Recenzja filmu

Looper - Pętla czasu (2012)
Rian Johnson
Joseph Gordon-Levitt
Bruce Willis

Nieodwracalne

Kreatywne kino science fiction jest obecnie towarem deficytowym, natomiast wielbiciele typowych "popcorn movies" nie mają na co narzekać. Co roku, w okresie wakacyjnym, pojawia się tuzin
Kreatywne kino science fiction jest obecnie towarem deficytowym, natomiast wielbiciele typowych "popcorn movies" nie mają na co narzekać. Co roku, w okresie wakacyjnym, pojawia się tuzin niezobowiązujących, a także często naiwnych i jałowych, wielkich produkcji rodem z Fabryki Snów. Twórcy tacy jak Duncan Jones czy dobrze się zapowiadający Neill Blomkamp w przeciwieństwie do panujących trendów, z wyjątkową rozwagą korzystają z dobrodziejstw współczesnej techniki komputerowej. Ich dotychczasowe dzieła udowadniają, iż o jakości filmu nie świadczy kanonada wizualnych efektów, ale umiejętnie opowiedziana historia. Rian Johnson najwyraźniej zapragnął dołączyć do tego grona reżyserów. Jego "Looper - Pętla czasu" swoją formą oraz treścią prawie w ogóle nie przypomina wysokobudżetowych, lecz mało oryginalnych rywali z podwórka fantastyki naukowej.

Johnson rysuje na ekranie intrygujący, ale i ponury obraz przyszłości. Na ulicach miast panuje chaos i bezprawie, wygrywa ten kto posiada broń większego kalibru. W roku 2072 zagadkowe morderstwa będą rozwiązywane niemal ze stuprocentową skutecznością, a podróże w czasie staną się możliwe. Mafia wykorzysta ten fakt, aby przesyłać swoje ofiary 30 lat wstecz, kiedy to czekać na nich będą wynajęci zabójcy zwani Looperami. Joe (ucharakteryzowany nie do poznania Joseph Gordon-Levitt) jest jednym z najlepszych w tym fachu i cieszy się uznaniem przełożonych, dopóki nie przychodzi mu stanąć oko w oko ze starszą wersją samego siebie (Bruce Willis w klasycznym wydaniu).

Twórca "Niesamowitych braci Bloom" rozpoczyna swoje dzieło niczym rasowe kino neo-noir z nieodłącznym, lecz często nadmiernie eksploatowanym, głosem z offu, przekształcając je w wysmakowany techno-thriller z wciągającą intrygą. Pochwały należą się za świetnie napisane dialogi, jak i równie dobrze naszkicowane postacie, obdarzone ciekawą osobowością, w których drzemie zdecydowanie większy potencjał, niż w jednowymiarowych kukłach, stanowiących tło dla akcji widowiska. Gordon-Levitt i Willis portretują dwa oblicza głównego bohatera na bardzo przyzwoitym poziomie. Młody Joe to żyjący na krawędzi, wychowany przez twarde reguły ulicy człowiek ocierający się o narkotykowy nałóg. Mimo profesji, jaką wykonuje, reżyser stara się nam go przybliżyć, jako osobę samotną i zagubioną. Mgliste wspomnienia o matce oraz dylemat związany z jego przyjacielem - Sethem (Paul Dano w typowej dla siebie roli), podkreślają brak wzorców osobowych i autorytetów moralnych. Joe z przyszłości, natomiast deklaruje swoją wewnętrzną przemianę, odnosząc się z pogardą do dawnego życia. Utrata bliskiej osoby budzi w nim, jednak najgorsze instynkty, prowadzące do podjęcia desperackich prób zmiany, tego co już nieodwracalne. Całości obrazu dopełnia idealne obsadzenie ról drugoplanowych, co zaowocowało wiarygodnymi kreacjami (Jeff Daniels, Noah Segan, czy ostatnio zapracowana Emily Blunt), a także drobne akcenty humorystyczne, które naturalnie wypływają z rozwoju akcji i nadają lekkości w odbiorze filmu.

Po seansie najwięcej wątpliwości budzi struktura fabularna oraz niedopatrzenia realizacyjne. Od strony technicznej obraz wygląda bardzo dobrze, ale od czasu do czasu zdarzają się błędy w stylu znikającej broni lub "wędrującej" rany postrzałowej. Tego typu niedociągnięcia występują w większości współczesnych produkcji nader często, ale nie odbierają przyjemności płynącej z projekcji. Bardziej wybredni widzowie poskarżą się również na nieścisłości pojawiające się w samej historii. Można odnieść wrażenie, iż autor wpadł w pułapki, które związane są z tworzeniem scenariusza opowiadającego o podróżach w czasie. Oczywiście wytykanie nielogiczności, czy niekonsekwencji wybranych elementów mija się, w tym przypadku, z celem i zależy od własnej interpretacji. Niemniej jednak, trzeba przyznać, że niektóre fakty z uniwersum zaprezentowanego w filmie stanowią kwestię, bądź co bądź, dyskusyjną.

"Looper - Pętla czasu" powinien zaspokoić apetyt miłośników dynamicznej rozrywki science fiction. Dodatkowo stanowi on ciekawą alternatywę dla aktualnych konkurentów z tego gatunku. Szkoda tylko, że Rian Johnson nie zadbał bardziej o szczegóły swojego projektu, zarówno w konstrukcji jego treści, jak i w warstwie realizacyjnej. Mielibyśmy wtedy do czynienia z kinem z najwyższej półki, a tak widz pozostaje z lekkim poczuciem niewykorzystanego potencjału.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Filmów poruszających tematykę podróży w czasie czy chociażby tych o przyszłości powstało już całe... czytaj więcej
Załóżmy, że istnieje możliwość podróży w czasie. Co takie odkrycie oznaczałoby dla ludzkości? Jakie nowe... czytaj więcej
Bardzo czekałam na "Loopera", bo w końcu najlepiej na wielkim ekranie ogląda się właśnie widowiskowe... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones