W latach 70., kiedy Ameryka żyła aferą Watergate, niezwykłą popularnością cieszyły się dreszczowce polityczne. Wtedy to powstały takie filmy jak <a href="http://www.filmweb.pl/Film?id=11794"
W latach 70., kiedy Ameryka żyła aferą Watergate, niezwykłą popularnością cieszyły się dreszczowce polityczne. Wtedy to powstały takie filmy jak "Wszyscy ludzie prezydenta", "Syndykat zbrodni", czy wreszcie "Trzy dni Kondora" z Robertem Redfordem. Sydney Pollack, reżyser ostatniego z wymienionych tytułów powraca do tego zapomnianego już dziś gatunku swoim najnowszym obrazem "Tłumaczka". Bohaterką filmu jest Sylvia Broom (Nicole Kidman) - tłumaczka pracująca w siedzibie ONZ. Pewnego wieczoru przypadkowo podsłuchuje rozmowę, z której wynika, że ktoś planuje morderstwo prezydenta afrykańskiego kraju Matobo, który za tydzień ma przemawiać na zgromadzeniu ogólnym. O całej sprawie informuje służby bezpieczeństwa, które początkowo z rezerwą podchodzą do jej rewelacji. Kiedy jednak życie kobiety znajdzie się w niebezpieczeństwie, do jej ochrony zostaje przydzielony agent Tobin Keller. Ten jednak odkrywa, że przeszłość Sylvii pełna jest tajemnic i w pewnym momencie sam już nie wie, czy ma do czynienia z ofiarą czy z podejrzaną. Na tle współczesnych produkcji sensacyjnych "Tłumaczka" wypada - można by rzec - staroświecko. Mało tu wybuchów, strzelanin i pościgów, a mimo to film trzyma w ogromnym napięciu. Sydney Pollack nie poszedł w ślady młodszych kolegów i, zamiast skupiać się na efektach specjalnych, skoncentrował się na bohaterach. Równolegle z działaniami agentów usiłujących zapobiec zamachowi obserwujemy skomplikowaną, pełną emocji grę rozgrywającą się pomiędzy Sylvią i Tobinem, dzięki której przywiązujemy się do bohaterów i zależy nam na ich losie, co w dużej mierze stanowi o sile "Tłumaczki". Mimo niewielkiej dawki patosu, taniego sentymentalizmu i, niestety, nachalnego moralizatorstwa, najnowszy film Sydneya Pollacka ogląda się bardzo dobrze. Scenę w autobusie czy finałowe rozwiązanie, w których atmosferę napięcia umiejętnie potęguje muzyka Jamesa Newtona Howarda, będziecie oglądać ogryzając paznokcie ze zdenerwowania. Jednakże największym atutem "Tłumaczki", obok inteligentnego i nie pozbawionego humoru scenariusza (Tobin notorycznie myli imiona współpracujących z nim agentów z imionami członków ekspedycji Lewisa i Clarka), jest aktorstwo. W rolach głównych wystąpili laureaci Oscara® Nicole Kidman i Sean Penn, tworząc duet, jakiego dawno nie widzieliśmy w kinie sensacyjnym. "Tłumaczka" to solidny dreszczowiec, z wiarygodnymi, wielowymiarowymi bohaterami i trzymającą w napięciu intrygą. Jeśli macie ochotę na dobrze zrealizowane kino rozrywkowe to z czystym sumieniem polecam.