cześć szorstkiej, męskiej przyjaźni. Jako że sami są gangsterami, rządzą i dzielą w górczniej mieścinie na terenach prowincji Shanxi, łatwo zrozumieć zarówno ich filmowe fascynacje, jak i rozczarowanie rzeczywistością nieprzystającą do ekranowej fantazji. W obiektywie chińskiego mistrza Jia Zhangke nie są ani idealizowani, a nie demitologizowani: nie głaszczą kotów na skórzanych fotelach, ale lubią od czasu do czasu pomachać sobie pistoletem. Ot, banda spoconych facetów, którzy od gruchotania czyichś kości wolą mahjonga.

Świat małomiasteczkowej gangsterki poznajemy oczami Qiao (w tej roli wieloletnia muza, a prywatnie żona reżysera Tao Zhao), miejscowej piękności oraz dziewyczny lokalnego bossa, Guo Bina (Liao Fan). Kiedy widzimy ją w trakcie zakupów, czułej opieki nad pijanym ojcem, czy w tanecznym szale na parkiecie, czujemy, że coś za piękne to wszystko, że wkrótce film przestanie się toczyć w rytmie YMCA. Zhangke nie wykorzystuje jednak ekspozycji w celu podkręcania napięcia, tylko tworzy z niej autonomiczną opowieść – to historia świata odchodzącego do lamusa, poddanego agresywnej modernizacji. Wstrząs nadchodzi w momencie, gdy Qiao, broniąc Bina przed bandą rzezimieszków, wypala w powietrze z jego niezarejestrowanej broni. Z miłości do swojego mężczyzny oraz – jak się domyślamy - lojalności wobec mafijnej braci, bierze na siebie winę, a po pięcioletniej odsiadce i odkryciu, że komitet powitalny zaspał, zadaje sobie fundamentalne pytanie: co teraz?

Chociaż nakręcona w dwóch długich ujęciach scena, w której Bin kładzie pokotem małą armię zbirów, zawstydziłaby pewnie i samego Johna Woo"Ash Is Purest White" nie jest ani kinem akcji ani mrocznym thrillerem o zemście. To zarazem subtelne studium związku, klasyczny melodramat o niespełnionej miłości i społeczna panorama ewoluujących Chin. Słowem, koktajl, który twórca "Nawet góry przeminą" potrafi przyrządzić z zawiązanymi oczami. Qiao to zresztą kobieta, wokół której mógłby osnuć dowolną historię – postać napisana z takim wyczuciem psychologicznych niuansów i o tak wiarygodnych motywacjach, że trudno nie dostrzec w niej ostatecznej inkarnacji wszystkich dotychczasowych bohaterek z jego filmografii. W pierwszym akcie filmu jest nie tylko chińską Bonnie Parker, ale też cichą opiekunką miejscowych robotników oraz dumną strażniczką gangsterskiego kodeksu. Kiedy po latach wychodzi na wolność, w zgrzebnej bluzce i włosach związanych w kitkę, jawi się jako zupełnie inna kobieta. Gdy w celu zdobycia pieniędzy, nagabuje przypadkowych facetów i podaje się za rzekomą siostrę ich brzemiennej dziewczyny, okazuje spryt godny rebelianckiego trickstera i zarazem potrzebę symbolicznej zemsty na męskim gatunku.

Oczywiście, przed miłoścą – nawet u tak chętnie ironizującego reżysera jak Zhangke – nie ma ucieczki, więc bohaterowie dopisują kolejne rozdziały do życiowego dramatu. Opowieść o ich związku, nakręcona kilkoma różnymi kamerami, w trzech formatach i rozłożona na prawie siedemnaście lat, przenika się na niemal organicznym poziomie z historią regionu Shanxi. Zaś pukająca do bram kolejnych miast nowoczesność wchodzi w klincz z tradycją reprezentowaną przez stare mafijne zwyczaje. Czasem reżyser traktuje to zderzenie z sarkastycznym dystansem: ilekroć Bin wkłada do ust papierosa, melduje się przed nim cały garnizon podwładnych z zapalniczkami. Zwykle jednak jest śmiertelnie poważny i dostrzega w etykiecie gangsterskiego podziemia niezbywalną część lokalnej kultury.

Od czasu "Dotyku grzechu", w którym poniesiona na rzecz beneficjentów systemu ofiara zmusiła biedotę do krwawego odwetu, Zhangke wyraźnie złagodniał. Ale też największą siłą jego kina nie była nigdy ostra jak brzytwa krytyka ekonomicznych dysproporcji, tylko ironia i empatia splecione w nierozerwalnym uścisku. W jednej ze scen Qiao podróżuje w górę Jangcy, a z zamontowanych na łodzi głośników płynie opowieść o planowanej relokacji mieszkańców zagrożonej powodzią wioski i ambitnym projekcie hydroelektrowni. Pierwszy dzień reszty jej życia okazuje się tym samym sprawą narodową – bez względu na to, gdzie i z kim zakończy swoją odyseję, ukojenie może znaleźć tylko we wspólnocie.
1 10
Moja ocena:
8
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones